Proces sędziowie kontra "Gazeta Polska" ws. słów premiera o "zorganizowanej grupie przestępczej"
W Sądzie Okręgowym w Warszawie ruszył w piątek proces, który redaktorowi naczelnemu "Gazety Polskiej" wytoczyło ok. 40 krakowskich sędziów. Domagają się oni sprostowania słów premiera Mateusza Morawieckiego, który w wywiadzie dla "GP" w kontekście "sądu z Krakowa" powiedział o "zorganizowanej grupie przestępczej". Tomasz Sakiewicz sprostowania odmówił. Wyrok ma zapaść 11 stycznia.
W wywiadzie opublikowanym przez tygodnik 13 czerwca premier Morawiecki pytany o zachowanie krakowskich sędziów, którzy wystąpili przeciwko powołanej przez ministra sprawiedliwości nowej prezes sądu okręgowego odparł: "W mojej opinii szczególnie znamienny jest przykład sądu z Krakowa. Będę zachęcał pana Timmermansa, aby się przyjrzał temu przykładowi bardzo uważnie. Wszystko wskazuje bowiem na to, że działała tam zorganizowana grupa przestępcza".
Redakcja nie wydrukowała
W reakcji na te słowa kilkudziesięciu sędziów przesłało do "GP" sprostowania. Ponieważ redakcja ich nie opublikowała ok. 40 sędziów Sądu Okręgowego w Krakowie złożyło pozew. Domagają się publikacji sprostowania, że nie są grupą przestępczą.
Podczas piątkowej rozprawy sąd wysłuchał stanowisk stron, postanowił nie przesłuchiwać ani redaktora naczelnego "GP" Tomasza Sakiewicza, ani - w imieniu wnoszących pozew - sędziego Dariusza Mazura. Sędzia Agnieszka Derejczyk dała stronom kilka dni na ewentualne uzupełnienie materiałów, jednak oceniła, że sprawa została wystarczająco wyjaśniona i 11 stycznia wyda wyrok.
Rozprawie przysłuchiwali się jako publiczność działacze Klubów Gazety Polskiej oraz ich przeciwnicy, którzy podczas przerwy w rozprawie na korytarzu skandowali "Konstytucja! Konstytucja!". Klubowicze odkrzykiwali im "Precz z komuną". Wielu z nich założyło koszulkę z napisem #reforma sądów - miał ją również, pod marynarką, Tomasz Sakiewicz.
Sakiewicz: autoryzowane słowa premiera
Odpowiadając na zarzuty strony pozywającej Sakiewicz powiedział m.in. że nie wydrukował sprostowania, ponieważ jego zdaniem ta grupa sędziów nie jest uprawniona do składania takich żądań - nie jest władzą sądu. Jego zdaniem, celem tego sprostowania było to, by nikt nigdy już nic złego nie mógł publicznie powiedzieć o środowisku sędziowskim.
Jak podkreślił, co do zasady nie mógł ingerować w wypowiedziane i autoryzowane przy publikacji słowa premiera polskiego rządu. - W demokracji każdy ma prawo mieć takie poglądy, jakie wyraża, rolą gazety jest przekazywanie ich, a nie cenzurowanie - przekonywał redaktor naczelny "GP".
"Dla sędziego to jedna z najcięższych obelg"
Reprezentujący stronę pozywającą sędzia Dariusz Mazur argumentował, że każdy prawnik, a sędziowie szczególnie, zna kodeksowe znaczenie słów "zorganizowana grupa przestępcza" i przekazu jaki za tym określeniem stoi. Dlatego sędziowie - jako wykonujący zawód, wobec którego wymagane są szczególne standardy - nie mogą się na taki stwierdzenia godzić.
Przypomniał, że sprawa w Krakowie dotyczyła nieprawidłowości w sądzie apelacyjnym i to jego części administracyjnej, a nie sędziowskiej - orzekającej. Pytanie do premiera dotyczyło zaś sytuacji w Sądzie Okręgowym w Krakowie.
- Taka odpowiedż jest też jedną z najcięższych obelg, którą może usłyszeć sędzia - podkreślił Mazur. - To też niezgodne z rzeczywistością uogólnienie zdarzających się w każdej profesji złych pojedynczych przypadków, po to by obrzucić błotem całe środowisko, żeby przejąć kontrolę nad sądami w ramach "deformy sądownictwa" - przekonywał.
Czytaj więcej
Komentarze