Wiceprezydent Gdańska: rodzina Stefana W. także przeżywa ogromny dramat
- Spotkanie z rodziną zabójcy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza trwało kilkadziesiąt minut. Rozpoczęło się od głębokiej ciszy i przytulenia. Ta rodzina także przeżywa ogromny dramat, ponieważ jeden z jej członków zadał ból tak wielu osobom - powiedział w programie "Wydarzenia i Opinie" Piotr Kowalczuk, wiceprezydent Gdańska, który po zabójstwie prezydenta spotkał się z matką Stefana W.
- To było bardzo trudne spotkanie - zaznaczył Kowalczuk. - Dowiedziałem się, że mama zabójcy też jest poddana hejtowi i postanowiłem się z nią skontaktować, zdobywając namiary, wiedząc, gdzie pracuje - mówił.
- Wszystko po to, by pomóc jej, okazać wsparcie i pomoc. Wiem, że gdyby wydarzyło się coś, co dotyczyłoby kogoś innego, szef pierwszy by mnie tam wysłał, bo tego właśnie nas uczył - dodał.
Powiedział, że matka Stefana W. "znała prezydenta, spotykała go na ulicach miasta". - Bardzo mocno przeżyła to, co się wydarzyło. Udzieliliśmy jej pomocy psychologicznej, także w innych wymiarach staramy się pomóc rodzinie, również zabezpieczając przed tym, co się pojawia, przed agresją słowną - podkreślił wiceprezydent.
- Dość przemocy, dość tego wszystkiego, co się wydarza w przestrzeni publicznej. Przestańmy gadać, przestańmy deklarować bajki i zacznijmy działać w taki sposób, aby każdego przytulić do serca i zaoferować mu pomoc i przerwać tę spiralę, która nakręca nie tylko Polskę, ale Europę i świat - powiedział Kowalczuk w rozmowie z Piotrem Witwickim.
"Pan prezydent byłby dumny"
Jak zaznaczył, "jesteśmy pod ogromnym wrażeniem tej wspólnoty, która stworzyła się w tym momencie". - Pan prezydent byłby ogromnie dumny z gdańszczanek i gdańszczan. Ogromnie nas poruszyło, że np. prezydent Lwowa przyleciał tylko na kilka godzin, przerwał swoje obowiązki, żeby pokłonić się przed trumną, jak powiedział: wielkiego przyjaciela Ukrainy i Lwowa - podkreślił wiceprezydent.
Kowalczuk zwrócił uwagę, że kondukt żałobny szedł przy miejscach, które były związane z życiem Pawła Adamowicza, m.in. przy jego domu rodzinnym oraz szkołach. - Kondukt szedł miejscami, którymi chodził pan prezydent, chodził bez ochrony, uśmiechnięty, pierwszy mówił "dzień dobry", nie czekał aż ktoś mu się pokłoni. Dziś gdańszczanie przyszli pokłonić się jemu - dodał.
"Jesteśmy poranieni"
- To ostrze, które rozerwało jego serce, rozerwało serce szczególnie najbliższej rodziny, ale też nas wszystkich. Naprawdę jesteśmy poranieni i to w wielu wymiarach, na wielu płaszczyznach. Tym bardziej musimy zwrócić uwagę na jego przesłanie, które mówi: stop przemocy, stop hejtowi, nie wolno grillować człowieka, nie wolno zabijać słowem - zaznaczył.
- Proszę, przerwijmy tę nienawiść. W Gdańsku nie ma miejsca na przemoc, w Gdańsku Pawła Adamowicza, w Gdańsku wypełniającym jego testament - powiedział Piotr Kowalczuk.
Dotychczasowe odcinki programu "Wydarzenia i Opinie" można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej
Komentarze