Kaczyński: tylko my uznajemy zasady demokracji i praworządności. Ws. TK nie złamaliśmy konstytucji
- Uzyskanie większości bezwzględnej w wyborach to trudne zadanie, szczególnie w Polsce, gdzie trwa spór, w którym jedna strona, czyli my, uznajemy reguły demokracji i praworządności, a druga strona tych reguł nie uznaje - powiedział w piątek prezes PiS Jarosław Kaczyński na posiedzeniu wyjazdowym klubu tej partii. Druga, "wewnątrzpartyjna", część wystąpienia prezesa jest zamknięta dla mediów.
- Jest różnica, która wynika z tego, że przecież w każdym wielkim obozie politycznym, wielkim zbiorze ludzi, muszą znaleźć się czarne owce. To wynika ze statystyki - ludzie, którzy łamią prawo, którzy dopuszczają się różnego rodzaju czynów niewłaściwych, niegodnych - albo po prostu takie, które są karane przez kodeksy - w szczególności kodeks karny - powiedział szef partii.
- My reagujemy w zgodzie z prawem. Twardo, zasadniczo - podkreślił Kaczyński.
- Są ludzie, którzy są członkami Prawa i Sprawiedliwości i nawet odgrywali pewną rolę polityczną, którzy bardzo długo za naszym rządów znajdują się w aresztach śledczych - powiedział.
- My domagamy się kar, my wyciągamy wnioski - także te najdalej idące. My robimy wszystko, by ograniczać tego rodzaju zjawiska, aby redukować je do minimum - przekonywał, podkreślając, że druga strona zamiata takie sprawy pod dywan.
"Afery to był bardzo istotny element władzy"
Prezes PiS stwierdził, że za czasów rządów PO-PSL dochodziło do wielu afer.
- Mamy aferę hazardową, informatyczną, gazową - chodzi o zakupy za ogromne pieniądze na bardzo wiele lat gazu dla Polski. Mamy afery tego rodzaju jak np. potężna afera prywatyzacyjna - mówił Kaczyński.
- Mamy innego rodzaju afery, tak jak np. fakt, że szefem najważniejszej instytucji kontrolnej w Polsce jest osoba, która w gruncie rzeczy powinna mieć postawione zarzuty i nikt jej do dymisji nie zmuszał, a ja przypomnę z ostatnich tygodni, jak szybko ten pan, który dzisiaj jest już prezentowany tylko z pierwszą literą nazwiska, mimo że on też miał kadencję - musiał ustąpić. To jest znów ta różnica, o której mówiłem, ale to też jest różnica skali (...) Można powiedzieć, że afery to był bardzo istotny element władzy, która była tutaj przez osiem lat pełniona przez koalicję PO-PSL - dodał prezes PiS.
"Wiele na to wskazuje, że afera VAT była tolerowana przez rząd"
Kaczyński podkreślał, że Prawo i Sprawiedliwość reaguje twardo wobec osób, które łamią prawo lub dopuszczają się innego rodzaju czynów niewłaściwych, niegodnych. - My robimy wszystko, aby ograniczać tego rodzaju zjawiska, by redukować je do minimum. A co robi druga strona? Nie reaguje w najmniejszym stopniu na tego rodzaju wydarzenia. Wszyscy są niewinni; wszyscy, którzy znaleźli się w zakresie zainteresowania wymiaru sprawiedliwości, cierpią w istocie z powodów politycznych - ironizował prezes PiS.
Według niego kilka lat temu "robiono z ludzi złapanych na gorącym uczynku przestępstwa wręcz bohaterów". - Mamy do czynienia ze stanem, który - można powiedzieć - radykalnie odróżnia nasze dwie formacje - ocenił. - Nasza działa zgodnie z zasadami prawa i praworządności, uczciwości i przyzwoitości. Nasi przeciwnicy być może mają często te słowa na ustach, ale w praktyce nie ma nawet cienia tego rodzaju działania" - dodał Kaczyński.
Druga różnica - zdaniem lidera PiS - to "różnica skali". Przyznał, że PiS miał "różnego rodzaju niedobre wydarzenia, być może zdarzą się też kolejne". - Ale jest sprawa skali - powtórzył.
W tym kontekście przywołał przykład "afery VAT" i niedawne zeznania b. wiceminister finansów Elżbiety Chojny-Duch, złożone przed komisją śledczą ds. VAT. Według niego wskazują one na "gigantyczną, w skali międzynarodowej, aferę". - Ta afera, a w każdym razie bardzo wiele na to wskazuje, to nie była afera rozproszona, w jakiejś mierze tolerowana przez rząd. To była po prostu afera tego rządu - uznał prezes PiS.
Podkreślił, że jest tutaj także kwestia odpowiedzialności przedstawicieli tego rządu i jego szefa, także - dodał - odpowiedzialności w świetle prawa karnego.
Czytaj więcej
Komentarze