Wątpliwości w sprawie śmierci młodej mężatki Roksany. "Do jeziora trzeba zjechać specjalnie"

Polska

Mnożą się pytania w sprawie tajemniczej śmierci mieszkanki Skarszew k. Starogardu Gdańskiego, która zaginęła dwa dni po swoim ślubie. Jej ciało wyłowiono kilka dni później z jeziora; było w samochodzie, którym miała pojechać po bułki. Według okolicznych mieszkańców, do jeziora nie da się zjechać przypadkiem, np. w wyniku kolizji.

Są wyniki sekcji zwłok Roksany R., mieszkanki Skarszew. Bezpośrednią przyczyną śmierci 24-latki było utonięcie.

 

– Oczywiście, trzeba poczekać na sporządzenie opinii ostatecznej. Prokurator widział też potrzebę zrobienia badań toksykologicznych pod kątem alkoholu bądź innych środków. Na tę opinię musimy jeszcze poczekać - mówi Polsat News Grażyna Wawryniuk z prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

 

Na razie śledczy przyjmują, że wcześniej doszło do wypadku. Na drodze - według nieoficjalnych informacji -  policja miała znaleźć fragmenty karoserii czerwonego volkswagena. Takim autem jechała Roksana.

 

Mieszkańcy Skarszew twierdzą, że aby dojechać do jeziora, trzeba specjalne zboczyć z drogi.

 

- Tam trzeba wjechać specjalnie w las. Z tego zdjęcia mniej więcej domyślam się gdzie.  Albo sama to zrobiła i sama zjechała z górki w najszersze miejsce brzegowe, albo... No nie wiem, nie wiem - mówi pani Barbara, która mieszka Skarszewie i dobrze zna okolice.

 

Śledczy zakładają, że w chwili śmierci Roksana była sama. Jedną z hipotez jest depresja - kilka miesięcy temu kobieta poroniła.

 

- To był dla niej cios, ale nie poddaliśmy się. Mogliśmy walczyć o kolejne dziecko. Może te wspomnienia wróciły - wyznał mąż 24-latki w rozmowie z "Super Expressem" przed tragicznym finałem poszukiwań.

 

Nie wzięła portfela ani telefonu 

 

Roksana wyszła z domu w Skarszewach w poniedziałek, 3 grudnia, około godz. 8:30. Nie zabrała telefonu, ani portfela. Odjechała czerwonym volkswagenem golfem. Miała pojechać do sklepu. 

 

Gdy po pewnym czasie nie wróciła rodzina i przyjaciele rozpoczęli jej poszukiwania. Sprawdzili m.in. kamery monitoringu. Później zawiadomili policję.

 

Po kilku dniach, w sobotę, ciało 24-latki wyłowili z jeziora w Borównie Wielkim nurkowie.

 

 

las/dro/ polsatnews.pl, Wydarzenia
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie