Pogrzeb pięciu nastolatek, które zginęły w escape roomie. "W przyjaźni były razem i razem pozostaną"
- W tej przyjaźni były razem i razem pozostaną. Kiedy razem przyszło im kończyć życie i kiedy razem są tutaj, i kiedy razem będą spoczywać na cmentarzu. Na zawsze - powiedział ks. Wojciech Pawlak podczas mszy pogrzebowej w intencji Małgosi, Amelii, Karoliny, Wiktorii i Julii - ofiar pożaru w escape roomie.
- Trwa z nami w modlitwie pomimo kilometrów, ojciec święty, wiedząc o tym, co przeżywamy. Wspierając nas modlitwą, prosząc dobrego Boga o niebo dla dziewczynek, a najbliższych przytulając do serca. Taka informacja, wiadomość od ojca świętego do nas dotarła - powiedział ks. Pawlak podczas mszy w kościele pw. św. Kazimierza w Koszalinie.
- My jesteśmy tutaj, a w eucharystii łączy się niebo z ziemią. (...) My jesteśmy wokół ołtarza, a dziewczynki są w Chrystusie razem z nami - mówił.
- Dziś jesteśmy tutaj, w tym kościele, razem z dziewczynkami i chcę, by o nich pomyśleć w sposób najwspanialszy. To, co od razu przychodzi na myśl, to przyjaźń - powiedział ks. Pawlak.
Podkreślił, że choć były różne, to "w tej przyjaźni były razem i razem pozostaną. Kiedy razem przyszło im kończyć życie i kiedy razem są tutaj, i kiedy razem będą spoczywać na cmentarzu. Na zawsze".
- Czasem nawet, widząc je, znając je, można było im trochę tej przyjaźni pozazdrościć - mówił.
Mszę pogrzebową celebrował ks. Wojciech Pawlak, wikariusz parafii pw. św. Kazimierza, który religii uczył zmarłe uczennice gimnazjum.
W świątyni - gdzie wystawiono dwie trumny i trzy urny - byli tylko najbliższe rodziny i przyjaciele zmarłych. 15-letnie koleżanki, uczennice jednej klasy, spoczęły obok siebie na miejscowym cmentarzu.
W czwartek odwołano zajęcia dydaktyczne w SP nr 18, w której uczyły się ofiary pożaru. Dyrektor szkoły Karina Gajda zapewniła, że szkoła zorganizuje opiekę dla dzieci, które do niej przyjdą, jednocześnie zwróciła się do rodziców, by tego dnia spróbowali znaleźć opiekę dla dzieci poza szkołą. Nauczyciele i uczniowie uczestniczyli w pogrzebie.
Ustalenia prokuratury
W pokoju zagadek w Koszalinie, w którym w pożarze zginęło pięć nastolatek, nie było właściwego ogrzewania ani dróg ewakuacyjnych - ustaliła prokuratura. To na tej podstawie Miłoszowi S., zarządcy escape roomu, postawiono w poniedziałek zarzut umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci, a sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie wobec 28-latka.
Do pożaru w escape roomie przy ul. Piłsudskiego 88 doszło w piątek po godz. 17. Śledczy wstępnie ustalili, że powodem mogła być nieszczelność butli z gazem podłączonej do urządzenia grzewczego. Gdy w jednym z pomieszczeń pojawił się ogień, w pokoju zagadek było pięć 15-letnich dziewcząt.
Czytaj więcej