Sankcje unijne w związku z wyborami w Donbasie, brak restrykcji za atak na okręty

Polska
Sankcje unijne w związku z wyborami w Donbasie, brak restrykcji za atak na okręty
EPA/OLIVIER HOSLET

Ministrowie spraw zagranicznych państw UE zdecydowali w poniedziałek o objęciu unijnymi sankcjami dziewięciu osób za zorganizowanie listopadowych wyborów w Donbasie na wschodzie Ukrainy. Na razie nie ma szans na restrykcje za rosyjski atak na ukraińskie okręty.

Decyzja o sankcjach za tzw. wybory ma jeszcze w poniedziałek zostać opublikowana w oficjalnym dzienniku urzędowym UE. Osoby, które znajdą się na czarnej liście, nie będą mogły wjechać na terytorium unijne, a ich aktywa w UE zostaną zablokowane.

 

Początkowo Francja i Niemcy proponowały dodanie na listę 9 osób, a Polska jak również inne kraje naszego regionu wskazywały na większą liczbę nazwisk. Ostatecznie stanęło na dziewięciu osobach.

 

Choć Warszawa, a także stolice państw bałtyckich opowiadają się też za tym, by UE przyjęła nowe sankcje wobec Rosji za użycie siły wobec ukraińskich okrętów przy Cieśninie Kerczeńskiej, na razie nie ma mowy o takiej decyzji.

 

- Mówiłam, że musimy mieć na stole wszystkie elementy tej sytuacji i wówczas będziemy mogli zadać sobie pytanie, czy sankcje są niezbędne - mówiła przed rozpoczęciem obrad szefowa dyplomacji Austrii, która sprawuje prezydencję, Karin Kneissl.

 

Jej wypowiedź to odzwierciedlenie braku zaufania do ukraińskiej strony w niektórych unijnych stolicach. Moskwa oskarżyła Kijów o prowokację przy Cieśninie Kerczeńskiej. Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, którego notowania przed przyszłorocznymi wyborami są bardzo słabe, zdecydował się na wprowadzenie w części obwodów kraju stanu wojennego. Ruchu takiego nie podjęto nawet w czasie walk na wschodzie kraju.

 

Minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas podkreślał w poniedziałek, że UE chce uniknąć pogorszenia się sytuacji i dlatego wzywa obie strony do wysiłków mających na celu deeskalację napięcia. "Dziś będziemy dyskutować o tym, jak UE może się do tego przyczynić" - zapowiedział.

 

Gościem posiedzenia Rady ds. Zagranicznych w Brukseli będzie szef ukraińskiej dyplomacji Pawło Klimkin. Będzie on opowiadał ministrom o sytuacji na Morzu Azowskim.

 

Kilka krajów członkowskich jest zniecierpliwionych tym, że UE odpowiadając na rosyjski atak ograniczyła się do wyrażenia zaniepokojenia. - Trudno tutaj mówić o prowokacji ze strony ukraińskiej, ponieważ to do jej okrętów otworzono ogień. To rażące naruszenie prawa międzynarodowego, które nie może zostać bez konsekwencji - mówił minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkeviczius.

 

W moskiewskich aresztach przetrzymywani są marynarze należący do załóg trzech niewielkich okrętów wojennych przejętych przez Rosję 25 listopada. Rosjanie ostrzelali je m.in. z myśliwca i śmigłowca bojowego, gdy zmierzały z Odessy nad Morzem Czarnym do Mariupola nad Morzem Azowskim. Ukraina uznała incydent za otwartą agresję.

 

Zatwierdzone w poniedziałek sankcje dotyczą wyborów z 11 listopada, podczas których mieszkańcy Donbasu wybierali nowych przywódców oraz członków Rad Ludowych, czyli parlamentów powołanych przez separatystów. Separatyści z dwóch tzw. republik, donieckiej i ługańskiej, ogłosili datę wyborów we wrześniu, po śmierci w zamachu bombowym 31 sierpnia w Doniecku przywódcy Donieckiej Republiki Ludowej Ołeksandra Zacharczenki.

 

Ukraina i Zachód uznały to głosowanie za nielegalne i sprzeczne z porozumieniami mińskimi w sprawie uregulowania konfliktu w Donbasie. Przywódcy Francji i Niemiec, Emmanuel Macron i Angela Merkel, oświadczyli wtedy, że wybory zorganizowane przez separatystów podważają integralność i suwerenność Ukrainy.

jm/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie