20-letni student z Wieliczki został wicemistrzem świata w szachach błyskawicznych

Polska

- Zawsze lubiłem grać w blitza - powiedział arcymistrz Jan-Krzysztof Duda po powrocie z Sankt Petersburga (Rosja), gdzie wywalczył wicemistrzostwo świata w szachach błyskawicznych. Zaledwie o pół punktu wyprzedził go mistrz świata w wersji klasycznej Norweg Magnus Carlsen. Sukcesu pogratulował mu premier Mateusz Morawiecki.

- To moje największe osiągnięcie w karierze. Grali tam przecież wszyscy najsilniejsi na świecie. Generalnie był to dla mnie bardzo dobry turniej, szczególnie drugi dzień, kiedy prawie wszystko mi wychodziło. Przegrałem tylko jedną partię z Amerykaninem Hikaru Nakamurą i zremisowałem Siergiejem Karjakinem z Rosji. Uzyskałem 7,5 pkt z dziewięciu partii. Nie dało się tylko dogonić Magnusa, ale robiłem, co mogłem - powiedział zawodnik MKS MOS Wieliczka (woj. małopolskie).

 

Początek turnieju blitza nie był jednak dla niego oszałamiający. W pierwszych ośmiu rundach 20-letni Polak zgromadził pięć punktów, m.in. przegrywając z Rosjaninem Peterem Swidlerem i Carlsenem. Od tego momentu do końca pierwszego dnia pokonał kolejno czterech szachistów gospodarzy, poprawiając swoją pozycje.

 

Jak powiedział, najbardziej ucieszyła go pierwsza partia drugiego dnia rywalizacji, w której zmierzył się z kolejnym reprezentantem Rosji Janem Nepomniaszczim. - To zawodnik z pierwszej "15" światowego rankingu, zawsze ciężko mi się z nim grało. Ostatnio zremisowałem białymi w Dortmundzie, ale wcześniej trzy razy przegrałem. Teraz odniosłem pierwsze zwycięstwo i był to pojedynek do jednej bramki. Grając czarnymi od razu przejąłem inicjatywę. Wyszła mi ta partia i potem się rozkręciłem - opowiedział Polak.

 

Przed ostatnią rundą był już pewny co najmniej srebrnego medalu, a trzeciego w klasyfikacji Nakamurę wyprzedził aż o dwa punkty.

 

W trakcie mistrzostw w Sankt Petersburgu szachiści nie mieli zbyt wiele czasu na odpoczynek, odreagowanie. Sytuację ratowały trochę spacery po mieście... w drodze na kolejne rundy.

 

- Mieszkaliśmy w centrum niedaleko słynnego Soboru św. Izaaka. Z hotelu do sali gry było kilka kilometrów, więc codziennie chodziliśmy do niej spacerem. O 15 zaczynały się rundy, kończyły o 20-21. Chodziłem późno spać, późno wstawałem - zaznaczył.

 

Uczestnikiem mistrzostw był m.in. także arcymistrz Kamil Mitoń, trener Dudy. Czasu na analizy i przygotowania nie było jednak zbyt wiele.

 

- Wszystko raczej szło z marszu. Oczywiście przygotowywałem się na pierwsze rundy w poszczególnych dniach, znając rywali, ale ogólne przygotowanie do turnieju miało miejsce wcześniej. Oczywiście nie obyło się bez improwizacji. Generalnie nad szachami zbyt długo nie siedziałem. Bardziej oglądałem w internecie nagrania partii z tych mistrzostw, które w języku angielskim komentowali arcymistrzowie Peter Leko i Jewhen Mirosznyczenko. Także moje. Byli zaskoczeni moją postawą. Sam siebie zresztą też zaskoczyłem. Zawsze lubiłem grać blitza, może nawet bardziej od szachów klasycznych i szybkich, ale z drugiej strony do tej pory oprócz wicemistrzostwa Europy nie miałem w tej odmianie szachów znaczących sukcesów - podkreślił arcymistrz z Wieliczki.

 

Mistrzostwa zakończył spektakularną wygraną białymi z byłym pretendentem do tytułu mistrza świata Borysem Gelfandem z Izraela.

- Zastosowałem ideę, którą podpowiedział Kamil. Pozycja czarnych okazała się bardzo nieprzyjemna, szczególnie w blitzu. Białe mają w niej super prostą grę, mogą kończyć "na autopilocie", że się tak wyrażę. Idealnie wszystko się ułożyło - skomentował.

 

Duda jest obecnie najwyżej sklasyfikowanym polskim szachistą w rankingu FIDE. W wersji klasycznej zajmuje 19. miejsce (2738 pkt), w szachach szybkich - 35. (2716), a w błyskawicznych po mistrzostwach w Sankt Petersburgu zanotował spektakularny awans o 47 pozycji - jest siódmy na świecie z dorobkiem 2818 pkt. Jako pierwszy Polak przekroczył barierę 2800.

 

- Czy można pójść jeszcze wyżej? Pewnie tak. Wskoczyłem na poziom ponad 2800. Cieszę się z tego powodu, ale największą wagę ma ranking klasyczny. Te w szachach szybkich i błyskawicznych nie są aż tak ważne, ale miło jest mieć ponad 2800, nawet w blitzu - zauważył student Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie.

 

Teraz najlepszego polskiego arcymistrza czeka w dniach 11-27 stycznia prestiżowy turniej Tata Steel Chess w holenderskim Wijk aan See, już w szachach klasycznych. Obsada jest znakomita, na czele z mistrzem świata Carlsenem, dwoma byłymi czempionami Hindusem Viswanathanem Anandem i Rosjaninem Władimirem Kramnikiem czy faworytem gospodarzy Anishem Giri. Średni ranking 14 uczestników turnieju (2754) jest wyższy od aktualnego notowania Dudy.

 

- Mam w tej stawce dziewiąty numer startowy. Nie zakładam niczego. Jadę po prostu się przećwiczyć, pograć z najsilniejszymi. Nie zakładam, że będę pierwszy. Nie zakładam, że ostatni. Jadę, żeby zobaczyć, gdzie stoję, jak wyglądam wśród najlepszych zawodników na świecie. Przede wszystkim cieszę się, że dzięki zaproszeniu organizatorów mam taką możliwość. Przecież bardzo trudno jest dostać się do tego turnieju - zakończył.

hlk/ PAP, Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie