Ktoś wywiózł tysiące zużytych opon do lasu. "Pomóżcie nam znaleźć sprawcę" - apelują leśnicy
Michelin, Barum i Dębica - tysiące zniszczonych opon różnych marek wyrzucono w kilku miejscach w lasach na terenie dwóch gdańskich nadleśnictw. Opony utworzyły wysokie hałdy, w jednym tylko miejscu pozostawiono ich około 200. Leśnicy z Nadleśnictwa Cewice proszą o pomoc w ustaleniu osób za to odpowiedzialnych.
Leśnicy otrzymali już kilka wskazówek, kto może być sprawcą. - Wierzymy, że uda nam się ustalić osobę odpowiedzialną za wywiezienie śmieci - zapewnia Adam Dominiecki z Nadleśnictwa Cewice.
Według leśników miejsc, gdzie zrzucono opony, jest co najmniej kilka. W sumie może ich być nawet ok. 2 tys. - Ktoś musiał wjechać samochodem z naczepą, aby pozbyć się takiej liczby opon - mówi Adam Dominiecki.
"Ktoś odzyskiwał stalowe druty bądź felgi"
Opony mają wycięte brzegi, najprawdopodobniej tym samym narzędziem. To, według leśnika, może wskazywać, że ktoś odzyskiwał stalowe druty bądź felgi.
"Drodzy Państwo, jeśli macie pomysł, gdzie szukać sprawców, domyślacie się, jaki cel miało wycinanie opon albo zwyczajnie wiecie lub domyślacie się, kto może stać za tym zdarzeniem, dajcie nam znać" - zaapelowali pracownicy gdańskiego nadleśnictwa.
Policja prowadzi oględziny, opon nie można usunąć
Na razie śmieci nie zostały uprzątnięte i wywiezione z lasu. - Sprawa została zgłoszona policji, która prowadzi postępowanie. Policja musi na miejscu przeprowadzić oględziny, dlatego nie możemy wywieźć tych hałd - mówi Dominiecki.
Według nadleśnictwa szacunkowy koszt wywozu to ok. 15 tys. zł. To więcej niż za sprzątanie śmieci w ubiegłym roku. W 2018 r. nadleśnictwo wydało na ten cel ok. 13 tys. zł. Natomiast rocznie likwidacja nielegalnych wysypisk w lasach na terenie całego kraju kosztuje Lasy Państwowe ponad 18 mln zł.
Czytaj więcej
Komentarze