Usłyszał płacz dziecka dobiegający z pojemnika na odzież. Wezwał policję, a ta strażaków
Mieszkaniec Niska (Podkarpackie) przechodząc obok pojemnika na używaną odzież usłyszał płacz małego dziecka. Natychmiast powiadomił policję. Funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce, zauważyli kartkę zawieszoną na kontenerze informującą, że do środka została wrzucona lalka na baterię. Policjanci wezwali strażaków, którzy rozcięli pojemnik.
Do zdarzenia doszło w czwartek na ulicy Tysiąclecia w Nisku.
Wezwani na miejsce policjanci przysłuchując się odgłosom dobiegającym z kontenera podejrzewali, że w środku może być zabawka. "Nie mogli opierać się jedynie na przypuszczeniach. Ponieważ życie i zdrowie ludzkie jest największą wartością, zdecydowali sprawdzić, czy dobiegający z wnętrza głos, na pewno nie należy do dziecka. Podjęli decyzje o wezwaniu straży pożarnej i rozcięciu kontenera" - poinformowała policja w komunikacie.
"Nagle się uruchomiła"
Gdy strażacy rozcinali pojemnik do funkcjonariuszy podeszła kobieta. Poinformowała, że to ona poprzedniego dnia wyrzuciła do kontenera zepsutą lalkę na baterię. Zabawka, która od dawna nie działała, po wrzuceniu do środka nagle uruchomiła się i zaczęła płakać.
Kobieta wyjaśniła, że bezskutecznie próbowała się skontaktować z właścicielami kontenera. Gdy to się nie udało zawiesiła na pojemniku kartkę informującą o lalce.
Po rozcięciu kontenera okazało się, że kobieta mówiła prawdę.
Czytaj więcej
Komentarze