Chciała mieć pamiątkowe zdjęcie z urodzin. Zginęła po upadku z klifu
Jolandi le Roux pozowała mężowi do zdjęcia w 31. urodziny. Stała na skraju klifu w Kapsztadzie. Podskoczyła, ale straciła równowagę i spadła. Zginęła na miejscu. Prawdopodobnie wraz z mężem zignorowała zakaz wstępu na skraj urwiska.
Jolandi le Roux obchodziła swoje 31. urodziny. W Kapsztadzie (Republika Południowej Afryki) z mężem wybrała się w góry. Na Szczycie Chapmana chciała zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie - miała wyglądać tak, jakby przeskakiwała przez zachodzące słońce. Gdy podskoczyła, straciła równowagę i spadła z wysokości niemal 150 metrów na drzewo rosnące na zboczu urwiska.
Mąż kobiety, 33-letni Andrew, doświadczony wspinacz górski, od razu ruszył w dół na pomoc. Niestety, strome zbocze uniemożliwiało mu dotarcie do żony, a dalsza wyprawa stanowiłaby dla niego zagrożenie.
Mężczyzna wezwał ratowników, ale nawet oni mieli problem z szybkim dotarciem na miejsce wypadku. Zajęło im to ponad trzy godziny, m.in. ze względu śliski żwir i ciemność. Jeden z ratowników, 47-letni sanitariusz Henry Barlow, był zaszokowany widokiem Andrew trzymającego się zbocza góry i usiłującego dotrzeć do żony. Jolandi już nie żyła, gdy ratownicy dotarli do niej. Miała uraz głowy i liczne złamania. Przez następne trzy godziny transportowali jej ciało na górę.
Barierki i znaki ostrzegawcze
Andrew i Jolandi pobrali się na plaży we wrześniu ubiegłego roku, w okolicy tego klifu. Często jeździli rowerem i wędrowali w pobliskim rejonie Półwyspu Przylądkowego.
Władze nie opublikowały jeszcze informacji o okolicznościach, które doprowadziły do wypadku, ale w komentarzach w mediach społecznościowych padają przypuszczenia, że para zignorowała ostrzegawczą tablicę z napisem: "Ostrożnie, silne wiatry i strome klify. Proszę nie przekraczać barierki".
- To niefortunne i smutne, że wraz z rozpoczęciem sezonu świątecznego musiało dojść do tego wypadku. Jednak takie incydenty pokazują, jak ważne jest, aby wszyscy turyści byli wyjątkowo ostrożni, niezależnie od tego, gdzie podróżują, i co najważniejsze, aby zawsze brali pod uwagę oznakowanie umieszczone w niebezpiecznych miejscach i przestrzegali zasad - powiedział dyrektor generalny parku Mark Jacobs.
W środę w Bellville w RPA odbędzie się pogrzeb Jolandi. Osoby, które będą chciały wziąć udział w uroczystości, poproszono, aby zamiast tradycyjnych kwiatów, wnieśli składki na Narodowy Instytut Ratownictwa.
Czytaj więcej