Pokój pełen zagadek. Nowe ustalenia ws. tragedii w escape roomie w Koszalinie
- Odnalezienie klamki, dzięki której nastolatki mogłyby się wydostać z koszalińskiego escape roomu, było elementem zagadki. Okno pomieszczenia było w całości zasłonięte płytą kartonowo-gipsową, a po jego zewnętrznej stronie znajdowała się krata - powiedział Polsat News rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski o najnowszych ustaleniach śledczych badających przyczyny tragedii.
- Pokrzywdzone przystąpiły do zabawy w pokoju o nazwie "Mrok", który skonstruowany był w ten sposób, że po rozwiązaniu zagadek, dziewczęta miały odnaleźć klamkę, za pomocą której samodzielnie otworzą drzwi - powiedział prok. Gąsiorowski.
Jak mówił, klamka od strony wewnętrznej była zdemontowana, przez co przebywające w pokoju dziewczęta nie mogły się z niego wydostać. - Drzwi te nie miały automatycznych zamków, które można byłoby otworzyć elektronicznie, np. za pomocą guzika - wyjaśnił.
"Zabrakło wyobraźni"
Z ustaleń wynika też, że okno pomieszczenia było w całości zasłonięte płytą kartonowo-gipsową, więc osoba przebywająca wewnątrz nie mogła wiedzieć, że jest tam okno.
- To zostało ujęte w zarzucie. Znajduje się tam sformułowanie o niezapewnieniu właściwych warunków ewakuacji. Pokrzywdzone nie miały możliwości samodzielnego opuszczenia pomieszczenia - podkreślił rzecznik prokuratury w Koszalinie.
Jak poinformował, ustalono również, że w oknach byłykraty. - Jednak zdaniem ekspertów, dopuszczenie dopływu świeżego powietrza mogło jedynie powiększyć pożar - wyjaśnił Gąsiorowski.
- Mamy do czynienia z brakiem przemyślenia zasad bezpieczeństwa osób, które przychodziły korzystać z tego pokoju. Zabrakło wyobraźni odnośnie tego, co mogło się zdarzyć - wskazał prokurator.
Tragedia w Koszalinie
W piątek w escape roomie w Koszalinie wybuchł pożar, w wyniku którego zginęło pięć piętnastolatek, a poważnie ranny został 25-letni mężczyzna. W niedzielę Miłoszowi S., wnukowi osoby, która zarejestrowała działalność gospodarczą i prowadziła pokój zagadek, prokuratura postawiła zarzut umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci osób.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski poinformował, że są podstawy, by twierdzić, że Miłosz S. "był osobą faktycznie wykonującą czynności w ramach działalności gospodarczej, którą zgłosiła do ewidencji jego najbliższa krewna, i był osobą, która przygotowywała wyposażenie pomieszczeń w tych różnego rodzaju pokojach zagadek". Rzecznik dodał, że Miłosz S. "nie zwrócił uwagi na to, że nie ma tam (w escapie roomie - red.) właściwego ogrzewania tych obiektów, i że nie ma tam przede wszystkim dróg ewakuacyjnych, które w razie jakiegoś niebezpieczeństwa pozwalałaby uczestnikom opuszczać pomieszczenie rozrywki".
Miłosz S. nie przyznał się do winy, odmówił złożenia wyjaśnień. W poniedziałek został aresztowany na trzy miesiące. Za czyny mu zarzucane grozi do 8 lat pozbawienia wolności.
WIDEO: Śmierć w escape roomie w Koszalinie. Co wiadomo - ustalenia strażaków i śledczych
Czytaj więcej