Trzy ciała w domu w Lutomi Górnej. "Sprawca działał ze szczególnym okrucieństwem"
Prokuratura w Świdnicy prowadzi śledztwo w kierunku zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem dwóch kobiet oraz powieszenia się 21-letniego mężczyzny. Ciała znaleziono w środę w domu w Lutomi Górnej na Dolnym Śląsku. Kobiety miały na ciele liczne rany. Możliwe, że zadał je 21-latek, który później popełnił samobójstwo. Śledczy nie wykluczają też udziału w zbrodni innej osoby lub osób.
Ofiary to 56-letnia właścicielka domu i około 40 letnia kobieta, której tożsamości na razie nie ustalono. W budynku było także ciało 21-latka.
Rany zadane prawdopodobnie nożem
- To syn 56-letniej zamordowanej kobiety, dokonał on samopowieszenia - powiedział Polsat News prok. Marek Rusin z Prokuratury Rejonowej w Świdnicy.
Obie kobiety miały na ciele liczne rany zadane ostrym narzędziem, prawdopodobnie nożem.
- Charakter obrażeń świadczy o tym, że sprawca działał ze szczególnym okrucieństwem - powiedział prok. Rusin. Dodał, że śledztwo prowadzone jest pod kątem zbrodni ze szczególnym okrucieństwem.
Możliwe samobójstwo rozszerzone
Jedna z wersji przyjętych w śledztwie zakłada, że to 21-latek zabił matkę oraz drugą z kobiet, a potem sam się powiesił.
- Nie wykluczamy, że mogło dojść do tzw. samobójstwa rozszerzonego, jak również, że mechanizm zbrodni mógł być inny, bierzemy też pod uwagę udział osób trzecich w zbrodni - powiedział prok. Rusin.
Na miejscu od środy po południu trwają czynności. Przesłuchiwani są świadkowie.
Prokurator ujawnił, że śledczy zabezpieczyli bardzo dużo śladów i dowodów, które zostaną przekazane biegłym sądowym. Znaleziono też prawdopodobne narzędzie zbrodni. - To wszystko pozwoli nam ustalić przebieg zdarzeń - podkreślił prok. Rusin.
Na czwartek zaplanowano sekcję zwłok ofiar, która odbędzie się w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu.
"Student na niego mówiliśmy"
Reporter Polsat News Bartosz Nowak rozmawiał w czwartek - dzień po tragedii - z mieszkańcami Lutomi Górnej. Sąsiedzi zgodnie twierdzili, że 56-latka "była trudna i konfliktowa". W przeszłości nadużywała alkoholu, ale od dłuższego czasu już nie piła - zwracają uwagę mieszkańcy.
- Ten 21-letni syn był zamknięty w sobie, prawie nigdzie nie wychodził, nie miał kolegów, ona trzymała go w domu, mogła go dręczyć i w chłopaku "coś pękło" - powiedział jeden z mieszkańców. - Na pozór bardzo grzeczny, student na niego mówiliśmy, bo się bardzo dobrze uczył i miał iść na studia - podkreśla sąsiadka rodziny.
Mieszkańcy wsi mówią, że zamordowana 56-latka ma jeszcze drugiego dorosłego syna. On też mieszkał w tym samym domu, razem ze swoim 13-letnim dzieckiem.
Według relacji sąsiadów, to własnie 13-letni chłopiec zauważył w środę około 15:00 krew przed domem. Gdy nie mógł dostać się do środka, wezwał służby.
Na razie nie wiadomo dokładnie, kim dla tej rodziny była 40-letnia kobieta, której zwłoki znaleziono na miejscu zbrodni. Będzie to wyjaśniane w toku śledztwa.
Czytaj więcej