Niedożywione, chore, zamknięte w szafce i wersalce. Kilkadziesiąt zwierząt odebranych właścicielom
45 zwierząt, m.in. psy, koty i konie, zostały odebrane z prywatnego gospodarstwa w miejscowości Milówka koło Żywca (Śląsk). Właściciele trzymali je w fatalnych warunkach. Zwierzęta były niedożywione i chore. Przebywały w ciasnych pomieszczeniach bez światła i dostępu do wody. Inspektorzy OTOZ Animals z Jastrzębia-Zdroju podczas interwencji znaleźli np. kilka psów zamkniętych w... kanapie.
Inspektorzy OTOZ Animals dostali informację, że w jednym z gospodarstw w miejscowości Milówka mogą być zaniedbane i chore zwierzęta. Podczas kontroli okazało się, że na posesji w fatalnych warunkach przetrzymywanych jest kilkadziesiąt zwierząt.
Psy zamknięte w kanapie i szafie
"Naliczyliśmy 20 psów pozamykanych w szopach i budynkach gospodarczych, w większości bez dostępu światła dziennego, nigdy nie wypuszczane. Niektóre psy były przy budach, niektóre nawet nie miały bud. Oczywiście wszystkie psy pozostawione bez dostępu do wody. W środku domu, w kanapie zamkniętych było 5 psów a jeden w szafie" - napisali inspektorzy OTOZ Animals.
Po raporcie z kontroli w gospodarstwie wójt gminy Milówka podjął decyzję o odebraniu zwierząt właścicielom. Do interwencji doszło w sobotę, 29 grudnia.
"Podczas odbioru nie spodziewaliśmy się, że znajdziemy jeszcze 13 psów pozamykanych w ciemnych piwnicach, w złej kondycji, z problemami skórnymi. Aby wydostać konie, trzeba było rozebrać cześć rozpadającej się szopy, która groziła zawaleniem. Łącznie odebraliśmy 33 psy, 6 kotów, 2 konie, 3 kozy i 1 owcę" - poinformowali inspektorzy.
Właściciele utrudniali interwencję
Odebrane konie i krowy znalazły schronienie w pobliskich gospodarstwach, niektóre psy przewieziono do schroniska dla zwierząt w Cieszynie, część zwierząt zabrali inspektorzy lub wolontariusze.
Wszystkie odebrane zwierzęta wymagały konsultacji weterynaryjnej, wiele z nich także leczenia oraz sterylizacji.
- Na temat właścicieli niewiele możemy powiedzieć, poza tym że utrudniali interwencję - powiedziała polsatnews.pl Milena Zdrojewska, zastępca koordynatora OTOZ Animals w Jastrzębiu-Zdroju.
Jej zdaniem, właściciele nie mieli świadomości, że zwierzętom dzieje się krzywda. - Mając na uwadze ich trudną sytuację materialną wnioskowaliśmy do sądu o odebranie im zwierząt, ale nie nakładanie kar finansowych - tłumaczy Zdrojewska.
Decyzję co do dalszego losu zwierzą podejmie Sąd Rejonowy w Żywcu.
W styczniu Sejm zaostrzył kary za znęcanie się nad zwierzętami. Za zabijanie lub znęcanie się nad zwierzętami grożą teraz trzy, a nie tak jak wcześniej dwa lata pozbawienia wolności.
Za przestępstwo dokonane ze szczególnym okrucieństwem górna granica kary wynosi obecnie pięć, a nie trzy lata.
Czytaj więcej
Komentarze