"Żółte kamizelki" ścięły głowę kukle prezydenta Macrona
Podczas protestu "żółtych kamizelek" w Angouleme ścięto głowę kukle symbolizującej prezydenta Francji Emmanuela Macrona. W Boulou przy granicy z Hiszpanią, gdzie protestujący blokowali przejazd, dwie dziennikarki publicznej telewizji twierdzą, że spotkały się z agresją i zostały pobite przez demonstrantów. W sobotę według ustaleń policji w manifestacjach wzięło udział 36,6 tys. osób.
Manifestanci w Angouleme, stolicy regionu Nowa Akwitania, urządzili najpierw prezydentowi "proces", po czym zakapturzony "kat" odrąbał siekierą kukle naturalnej wielkości papierowy wizerunek twarzy Macrona.
🚧 Gilets Jaunes : un pantin à l'effigie d'Emmanuel Macron a été décapité à #Angoulême. La préfecture de Charente dénonce une "mise en scène macabre". (Sud Ouest / Charente libre) pic.twitter.com/zk6TTLKGW5
— Infos Françaises (@InfosFrancaises) 22 grudnia 2018
Jak podała w komunikacie prefektura, fakty te "dotyczą zarówno osoby, jak i funkcji prezydenta Republiki" i "mogą zostać uznane za przestępstwo".
Manifestacja, która odbyła się wieczorem w piątek, była zgłoszona wcześniej, ale zgłoszenie nie obejmowało tego "detalu" jej przebiegu - podała prefektura.
Jean-David Cavaille, prokurator w Charente, podał, że wszczęto śledztwo w sprawie "prowokacji"; powierzono je posterunkowi policji w Angouleme.
🇫🇷 SOCIÉTÉ : Une enquête a été ouverte par le parquet d'#Angouleme après la mise en scène d'une guillotine et d'une décapitation d'un pantin représentant Emmanuel #Macron. Un drapeau français orne la guillotine sur laquelle les #GiletsJaunes ont écrit « 1789 - 2018 ». #ActeVI pic.twitter.com/snClLnAXgm
— La Plume Libre (@LPLdirect) 22 grudnia 2018
"Ścigane, pobite przez tłum demonstrantów"
Anne Domy, redaktor, i Audrey Guiraud, fotoreportażystka obserwowały sytuację na drodze A9 koło Boulou, gdzie protestujący częściowo zablokowali przejazd.
- Wszystko zmieniło się po południu, kiedy policja puściła gaz łzawiący, by rozpędzić demonstrantów, a tłum wpadł w panikę - powiedziała Domy przez telefon agencji AFP. - Z koleżanką zostałyśmy zaatakowane, ścigane, pobite przez tłum demonstrantów, którzy nas całkowicie otoczyli - dodaje.
Obie jednak, jak twierdzą, zostały wyratowane przez człowieka w żółtej kamizelce, który pozwolił im uciec.
To nie pierwszy przypadek agresji wobec dziennikarzy - przypomina AFP. W Tuluzie pięcioro dziennikarzy z prywatnych kanałów CNEWS i BFMTV pod koniec listopada złożyło skargę na "agresywną przemoc", "grożenie śmiercią" i zgłosiło, że skopano ich, opluto i goniono po ulicy.
Jak podało wieczorem francuskie MSW, w sobotę w manifestacjach o godzinie 18 uczestniczyło w całej Francji 36,6 tys. osób, podczas gdy tydzień temu manifestowało o tej samej porze 66 tys.
W Paryżu policja naliczyła 2 tys. demonstrujących. Zatrzymano 142 osoby, z czego 19 aresztowano.
Czytaj więcej