Rowerzysta z Polski wpadł pod tira we Włoszech na "cmentarnej szosie". Niejasne okoliczności wypadku
Polak jadący rowerem w Mondragone został potrącony przez ciężarówkę. Zginął na miejscu. Do wypadku doszło na trasie Statale Domiziana, nazywanej "cmentarną szosą". Okoliczności w jakich doszło do tragedii nie są do końca jasne. Lokalne media podają różne możliwe przyczyny wypadku. Jedni piszą o samobójstwie, inni twierdzą, że próbował wspiąć się na ciężarówkę po przewożone nią owoce.
Do wypadku doszło ok. godz. 18:30 w poniedziałek w Mondragone (ok. 50 km na północ od Neapolu). Droga o tej porze dnia była bardzo zatłoczona. Dokładne okoliczności wypadku nie zostały jeszcze ustalone. Policja sprawdziła jedynie, że kierowca ciężarówki, który przewoził owoce, jechał z dozwoloną prędkością.
Niektóre włoskie media twierdzą, że Polak dorabiał, myjąc na skrzyżowaniu szyby samochodów. Mógł podjechać zbyt blisko auta i zostać potrącony.
W niektórych przekazach, pojawiają się zeznania świadków, którzy twierdzą, że mężczyzna próbował wspiąć się na tira, żeby wziąć sobie coś do jedzenia, a gdy pojazd ruszył, spadł pod koła.
Portal Belvederenews.net informuje natomiast, że Polak rozstał się niedawno ze swoją żoną i mógł celowo wjechać pod koła ciężarówki, chcąc popełnić samobójstwo.
Pewne jest, że trasa Statale Domiziana, na której doszło do wypadku, jest bardzo niebezpieczna. Nazywana jest nawet "cmentarną szosą".
W sprawie wypadku Polaka trwa policyjne śledztwo.
Czytaj więcej
Komentarze