"Na błysk", "na czaplę", "na chybił trafił" - tak szuka się bursztynów po sztormie
Wzburzony sztormem Bałtyk mógł wyrzucić na plażę dużą ilość bursztynu. Od świtu dziesiątki ludzi specjalnymi siatkami przeczesują piasek w poszukiwaniu cennych drobinek. Reporter Polsat News Piotr Mirowicz rozmawiał z jednym z takich "poławiaczy" na Wyspie Sobieszewskiej. Pan Sylwester opowiedział m.in. o metodach poszukiwaczy na znalezienie złocistej bryłki.
- Trzeba mieć specjalną siatkę, tzw. kasiorek. Stoimy w płytkiej wodzie i tam gdzie zauważymy błysk, rzucamy "kasiorek". To metoda "na czaplę" lub "na błysk" - tłumaczył Sylwester Malucha.
Jest jeszcze trzeci sposób, czyli metoda "na chybił trafił". - Zagarniamy do siatki jak największą zawartość, wysypujemy na brzeg i ręcznie szukamy drobinek bursztynu - wyjaśnił pan Sylwester.
Podkreśla, że bryłki można znaleźć zarówno w wodzie, jak i daleko w głębi plaży. - Tu nie ma reguły - powiedział reporterowi Polsat News.
Od 1 stycznia nie jest wymagane pisemne zezwolenie na poszukiwanie bursztynu, ale nie można tego robić na wydmach, klifach, w lasach oraz na terenie Wolińskiego Parku Narodowego.
Poszukiwań nie można też prowadzić przy użyciu maszyn.
Duże bursztynowe okazy można sprzedać. Zwykle cena za gorszej jakości jantar to 100-120 złotych za kg, bardzo rzadko zdarzają się okazy warte nawet 10 tys. zł za kilogram.
Czytaj więcej