Kwaśniak: wierzę, że niezawisły sąd uchyli postawione mi zarzuty
Były zastępca przewodniczącego KNF Wojciech Kwaśniak powiedział w nocy z piątku na sobotę po opuszczeniu siedziby szczecińskiej prokuratury, że wierzy, iż niezawisły sąd skutecznie uchyli postawione mu zarzuty.
W czwartek rano Andrzej J. i sześcioro innych b. urzędników KNF zostali zatrzymani przez CBA. Wśród zatrzymanych byli też: Wojciech Kwaśniak (były zastępca przewodniczącego KNF), Dariusz T. (były dyrektor Departamentu Bankowości Spółdzielczej i Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Kredytowych UKNF), Zbigniew L. (były zastępca dyrektora), Halina M. (była zastępca dyrektora), Adam O. (były naczelnik) oraz Dorota Ch. (były naczelnik).
Zatrzymani zostali doprowadzeni do szczecińskiej prokuratury regionalnej, która prowadzi śledztwo w tej sprawie. Przestępstwo - podała Prokuratura Krajowa - "polegało na tym, że urzędnicy nie zakończyli prowadzonego postępowania administracyjnego sporządzeniem projektu decyzji administracyjnej o ustanowienie zarządcy komisarycznego w SKOK w Wołominie do dnia 22 października 2013 roku. Tym samym nie przedłożyli takiego projektu wraz z wnioskiem o ustanowienie zarządcy na posiedzeniu Komisji Nadzoru Finansowego".
Kwaśniak: inne prokuratury nie stwierdziły naruszeń
W nocy z piątku na sobotę Wojciech Kwaśniak (zgadza się na podawanie nazwiska) opuścił siedzibę szczecińskiej prokuratury. Zastosowano wobec niego środki zapobiegawcze.
W rozmowie z telewizją TVN24 Kwaśniak powiedział, że wierzy, iż "niezawisły sąd w postępowaniu skutecznie uchyli te zarzuty i zarówno ja, jak i osoby o wielkim doświadczeniu w restrukturyzacji podmiotów rynku finansowego, które przez szereg lat gwarantowały międzynarodowo szeroko znaną stabilność rynku finansowego, zostaną oczyszczone".
Jak stwierdził Kwaśniak, szczecińska prokuratura postawiła mu zarzuty wbrew opinii innych prokuratur, które badały tę sprawę. Ocenił, że zarzut oparty jest na błędnej ocenie standardów prowadzenia postępowania administracyjnego w oparciu o kodeks postępowania administracyjnego. - Nota bene, różne etapy tego postępowania były oceniane przez prokuratorów, którzy postanowili przystąpić do tego postępowania i nie stwierdzili jakichkolwiek naruszeń - zaznaczył.
"Bez zastrzeżeń do kultury funkcjonariuszy"
Pytany przez dziennikarkę o osobiste odczucia w zaistniałej sytuacji Kwaśniak powiedział, że wyraża żal, że jego "utrata zdrowia, przelana krew i wieloletnie zaangażowanie (w wyjaśnianie sprawy SKOK Wołomin - red.) zostały tym postępowaniem podważone".
Wojciecha Kwaśniaka 16 kwietnia 2014 r. brutalnie pobito przed jego własnym domem. Jak ustalili śledczy, powodem napadu miało być "wyeliminowanie" Kwaśniaka "na dłuższy czas", aby przestał przeszkadzać (nadzorował działalność kas), a zleceniodawcą był Piotr P., były członek rady nadzorczej wołomińskiego SKOK.
Kilka miesięcy później Biuro Ochrony Rządu objęło ochroną szefa KNF i jego dwóch zastępców.
Były zastępca szefa KNF zaznaczył, że nie ma zastrzeżeń do kultury funkcjonariuszy, którzy dokonali jego zatrzymania.
Z kolei mecenas Kwaśniaka Jerzy Naumann poinformował, że jego klient będzie skarżył wysokość kaucji ustanowionej w wysokości 200 tys. zł a także "dolegliwe i kontynuujące ujmę na dobrym imieniu zawieszenie w czynnościach służbowych w NBP", gdzie Kwaśniak jest obecnie zatrudniony.
Jak zaznaczył, "postanowienie jest nieprawomocne i będzie podlegało ocenie sądowej".
PK: urzędnicy nie zakończyli postępowania administracyjnego
Kwaśniak i inni zatrzymani w tej sprawie zostali doprowadzeni do Prokuratury Regionalnej w Szczecinie, gdzie usłyszeli zarzuty dotyczące niedopełnienia ciążących na nich obowiązków.
"Przestępstwo polegało na tym, że urzędnicy nie zakończyli prowadzonego postępowania administracyjnego, sporządzeniem projektu decyzji administracyjnej o ustanowienie zarządcy komisarycznego w SKOK w Wołominie do dnia 22 października 2013 roku. Tym samym nie przedłożyli takiego projektu wraz z wnioskiem o ustanowienie zarządcy na posiedzeniu Komisji Nadzoru Finansowego. Podejrzani nie wywiązali się ze swoich obowiązków, pomimo posiadania wiedzy o tym, że w SKOK w Wołominie powstała sytuacja groźby nie spłacenia zobowiązań wobec klientów oraz pomimo stwierdzenia, iż działalność SKOK w Wołominie wykazywała rażące i uporczywe naruszanie przepisów prawa" - podała PK.
Podejrzanym zarzuca się, że w okresie od 22 października 2013 roku do 15 września 2014 roku działali na szkodę interesu publicznego, dopuszczając do powstania szkody w kwocie ponad 1,5 miliarda złotych oraz na szkodę interesu prywatnego w kwocie ponad 58 milionów złotych.
Czytaj więcej
Komentarze