Kwaśniak dla "GW": jestem zbulwersowany słowami Ziobry ws. ataku na mnie
Słowa prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry o tym, że zostałem zaatakowany, bo "KNF przez długi czas rozzuchwalała przestępców" bulwersują, ponieważ oznaczają, że nie tylko ja, ale każda ofiara przestępców jest winna temu, że stała się ofiarą - mówi b. wiceszef KNF Wojciech Kwaśniak w "GW". Sprawcy pobicia Kwaśniaka są na wolności.
Prokuratura jest w głębokim błędzie; jestem spokojny o to, że sąd odpowiednio to oceni i oczyści nas z zarzutów - powiedział b. wiceprzewodniczący KNF Wojciech Kwaśniak. Zapewniał, że postępowanie KNF zmierzało do ustanowienia zarządu komisarycznego w SKOK Wołomin.
Kwaśniak ocenił w popołudniowej rozmowie z RMF FM, że prokuratura jest w tej sprawie "w głębokim błędzie". - Jestem spokojny o to, że sąd odpowiednio to oceni i oczyści nas z zarzutów - dodał b. wiceprzewodniczący KNF. Wyraził też pogląd, że prokuratura ma "kłopoty z liczydłami, z rachunkowością".
"Jeżeli prokuratura w owym czasie prowadziła własne postępowania o charakterze karnym w związku ze zgłoszeniem przez Komisje Nadzoru Finansowego podejrzenia popełnienia przestępstwa z ustawy o rachunkowości, jeżeli Generalny Inspektor Informacji Finansowej również takie doniesienie składał do prokuratury i później - jak się okazało - również Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, pojawia się pytanie, co robiła prokuratura w Warszawie na przestrzeni 2013 roku i dlaczego nie zatrzymała przestępców zorganizowanej grupy przestępczej?" - zastanawiał się Kwaśniak.
Zarzucił przy tym prokuraturze, że nie wspierała ona KNF w postępowaniu administracyjnym. - Mało tego, dopuściła do sytuacji w której przygotowano zamach na moje życie i gdyby nie wykryto sprawców, to być może kontynuowano by próbę zamachu na inne osoby pracujące i w urzędzie Komisji, i będące w składzie komisji, to jest pytanie, na które prokuratura będzie musiała odpowiedzieć - zaznaczył b. wiceszef KNF.
"Jestem zbulwersowany"
Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro powiedział w sobotę na antenie TVP Info - odnosząc się do uwagi prowadzącego, że Wojciech Kwaśniak "został przez bandytów zaatakowany" - że "być może był zaatakowany właśnie dlatego, że Komisja Nadzoru Finansowego przez długi czas rozzuchwalała przestępców, pozwalając im w sposób bezkarny wyprowadzać miliardy złotych, kosztem 85 tys. ludzi, którzy złożyli tam swoje oszczędności, często oszczędności życia".
- Jestem zbulwersowany. To oznacza, że nie tylko ja, ale każda ofiara przestępców jest winna temu, że stała się ofiarą. Dla mnie jest to podwójnie smutne, bo dotyczy sytuacji, gdy pełniłem (w czerwcu 2014 r.) wysoką funkcję publiczną i zostałem zaatakowany w związku z pełnieniem tej funkcji - powiedział Kwaśniak.
Pytany, czy zamierza stawić się w pracy, czyli w Narodowym Banku Polskich, gdzie jest doradcą ds. stabilności finansowej, Kwaśniak powiedział: "Oczywiście stawię się w poniedziałek rano, ale nie wiem, co będę robił. To zależy od moich przełożonych. Raz w miesiącu mam się zgłaszać na komisariat. Być może spotkam tam policjantów, którzy w 2014 r. przez wiele miesięcy stali pod moim domem, by mnie chronić".
Kwaśniak zapowiedział, że złoży zażalenie zarówno na zatrzymanie, jak i na warunki zwolnienia, czyli poręczenie, dozór policyjny i zakaz wykonywania pracy w zakresie funkcji, którą obecnie sprawuje w NBP.
B. wiceszef KNF powiedział też, że czuje się nadal zagrożony. "Występuję w wielu sprawach jako świadek, nie tylko tych związanych z Wołominem, ale i w innych, z doniesień KNF. Właśnie z uwagi na osobiste bezpieczeństwo, brak jakiejkolwiek ochrony mnie i mojej rodziny, zawsze proszę, bym mógł złożyć zeznania w Warszawie. Kilka miesięcy temu prokuratorzy przyjechali z odległego miejsca i przesłuchali mnie w pracy, rozumiejąc problem" - zaznaczył.
Kwaśniak dodał, że wiedział o prowadzonym śledztwie, w ramach którego został zatrzymany. Jak mówił, "to śledztwo było już prowadzone pod koniec 2015 r. w Warszawie, zostało umorzone, potem zostało podjęte ponownie, przez innych prokuratorów, też w Warszawie, wreszcie przeniesiono je do Szczecina". "O żadnym zaskoczeniu nie mogło być mowy, natomiast wiedzieliśmy, że gdzieś jest determinacja, by je prowadzić" - mówił b. wiceszef KNF
Czytaj więcej