Ziobro w Sejmie o pobiciu Kwaśniaka: sprawcy czuli się bezkarnie w państwie rządzonym przez PO
Polska
- Od października 2013 do października 2014 "grupa przestępcza", która kierowała SKOK-iem Wołomin wyprowadziła 1,5 mld zł. Dzieje się to pod nosem tego KNF-u. Czy tak działa profesjonalne państwo, które pozwala na tak zuchwałe działanie przestępców? Gdzie była policja, gdzie była ABW i wasze służby? Czy przypadkiem nie rządziła wtedy PO? - mówił w Sejmie minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Jego zdaniem, "rozzuchwalanie" przestępców doprowadziło do tego, "że byli w stanie dopuścić się aktu niebywałej agresji i bezczelności: ataku, napaści fizycznej na jednego z członków KNF-u".
- Czuli się bezkarni w państwie teoretycznym, państwie, które praktycznie nie działa. W państwie rządzącym przez Platformę Obywatelską - oświadczył Ziobro odnosząc się do brutalnego pobicia w 2014 roku ówczesnego wiceszefa KNF Wojciecha Kwaśniaka.
Kwaśniak nadzorował działalność kas, w tym SKOK Wołomin, informował o nieprawidłowościach w ich funkcjonowaniu. Proces karny podejrzanych o pobicie trwa, sprawcy są na wolności.
- Czy zadaniem ustawowym organów, które wyście wtedy kontrolowali, nie jest zapobiegać przestępstwom, nie jest uderzać w grupy przestępcze? - mówił Zbigniew Ziobro, odpowiadając na pytania PO dotyczące afery KNF..
Jako przykład nieprawidłowości wskazał fryzjerkę, która miała zarabiać 50 tys. zł miesięcznie i wzięła w SKOK-u Wołomin wielomilionowy kredyt.
Jak dodał, obecnie zadaniem prokuratury jest ocena tych, którzy "zaniechali swoich obowiązków". - Niestety, bardzo negatywną rolę odegrało kierownictwo KNF, które wbrew pewnej wiedzy nie podjęło decyzji, które do nich należały - zaznaczył prokurator generalny.
6 grudnia rano CBA zatrzymało b. przewodniczącego KNF Andrzeja J., Wojciecha Kwaśniaka, pięcioro byłych urzędników KNF. Postawiono im zarzuty działania na szkodę interesu publicznego w okresie od 22 października 2013 r. do 15 września 2014 r. poprzez dopuszczenie do powstania szkody w kwocie ponad 1,5 mld zł oraz na szkodę interesu prywatnego w kwocie ponad 58 mln zł.
Żadnej z tych osób nie aresztowano. Mają zakaz kontaktowania się z innymi podejrzanymi w tej sprawie, dozór policyjny. Zastosowano wobec nich poręczenia majątkowe.
"Zwolnieni po miażdżącym raporcie o sytuacji SKOK-ów"
Cztery z tych osób do października pracowały jeszcze w KNF. "Zwolnili ich ówczesny szef Komisji Marek Chrzanowski i Filip Czuchwicki, od lipca dyrektor w KNF odpowiedzialny za bankowość spółdzielczą i SKOK-i. (urzędnicy -red.) musieli odejść po publikacji miażdżącego raportu o sytuacji Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych" - twierdzi "Gazeta Wyborcza".
"Informacja na ten temat powinna się znaleźć we wstępie, w głównych wnioskach opracowania, ale po prostu zabroniono jej tam umieszczać"- mówi "GW" były urzędnik Komisji.
"I wskazuje na 33. stronę raportu. Jest tam informacja, że aż 78 proc. pieniędzy, którymi dysponują SKOK-i (depozyty klientów), jest ulokowanych w kasach wykazujących straty. To ogromny wzrost w stosunku do poprzednich okresów, bo jeszcze w marcu było to 9,5 proc. - To znaczy, że kryzys systemu mógł dotknąć nawet największych kas - wyjaśnia nasz informator - napisała gazeta.
Ziobro: Bierecki był przesłuchiwany
- Po pierwsze pan Bierecki został przesłuchany oczywiście w tej sprawie. Po drugie wyjaśniamy zaniechania wszystkich organów państwa, które w tej sprawie mogły dopuścić się zaniechań. To śledztwo jest wielowątkowe, jednym z wątków jest też analiza sprawy Kasy Krajowej - mówił Zbigniew Ziobro.
W środę prokurator krajowy Bogdan Święczkowski stwierdził na konferencji prasowej, że Grzegorz Bierecki, senator PiS i wieloletni szef Kasy Krajowej SKOK, był przesłuchany w tej sprawie. - Z tego, co wiem, to został już przesłuchany, chyba w lipcu tego roku - mówił Święczkowski. Jeszcze tego samego dnia Bierecki zaprzeczył, że był przesłuchiwany.
Komentarze