75-letni Polak miał bilet do Gdańska, ale wylądował na Malcie. Obsługa nic nie zauważyła
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia 75-letni Polak wybrał się w odwiedziny do swojej córki do Wielkiej Brytanii. 6 stycznia mężczyzna miał wrócić samolotem Ryanair do rodzinnego Gdańska. Po wylądowaniu okazało się, że zamiast nad Bałtykiem znalazł się nad Morzem Śródziemnym.
Gdy świąteczno-noworoczna wizyta dobiegła końca, córka mężczyzny odwiozła go na lotnisko Leeds-Bradford. Ze względfu na obowiązki kobieta nie mogła jednak poczekać z ojcem do odprawy.
- Sprawdziłam dwukrotnie bilet, wydrukowałem go i powiedział, żeby po wylądowaniu w Gdańsku zadzwonił do mnie - relacjonuje kobieta w rozmowie z brytyjskimi mediami.
Nikt nie zareagował na pomyłkę
Mężczyzna po kilku godzinach faktycznie skontaktował się z kobietą, jednak okazało się, że nie jest w Gdańsku, a położonej ponad 2 tys. kilometrów dalej Malcie. - Płakałam byłam przerażona, mój ojciec był w zupełnie innym miejscu niż powinien - relacjonowała pani Lucyna.
Okazało się, że jej ojciec bez problemu przeszedł odprawę z biletem do Gdańska i wsiadł do samolotu na Maltę. Co więcej, już na pokładzie samolotu, 75-latek pokazując swój bilet pytał o miejsce w samolocie. Nikt jednak nie zwrócił uwagi, że mężczyzna znajduje się w niewłaściwej maszynie.
Podróżny miał sporo szczęścia. Na lotnisku na Malcie spotkał Polkę, która zainteresowała się samotnym 75-latkiem, który mówiąc po polsku chciał uzyskać pomoc w informacji turystycznej.
- Wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Zapytałam go, co się stało. Trudno było się z nim porozumieć, ponieważ był bardzo zdezorientowany - powiedziała kobieta dziennikarzom.
Z jej relacji wynika, że starszy mężczyzna nie mógł uwierzyć w to gdzie się znajduje. Dzięki pomocy Polki w końcu wrócił do Gdańska. Jego podróż przeciągnęła się o 14 godzin, jednak zakończyła się szczęśliwie.
"Sam nic by w tej sytuacji nie zdziałał"
Linie Ryanair przyznały, że doszło do pomyłki i przeprosiły gdańszczanina.
"Jesteśmy świadomi, że pasażer dostał się na niewłaściwy lot na lotnisku Leeds Bradford w niedzielę 6 stycznia. Pasażer przeszedł wszystkie kontrole bezpieczeństwa na lotnisku przed wejściem na pokład samolotu i posiadał ważny paszport, który został sprawdzony. Badamy, jak doszło do pomyłki. Przepraszamy naszego pasażera za spowodowane niedogodności - napisał przewoźnik w komunikacie.
Mężczyzna odwiedzał swoją córkę w Wielkiej Brytanii przez ostatnie kilka lat. Po ostatniej sytuacji jego entuzjazm do dalekich podróży wyraźnie zmalał.
- Mój ojciec powiedział mi, że nie chce przyjechać do mnie w przyszłym roku, nie chce już latać. Gdy rozmawiałam z nim o wszystkim przyznał, że ma koszmary. Martwię się o niego, ale mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze - powiedziała córka mężczyzny.
- Gdyby nie miał opieki na Malcie, nie wiem co by się stało. Nie miał pieniędzy, telefonu, sam nic by w tej sytuacji nie zdziałał - dodała.
Czytaj więcej
Komentarze