Polski Związek Łowiecki: myśliwi są przeciwko strzelaniu do ciężarnych loch
Naczelna Rada Łowiecka oraz Zarząd Główny Polskiego Związku Łowieckiego wyrażają zdecydowaną dezaprobatę redukcji dzika poprzez strzelanie do ciężarnych i prowadzących potomstwo loch - poinformował w czwartek PZŁ.
W piśmie podpisanym przez prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej Rafała Malca dodano, że myśliwi w sposób "poważny i profesjonalny traktują swoją rolę opiekunów ojczystej przyrody".
"Dziki są gatunkiem o dużym znaczeniu dla zachowania równowagi w ekosystemach leśnych. Polscy myśliwi rozumieją konieczność optymalnej redukcji populacji dzików w wyznaczonych strefach, celem przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się groźnego wirusa afrykańskiego pomoru świń (ASF). W obecnej rzeczywistości Polski Związek Łowiecki jest do dyspozycji, aby wspólnie z resortami rolnictwa, środowiska, służbami weterynaryjnymi oraz środowiskami naukowymi wypracować plan działań w tym zakresie" - czytamy w piśmie.
Wiceminister środowiska Małgorzata Golińska zaznaczyła w czwartek w Polskim Radiu 24, że ministerstwo nie nawołuje do strzelania do ciężarnych loch. - Nie ma mowy do nawoływania do strzelania do prośnych loch - powiedziała.
Kwestia ewentualnego strzelania do ciężarnych loch wzburzyła m.in. Pawła Kukiza lidera Kukiz'15. - Sam fakt strzelania do prośnych loch jest bandytką, to jest tak, jak Bandera kiedyś robił i UPA z Polakami. Bo (dzik) to jest żywa istota, tu obowiązuje pewnego rodzaju etyka, locha prośna to rzecz święta - mówił w czwartek w programie "Graffiti" w Polsat News polityk.
"Myśliwi nigdy nie wyrażali zgody na tego typu działania"
Polski Związek Łowiecki wyjaśnił, że zgodnie z rozporządzeniem ministra środowiska z 1 sierpnia 2017 zmieniającym rozporządzenie ws. określenia okresów polowań na zwierzęta łowne, myśliwi mogą polować na dziki - niezależnie od wieku i płci - przez cały rok. "Jednakże każdy myśliwy jest zobowiązany do przestrzegania zasad etyki łowieckiej, którymi się kieruje" - dodał związek.
Łowczy krajowy Piotr Jenoch zapewnił, że pojawiające się ostatnio mediach informacje, że "w ramach odstrzału sanitarnego tylko w styczniu i lutym br. planowanych do odstrzału jest ok. 200 tys. dzików są nieprawdziwe".
Związek wyjaśnił, że zgodnie z zatwierdzonym przez Lasy Państwowe i obowiązującym planem łowieckim na sezon 2018/2019 (od 1 kwietnia 2018 r. do 31 marca 2019 r.) pozyskanie dzika określone zostało na poziomie ponad 185 tys. sztuk. "W obecnej chwili wykonanie tego planu wynosi ok. 90 proc. Stanowczo podkreślamy, ze liczba 185 tys. dzików dotyczy całego roku łowieckiego, na obszarze całej Polski, i tylko tak powinna być traktowana" - wskazano.
PZŁ zaznaczył, że "niemożliwym i niedopuszczalnym" jest pozyskanie 200 tys. dzików w dwa miesiące. "Zarówno władze PZŁ jak i sami myśliwi nigdy nie wyrażali zgody na tego typu działania, nigdy nie były one też planowane przez PZŁ, ani też organy Państwa" - zapewniono.
"Deklarujemy pomoc w zwalczaniu wirusa ASF"
Myśliwi tłumaczą, że polowania na dziki tak jak i na pozostałą zwierzynę łowną - zarówno indywidualnie jak i zbiorowe - odbywają się od początku sezonu łowieckiego (w przypadku polowań zbiorowych od 1 października do końca stycznia) i są polowaniami odbywającymi się zgodnie z prawem.
"Równolegle do polowań planowych, odbywają się tzw. odstrzały sanitarne związane z działaniami minimalizującymi rozprzestrzenianie się wirusa ASF. Odstrzały sanitarne zgodnie z prawem zlecane są PZŁ przez wojewodę lub powiatowego lekarza weterynarii" - dodano.
PZŁ poinformowało, że w sezonie łowieckim 2014/2015 - upolowano 260 tys. dzików; w 2015/2016 - 310 tys.; 2016/2017 - 282 tys.; 2017/2018 308 tys., a w sezonie 2018/2019 planowane jest pozyskanie ponad 185 tys. dzików.
Według myśliwych z danych tych wynika, że obecnie populacja dzika jest znacznie obniżona, co wskakuje na skuteczność kompleksowych działań prowadzonych przez PZŁ m.in. bioasekuracja, edukacja, planowy odstrzał, prewencja, poszukiwania padłych dzików.
"Zarówno władze PZŁ jak i ponad 127 tys. myśliwych zrzeszonych w PZŁ rozumie konieczność działań dotyczących zwalczania wirusa ASF. Deklarowaliśmy i nadal deklarujemy pomoc organom państwa w tych dziedzinach" - podsumował łowczy krajowy.
Naukowcy apelują do premiera
W czwartek minister środowiska Henryk Kowalczyk informował, że polowania wielkoobszarowe w styczniu prowadzone będą na terenie trzech województw: warmińsko-mazurskiego, mazowieckiego i lubelskiego. Tłumaczył, że w ten sposób ma zostać stworzona strefa buforowa pomiędzy terenem, gdzie występuje ASF, a obszarami gdzie tej choroby nie ma.
- Populacja po odstrzale, szacowana na koniec marca będzie wynosiła ok. 250 tys. dzików. Będzie taka sama, jak w poprzednich latach - zapewniał szef resortu środowiska. Minister dodał, że populacja dzików w Polsce odradza się w sposób wyjątkowo dobry. - Co roku przyrost jest rzędu 200 proc. - podał.
Grupa ponad 300 naukowców związanych z instytutami Polskiej Akademii Nauk zaapelowała w czwartek do premiera Mateusza Morawieckiego o natychmiastowe cofnięcie decyzji o odstrzale redukcyjnym dzików i wdrożenie alternatywnych działań mających powstrzymać ekspansję wirusa ASF.
Autorzy listu zwracają uwagę na to, że "zarówno wytyczne Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA), jak i krajowa praktyka wskazują, że zmasowane polowania na dziki walnie przyczyniają się do roznoszenia wirusa (ASF)". Jak tłumaczą, dzieje się to poprzez przemieszczanie się spłoszonych zwierząt na duże odległości, zanieczyszczanie środowiska przez krew zarażonych dzików oraz częstszy niż zazwyczaj kontakt myśliwych z krwią i szczątkami zarażonych dzików.
Równocześnie autorzy listu powołują się na ekspertów z Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach, według których wszystkie nowe ogniska zarażenia wirusem ASF w Polsce są wynikiem przenoszenia wirusa przez ludzi. "Prawdziwą przyczyną rozwoju ASF w Polsce jest bowiem brak bioasekuracji i niewystarczająca kontrola sanitarna w branży trzody chlewnej" - podkreślają w liście.
W Niemczech odstrzelono ponad 836 tys. dzików
Resort środowiska pytany o styczniowy odstrzał dzików wyjaśniło w ubiegłym tygodniu, że "pomysł realizacji polowań zbiorowych wielkoobszarowych został zaprezentowany przez Głównego Lekarza Weterynarii na posiedzeniu Grupy roboczej ds. monitorowania i zwalczania afrykańskiego pomoru świń u dzików (ASF)". Konieczność przeprowadzenia tych polowań argumentowana była realnym ryzykiem rozprzestrzeniania się afrykańskiego pomoru świń dalej na zachód. W połowie grudnia ub.r. minister środowiska Henryk Kowalczyk zalecił Polskiemu Związkowi Łowieckiemu koordynację tych polowań kołom łowieckim.
W związku z prewencją przed ASF, intensywne odstrzały prowadzone były w Niemczech. Tamtejszy związek łowiecki (Deutsche Jegdverband - DJV) informował, że w sezonie 2017/2018 myśliwi upolowali tam rekordową liczbę, ponad 836 tys. dzików.
DJV zauważa na swojej stronie internetowej, że im mniej dzików mieszka na danej powierzchni tym wolniej rozprzestrzenia się wirus ASF. Zastrzega jednak, że odstrzał nie jest jedynym środkiem prewencyjnym. Ludzie mogą przyczynić się do znacznie szybszego rozprzestrzenienia się wirusa przez np. transport artykułów żywnościowych zawierających zarazki, które następnie są zjadane przez dziki.
W Polsce od połowy lutego 2014 roku wykryto 3317 przypadków ASF u dzików i 213 ognisk choroby u świń. Od końca września ub.r. nie wykryto żadnego nowego ogniska choroby u trzody chlewnej.
Komentarze