Zginął Polak, 10 osób rannych. Na autostradę A1 we Włoszech wbiegło stado dzików
Stado dzików, które wbiegło w czwartek na autostradę A1 między Lodi i Casalpusterlengo (Lombardia), doprowadziło do zderzenia trzech samochodów. Kierowcą jednego z nich był 28-letni Polak, który zginął na miejscu. 10 innych osób zostało rannych, wśród nich dwie osoby są w ciężkim stanie.
Do wypadku doszło o świcie na wysokości Borghetto Lodigiano. Autostrada łącząca Mediolan z Neapolem była zablokowana do godz. 8 rano. Zwierzęta dostały się na autostradę przekopując "tunel" w ziemi pod siatką zabezpieczającą.
Ranni wyszli z aut na pas awaryjny
W rodzinę dzików najpierw uderzyły dwie rodziny podróżujące Renault Espace i Renault Scénic: dwóch mężczyzn w wieku 40 i 48 lat, ich żony w wieku 39 i 37 lat oraz dzieci - 8-letnia dziewczynka, 11-latek, 13-latek i 15-letnia dziewczynka.
Kiedy ranni wydostali się z samochodów i zatrzymali na poboczu, nadjechał Volkswagen Polo z parą młodych Polaków. Najprawdopodobniej 28-letni Polak chciał uniknąć wjechania w zabitego dzika leżącego na jezdni i zjechał na pas awaryjny. Samochód najpierw uderzył w kierowcę jednego z dwóch zaparkowanych na poboczu aut, poważnie go raniąc, po czym uderzył w drugi samochód odrzucając go na odległość ponad 50 metrów.
W volkswagenie Polaka nie zadziałały poduszki powietrzne
Kierowca volkswagena został zakleszczony w pojeździe. Poduszki powietrzne w samochodzie nie działały. Polak zmarł, zanim strażakom udało się wyciąć drzwi auta, by dostać się do wnętrza. 27-letnia kobieta, która z nim podróżowała, została ciężko ranna. Trafiła do szpitala w Lodi.
W bardzo ciężkim stanie jest również 40-latek, w którego na pasie awaryjnym wjechał Polak. Mężczyzna został zaintubowany i przewieziony do szpitala w Parmie.
Komentarze