Policja u dziennikarzy, którzy nagrali protest. Redakcja składa zażalenie do sądu
OKO.press składa do sądu zażalenie "na postępowanie policji wobec autorów materiału" o proteście Obywateli RP. "Pięcioro policjantów nachodziło dziennikarzy, zabrali nagranie pomimo informacji, że zawiera tajemnicę dziennikarską. Wprowadzali w błąd, straszyli" - informuje serwis. Nie naruszyliśmy tajemnicy dziennikarskiej, kobieta sama wydała nośnik, czynności przebiegły spokojnie - mówi policja.
W piątek, 7 grudnia, w hali "Łuczniczka" w Bydgoszczy występował Akademicki Zespół Pieśni i Tańca Armii Rosyjskiej im. A. W. Aleksandrowa. W czasie koncertu dwaj aktywiści stowarzyszenia Obywatele RP wbiegli na scenę z transparentem "Kremlowski raszyzm won za Don" i okrzykiem "Łapy precz od Ukrainy", co zarejestrowali współpracownicy OKO.press. Materiał następnego dnia ukazał się w tym serwisie.
"Około południa policja zjawiła się w domach dwojga naszych dziennikarzy. Jednego, Roberta Kowalskiego, nie zastali w domu, druga osoba – współpracująca z OKO.press operatorka filmowa - była w domu" - poinformował portal.
"Dobrowolnie wydała pendrive'a"
Według OKO.press, kobiecie, która zarejestrowała protest Obywateli RP podczas koncertu, zagrożono przeszukaniem mieszkania, zabraniem wszystkich komputerów, kart pamięci i dysków. Jak relacjonowała, policjanci mieli nie udostępnić jej do przeczytania pisma z nakazem przeszukania. Prosili o wydanie pendrive'a z nagraniem. Kobieta tłumaczyła, że materiał jest objęty tajemnicą dziennikarską.
https://t.co/XvQWWJ08qX informuje: "W domach dziennikarza i operatorki z https://t.co/yL9gaSZ1Qk pojawiła się policja." Rewizja. Zabrali pendriva z nagraniem. Tajemnica dziennikarska ich nie powstrzymała. Jak kiedyś brali pendrivy był dym na całą Polskę. Teraz spowszedniało.
— Pawel Reszka (@ReszkaPawel) 10 grudnia 2018
Policja twierdzi, że o tym fakcie operatorka ich wówczas nie poinformowała.
"W żadnym momencie wskazana kobieta nie informowała policjantów, że na pendrivie mogą znajdować się informacje stanowiące tajemnicę dziennikarską. Podczas wykonywanych czynności nie okazała również legitymacji dziennikarskiej, jak i nie zgłaszała uwag do wykonywanej czynności" - głosi oświadczenie rzecznika prasowego komendanta stołecznego policji Sylwestra Marczaka.
Marczak podkreślił, że czynności przebiegły "spokojnie" a dziennikarka "dobrowolnie wydała pendrive'a i nie miało miejsca przeszukanie pomieszczeń; do chwili obecnej "nie złożono też zażalenia na zachowanie funkcjonariuszy". - "Wykonujący czynności policjanci poprosili jedynie o wydanie nagrania rejestrującego moment zakłócenia porządku, nie zapoznawali się z zawartością nośnika i nie wykonywali jego oględzin" - napisał Marczak.
Policjanci nie naruszyli tajemnicy dziennikarskiej. Nie było przeszukania pomieszczeń. Nie naruszono praw żadnych osób. Kobieta do chwili obecnej nie okazała legitymacji dziennikarskiej jak i nie wskazała, co (dlaczego upublicznione nagranie) ma stanowić tajemnicę dziennikarską? pic.twitter.com/B4SWWORDs7
— Polska Policja 🇵🇱💯 (@PolskaPolicja) 11 grudnia 2018
Brudziński: wyjaśnię tę sprawę
"Wyjaśnię tę sprawę, czekam na szczegółowe informacje od policji" - napisał w poniedziałek na Twitterze minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński.
Jak stwierdził, "wstępnie dowiedziałem się, że policja wylegitymowała Panią, która filmowała zajście podczas koncertu, nie poinformowała wówczas, że jest dziennikarzem".
"Później w trakcie prowadzenia czynności policja dysponując jej adresem miała zwrócić się do niej z prośbą o wydanie nagrania jako dowodu zakłócenia koncertu" - oświadczył.
"Naruszanie wolności prasy w Polsce"
Głos w tej sprawie zabrał też Press Club Polska. W liście otwartym do premiera Mateusza Morawieckiego domaga się "podjęcia szybkich, stanowczych i skutecznych działań, zapobiegających naruszaniu wolności prasy (...) przez podległe Panu instytucje i służby".
List otwarty do @PremierRP @MorawieckiM w sprawie naruszania wolności prasy w Polsce. "... Zwracamy się do Pana Premiera z wezwaniem do podjęcia szybkich, stanowczych i skutecznych działań, zapobiegających naruszaniu wolności prasy (...) przez podległe Panu instytucje i służby." pic.twitter.com/ibGYLeQpTC
— Press Club Polska (@pressclubpolska) 10 grudnia 2018
We wtorek wieczorem serwis OKO.press poinformował, że składa do sądu zażalenie na postępowanie policji w tej sprawie. "Pięcioro policjantów nachodziło dziennikarzy, zabrali nagranie pomimo informacji, że zawiera tajemnicę dziennikarską. Wprowadzali w błąd, straszyli. Naruszyli zasady etyki policjanta" - uzasadnił portal.
Jak twierdzi, po publikacji materiału na portalu było oczywiste, że "był to materiał dziennikarski przygotowywany dla redakcji. A zgodnie z prawem prasowym »dziennikarzem jest osoba zajmująca się redagowaniem, tworzeniem lub przygotowywaniem materiałów prasowych, pozostająca w stosunku pracy z redakcją albo zajmująca się taką działalnością na rzecz i z upoważnienia redakcji«".
Czytaj więcej