Zaginęła dwa dni po swoim ślubie. "Wyszła, niby że po bułki"
24-letniej Roksany Rakowskiej od poniedziałku już w całym kraju szuka rodzina i policja. Kobieta wyszła rano z domu w Skarszewach pod Starogardem Gdańskim (woj. pomorskie). Miała tylko pojechać autem do sklepu po bułki. Od tego czasu nie ma z nią żadnego kontaktu. Dwa dni wcześniej zawarła związek małżeński, nie wzięła ani telefonu, ani portfela. Ślad zaginął po niej i po samochodzie.
Dwa dni po ślubie, w poniedziałek rano Roksana Rakowska wyszła z domu w Skarszewach. Nie zabrała ze sobą telefonu, ani portfela.
Policja prosi o kontakt
- Jeszcze żeśmy w niedzielę rozmawiali o świętach, o Sylwestrze, także jakieś plany były - powiedział Jarosław Rakowski, mąż zaginionej.
Tego samego dnia rodzina i przyjaciele rozpoczęli poszukiwania. Sprawdzili m.in. kamery monitoringu.
Ślad urwał się przy drodze prowadzącej do lasu. Rodzina zawiadomiła policję.
- Policjanci do chwili obecnej, również ze strażą pożarna, strażą leśną oraz bliskimi kobiety, szukali i sprawdzali teren leśny w rejonie Skarszew - potwierdza mł. asp. Małgorzata Szweda z KMP w Starogardzie Gdańskim.
Poszukiwania nie dają jednak odpowiedzi na pytanie, co stało się z Roksaną Rakowską. Policja prosi o kontakt wszystkich, którzy mają jakieś informacje.
"Bierzemy pod uwagę depresję"
Roksana Rakowska to szczupła blondynka. W poniedziałek była ubrana w czerwoną kurtkę z kapturem. Odjechała czerwonym Volkswagenem Golfem.
Bliscy nie zauważyli nic niepokojącego, choć przyznają, że kobieta była skryta.
- Bierzemy pod uwagę depresję, bo poroniła kilka miesięcy temu - powiedział szwagier zaginionej.
- Było pięknie, a nagle wsiadła w samochód i pojechała w inną stronę, niż miała - dodał mąż pani Roksany.
Czytaj więcej
Komentarze