Theresa May przełożyła głosowanie ws. Brexitu
Premier Theresa May potwierdziła w Izbie Gmin, że zaplanowane na wtorek głosowanie ws. porozumienia dotyczącego Brexitu nie odbędzie się. May zapowiedziała próbę dalszych dyskusji na ten temat ze Wspólnotą.
Brytyjskie media oceniły w poniedziałek, że wobec możliwej porażki w głosowaniu w Izbie Gmin nad umową wyjścia z UE i ryzyka walki o przywództwo w Partii Konserwatywnej, premier Theresę May czeka najtrudniejszy tydzień od objęcia przez nią urzędu.
Kolejne narady ws. Brexitu
W poniedziałek szefowa rządu odbyła telefoniczną naradę z ministrami, a w weekend konsultacje z unijnymi liderami. Teraz przekazała, że dojdzie do kolejnych.
Miałoby do nich dojść przed czwartkowym szczytem Rady Europejskiej w Brukseli. Występując w Izbie Gmin, szefowa rządu przyznała, że gdyby obecna propozycja została poddana pod głosowanie, to zakończyłoby się ono "porażką (rządu) z wysoką różnicą głosów".
Przeciwników Brexitu dodatkowo wzmocniło poniedziałkowe orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE, zgodnie z którym Wielka Brytania ma prawo jednostronnie wycofać wniosek o wyjście z UE.
"Głosowanie na 100 proc. we wtorek"
Przemawiając w Izbie Gmin May podkreśliła, że "słuchała bardzo uważnie tego, co było powiedziane w tej izbie i poza nią" na temat proponowanego porozumienia, w szczególności krytyki dotyczącej tzw. mechanizmu awaryjnego dotyczącego Irlandii Północnej.
Wcześniej informację o przełożeniu głosowania jako pierwszy podał serwis agencji Bloomberga, a następnie, powołując się na źródła wśród ministrów rządu May, doniesienia potwierdzili także nieoficjalnie dziennikarze telewizji publicznej BBC, Sky News i dziennika "The Telegraph".
Downing Street nie skomentowało tych doniesień, ale w trakcie wcześniejszego regularnego briefingu prasowego rzecznik szefowej rządu zapewniał, że do głosowania zgodnie z planem dojdzie we wtorek. Szef resortu ds. Brexitu Stephen Barclay zapewniał, że do głosowania dojdzie "na 100 proc. we wtorek".
Minimalne szanse na zwycięstwo w głosowaniu
Parlamentarna arytmetyka sugeruje, że szefowa mniejszościowego rządu miałaby minimalne szanse na zwycięstwo - swój sprzeciw zapowiedziały nie tylko wszystkie opozycyjne partie, ale także ponad 100 deputowanych rządzącej Partii Konserwatywnej oraz dziesięciu posłów zasiadających w ławach wspierającej rząd północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistów.
Szacunki ekspertów sugerują, że May może przegrać nawet ponad 100-150 głosami, co postawiłoby ją w trudnej sytuacji politycznej i mogło być dla niektórych polityków Partii Konserwatywnej sygnałem, że powinni zastanowić się nad zmianą lidera ugrupowania i premiera.
Spodziewany margines w głosowaniu jest na tyle duży, że poniedziałkowe wydanie dziennika "The Times" przypomniało największe rebelie posłów partii rządzących i rekordowe porażki w historii brytyjskiego parlamentaryzmu.
Historyczne różnice ponad stu głosów
Jak przypomniano, w 2003 roku aż 139 posłów Partii Pracy zagłosowało przeciwko rządowi Tony'ego Blaira w trakcie podejmowania decyzji dotyczącej wojny w Iraku. Z kolei w 1996 roku aż 95 posłów Partii Konserwatywnej odrzuciło propozycje gabinetu Johna Majora dotyczące legislacji o broni palnej.
Jednocześnie zastrzeżono, że w ciągu ostatnich 100 lat tylko trzykrotnie rząd doznawał porażki w Izbie Gmin różnicą ponad stu głosów - wszystkie w trakcie rządów Partii Pracy w 1924 roku.
W niedzielę "Sunday Times" sugerował, że w obliczu takiej sytuacji Downing Street może zdecydować się na wycofanie się z głosowania i podjęcie kolejnej próby renegocjacji z Unią Europejską podczas czwartkowego szczytu Rady Europejskiej w Brukseli.
Przeciwnicy obecnego projektu umowy w sprawie Brexitu domagają się m.in. usunięcia tzw. mechanizmu awaryjnego dla Irlandii Północnej, który w razie braku wynegocjowania innego rozwiązania zmusiłby Wielką Brytanię do pozostania w unii celnej z UE, a także potencjalnie wprowadziłby granice regulacyjne między Wielką Brytanią a Irlandią Północną.
Wielka Brytania powinna wyjść z Unii Europejskiej 29 marca 2019 roku.
Czytaj więcej