Miał zadać śmiertelne ciosy nożem, bo pokłócił się o barierki na Starym Mieście. Jest akt oskarżenia
Warszawska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Adrianowi C. 26-latek jest oskarżony o zadanie śmiertelnych ciosów nożem mężczyźnie, z którym pokłócił się w pobliżu barierek zabezpieczających miesięcznicę smoleńską. Pokrzywdzony zmarł w szpitalu.
Do zdarzenia doszło w nocy z 9 na 10 lutego na ulicy Trębackiej w Warszawie. Pokrzywdzony Paweł K. tego dnia spotkał się ze znajomymi w restauracji na Starym Mieście. Po wyjściu z lokalu szli ulicą Trębacką, mijając grupę mężczyzn, wśród których był Adrian C. Między pokrzywdzonym a oskarżonym doszło do kłótni. Jak pisały media, powodem sprzeczki miały być wulgarne komentarze Adriana C. o ustawianych w tej okolicy barierkach zabezpieczających miesięcznicę smoleńską. Śledczym nie udało się odtworzyć treści tej rozmowy. Świadkowie pamiętali tylko krzyki.
Znaleziono przy nim nóż
- Między Adrianem C. a Pawłem K. doszło do wymiany zdań, a następnie szarpaniny. Znajomy oskarżonego bezskutecznie próbował rozdzielić mężczyzn. W trakcie szarpaniny Adrian C. nożem typu motylek zadał Pawłowi K. trzy ciosy, powodując dwie rany kłute klatki piersiowej oraz jedną w okolicy nerek - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Łukasz Łapczyński. Pokrzywdzony w ciężkim stanie trafił do szpitala. Tramwaje Warszawskie, których Paweł K. był pracownikiem, apelowały o oddawanie krwi dla rannego kolegi. 21 lutego mężczyzna zmarł w szpitalu.
Adrian C. został zatrzymany tuż po zdarzeniu. Miał zakrwawione ubranie, znaleziono przy nim nóż, którym zadawano ciosy. Początkowo w Prokuraturze Rejonowej Warszawa Śródmieście-Północ przedstawiono mu zarzut usiłowania zabójstwa, który po śmierci Pawła K. zmieniono na dokonanie zabójstwa. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił we wtorek do Sądu Okręgowego w Warszawie.
Jego świadomość "się wyłączyła"
Jak podała prokuratura, Adrian C. od początku nie przyznawał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. Twierdził, że jego świadomość w czasie zdarzenia "się wyłączyła". Nie przyznał się także po zmianie zarzutu. Zapewniał, że jest osobą spokojną, nigdy nikogo nie uderzył, nie zaczepił i nie sprowokował awantury.
Biegli psychiatrzy nie stwierdzili, aby w chwili zdarzenia Adrian C. miał ograniczoną poczytalność. Nie był także pod wpływem środków odurzających. Oskarżony miał niewiele ponad 0,5 promila alkoholu w organizmie.
Adrian C. od lutego przebywa w areszcie śledczym, nie był wcześniej karany. Za zabójstwo grozi mu dożywocie.
Czytaj więcej
Komentarze