Tusk: nie będzie renegocjacji umowy ws. Brexitu
Szef Rady Europejskiej Donald Tusk napisał na Twitterze, że zdecydował o zwołaniu szczytu UE ws. Brexitu w czwartek. Jak podkreślił, nie ma mowy o renegocjacji porozumienia UE z Wielką Brytanią ws. Brexitu, ale jest gotów rozmawiać o tym, jak ułatwić Brytyjczykom ratyfikację umowy.
"Postanowiłem zwołać szczyt unijny w sprawie Brexitu w czwartek. Nie będziemy renegocjować umowy, w tym backstopu, ale jesteśmy gotowi porozmawiać o tym, jak ułatwić ratyfikację (umowy - red.) przez Wielką Brytanię. Ponieważ czas ucieka, omówimy również nasze przygotowanie do scenariusza bez umowy" - napisał Tusk w poniedziałek wieczorem.
Tzw. backstop to mechanizm awaryjny, przewidujący możliwość utworzenia unii celnej obejmującej UE i całe Zjednoczone Królestwo. To odpowiedź na wywołującą sporo kontrowersji sprawę granicy między Irlandią a będącą częścią Zjednoczonego Królestwa Irlandią Północną.
Backstop gwarantowałaby, że nie byłoby granicy w ramach Zjednoczonego Królestwa między Irlandią Północną a Wielką Brytanią, ani między Irlandią Północną a Irlandią. Obszar celny obejmowałby wszystkie towary z wyjątkiem produktów rybołówstwa i akwakultury.
I have decided to call #EUCO on #Brexit (Art. 50) on Thursday. We will not renegotiate the deal, including the backstop, but we are ready to discuss how to facilitate UK ratification. As time is running out, we will also discuss our preparedness for a no-deal scenario.
— Donald Tusk (@eucopresident) 10 grudnia 2018
Negocjatorzy z obu stron kanału La Manche zgodzili się, że dołożą wszelkich starań, by zawrzeć porozumienie o przyszłych stosunkach do 1 lipca 2020 r. (wówczas nie byłoby konieczności stosowania opcji awaryjnej). Jeśli tak się jednak nie stanie, to UE i Wielka Brytania mogłyby wspólnie przedłużyć okres przejściowy (w jego trakcie niewiele się zmienia; ma trwać do 31 grudnia 2020 r.). Ewentualnie, w przypadku gdyby okres przejściowy nie był przedłużony, od 1 stycznia 2021 r. zostałby uruchomiony mechanizm awaryjny.
Brytyjska premier Theresa May potwierdziła w poniedziałek, że rząd zdecydował o przełożeniu planowanego na wtorek głosowania nad projektem umowy wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Zapowiedziała próbę dalszych dyskusji na ten temat ze Wspólnotą.
Występując w Izbie Gmin, szefowa rządu przyznała w poniedziałek, że gdyby obecna propozycja została poddana pod głosowanie, to zakończyłoby się ono "porażką (rządu) z wysoką różnicą głosów". May podkreśliła, że "słuchała bardzo uważnie tego, co było powiedziane w tej izbie i poza nią" na temat proponowanego porozumienia, w szczególności krytyki dotyczącej backstopu.
Premier zapewniła jednocześnie, że uważa, że przedstawiony projekt porozumienia jest najlepszym dostępnym dla posłów i realizuje zobowiązania złożone wobec wyborców w kampanii przed referendum w 2016 roku.
Dodała, że wciąż wierzy w możliwość uzyskania większości głosów, "jeśli otrzymamy dodatkowe zapewnienia dotyczące mechanizmu awaryjnego".
Krytycy May w jej własnej Partii Konserwatywnej, przywódcy Demokratycznej Partii Unionistów i politycy opozycji skrytykowali w poniedziałek rząd już po nieoficjalnych doniesieniach o przełożeniu wyznaczonego na wtorek głosowania ws. Brexitu.
Wielka Brytania powinna opuścić Unię Europejską 29 marca 2019 roku.
Spotkanie unijnych przywódców w Brukseli, podczas którego nie planowano początkowo oficjalnych rozmów o Brexicie, zaplanowano na czwartek i piątek.
Czytaj więcej