Kidawa-Błońska: na podjęcie decyzji przez mordercę Pawła Adamowicza miała wpływ polityka
- To (zabójstwo prezydenta Gdańska - red.) było inspirowane nienawiścią do polityki - powiedziała w programie "Graffiti" wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska z PO. - Słyszeliśmy, co krzyczał zabójca. Nie mówił, że nie lubi Pawła Adamowicza, bo go nie lubi, tylko oskarżał całą naszą formację o to, że jego życie poszło w takim, a nie innym kierunku - dodała.
Wicemarszałek podkreśliła, że "polityka w podjęciu decyzji przez mordercę istniała". - Na pewno ta skala agresji i nienawiści w naszym życiu przełożyła się na jego zachowanie. Zabójstwa prezydenta Gabriela Narutowicza dokonał szaleniec, który wchłonął złe hasła jak gąbka - dodała.
Zdaniem Kidawy-Błońskiej, "język w debacie publicznej może być ostry i zawsze debata polityczna jest ostra, pełna emocji, ale nie można przekraczać granic". - Niestety, w naszym życiu politycznym, w Sejmie, te granice zostały przekroczone - stwierdziła.
"Przekroczyliśmy granice"
Wicemarszałek wierzy, że "jakiś rodzaj opamiętania nastąpi". - Nie wierzę, że zmieni to nas całkowicie, bo te emocje, podziały i język są zbyt mocne w życiu, ale może wśród choć części osób nastąpi opamiętanie, a to już będzie dobry początek do tego, by próbować odbudowywać relacje społeczne w naszym kraju - dodała.
- Można powiedzieć, że czegoś się nie zrobi, że jakaś ustawa jest zła, przecież na tym polega praca polityków, że oceniamy swoje działanie, ale przekroczyliśmy granice pomawiania, poniżania, oczerniania. Stało się coś bardzo złego, a złe rzeczy bardzo trudno się likwiduje – podkreśliła Kidawa-Błońska.
"Tusk powiedział to, co powinien powiedzieć"
- Chcę ci dzisiaj, kochany Pawle obiecać, że dla ciebie i dla nas wszystkich obronimy nasz Gdańsk, naszą Polskę i naszą Europę przed nienawiścią i pogardą - powiedział w poniedziałek szef Rady Europejskiej Donald Tusk, który przyleciał do Gdańska, by wziąć udział w wiecu poświęconemu zmarłemu prezydentowi tego miasta.
- Jeżeli chcemy, żeby z tej śmierci było coś dobrego, to musimy ten świat zmieniać, żeby te dobre wartości były. Donald Tusk powiedział to, co powinien powiedzieć. Ja się zgadzam. Chciałabym, żebyśmy tak Polskę, świat i Europę mogli zmienić. Przecież Paweł Adamowicz był człowiekiem otwartym, tolerancyjnym, potrafiącym (rozmawiać) i rozmawiającym z ludźmi - stwierdziła Kidawa-Błońska.
- Śmierć naszego przyjaciela nie powinna być elementem kampanii wyborczej i mam nadzieję, że wszyscy to uszanują. Zastanówmy się nad naszym językiem, zastanówmy się nad tym co mówimy, co piszemy, bo może być tak, że są osoby zaszczute przez opinię internetową. Słowo rani, a czasami słowo zabija - dodała wicemarszałek Sejmu
"W świecie sączy się trucizna"
Zapytana przez Wojciecha Dąbrowskiego o wspomnienie o Pawle Adamowiczu, wicemarszałek powiedziała: "Gdańsk to było całe jego życie". - Dlatego był tak wspaniałym prezydentem przez te wszystkie lata - dodała.
- Myślałam, że w Polsce nie będziemy świadkami takich sytuacji, że jesteśmy inni, że potrafimy inaczej panować nad emocjami. Jednak w świecie sączy się taka trucizna, dająca ludziom o zwichrowanych osobowościach, ludziom z kompleksami poczucie, że mogą wszystko, bo mogą znaleźć winnego - tłumaczyła.
Podkreśliła, że miała nadzieję, że po śmierci prezydenta Gdańska "nastąpi cisza". - Apelowałam o to. Jednak w internecie jest szaleństwo. Ludzie nie wyciągają wniosków z tego, co się stało. Mówienie z lekceważeniem, brutalnością o kimś innym jest pożywką dla ludzi, którzy szukają usprawiedliwienia dla swojego nieudanego życia - dodała.