Nie otwierał, więc policjanci do niego zadzwonili. "Nie mogę rozmawiać, bo »psy« pukają do drzwi"
Policjanci z Zamościa szukali zaginionego 9-latka. Przy okazji namierzyli jego ojca, który był poszukiwany przez sąd ws. znęcania się nad rodziną.
W niedzielę po południu matka 9-latka zgłosiła jego zaginięcie. Kobieta zaniepokoiła się losem chłopca, bo nie wrócił do domu o wyznaczonej godzinie.
Z informacji przekazanych przez matkę wynikało, że chłopiec może przebywać z ojcem. Po sprawdzeniu osiedlowych uliczek, policjanci zaangażowani w poszukiwania, poszli do mieszkania krewnych chłopca.
Drzwi do lokalu były zamknięte. Z wnętrza dochodziły jednak odgłosy świadczące o tym, że ktoś jest w środku.
Policjanci, dysponując numerem telefonu ojca chłopca, zadzwonili do niego. Gdy 29-latek odebrał połączenie, szeptem oznajmił, że nie może rozmawiać, "bo »psy« pukają do drzwi".
Strażacy wyważyli drzwi
Mijały kolejne minuty, a drzwi do mieszkania pozostawały zamknięte. Mając na uwadze dobro zaginionego 9-latka, policjanci poprosili o pomoc strażaków, którzy wyważyli drzwi.
Poszukiwany chłopiec był w środku razem z jego 65-letnią krewną, która zapewniła, że nikogo więcej w domu nie ma. Policjanci nie dali wiary jej słowom i przeszukali mieszkanie.
W kanapie pod kołdrami odnaleźli 29-letniego ojca chłopca, który decyzją sądu miał przebywać w areszcie tymczasowym. Mężczyzna podejrzewany jest bowiem o znęcanie się nad rodziną.
9-latek cały i zdrowy wrócił pod opiekę matki, natomiast jego ojciec został przewieziony do komendy i zatrzymany w policyjnym areszcie. Trafi do zakładu karnego, gdzie spędzi najbliższe 3 miesiące.
Czytaj więcej
Komentarze