"Panie premierze, niech pan powstrzyma tę makabryczną sytuację" - żona Kwaśniaka do Morawieckiego
- Pan znał mojego męża. Pan w środowisku bankowym pracował z nim, dobrze się o nim wypowiadał. Sądzę, że pan go cenił. Bardzo pana proszę, żeby ta sytuacja była zatrzymana - zaapelowała do premiera Mateusza Morawieckiego żona podejrzanego b. wiceszefa KNF. - Odwołuję się do pana sumienia, aby pan przerwał to, co się dzieje - mówiła Agata Kwaśniak w programie "Godziny szczytu" w Polsat News.
W piątek prokuratura postawiła zarzuty niedopełnienia obowiązków byłemu przewodniczącemu KNF Andrzejowi J. i jego sześciorgu b. współpracownikom, w tym Kwaśniakowi. Byłemu wiceszefowi KNF grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
Żona Kwaśniaka była w piątek gościem programu "Godziny szczytu" w Polsat News. Na początku rozmowy z Bartoszem Kurkiem zwróciła się z apelem w kierunku premiera Mateusza Morawieckiego.
- Panie premierze. Proszę, niech pan powstrzyma tę makabryczną sytuację, z którą mamy teraz do czynienia. Pan znał mojego męża. Pan w środowisku bankowym pracował z nim, dobrze się o nim wypowiadał. Sądzę, że pan go cenił. Bardzo pana proszę, żeby ta sytuacja była zatrzymana - powiedziała Agata Kwaśniak.
Podkreśliła, że zatrzymanie i postawienie zarzutów byłemu wiceszefowi KNF "nie służy Polsce, nie służy ludziom, którzy są w sektorze finansowym".
"Nie zrobiłby nic złego dla kraju, który kocha"
Agata Kwaśniak stwierdziła, że gdy jej mąż zajmował się m.in. restrukturyzacją SKOK-ów, "osoby z kręgu tej instytucji nie postrzegali tego dobrze". - Był za to bardzo krytykowany, czasami obrażany. W momencie, kiedy osoby z kręgu tej instytucji sprawują ważne funkcje, np. senator Bierecki, panowie z komisji finansów, to wiadomo, że to nie są przychylne osoby mężowi - dodała.
Kwaśniak podkreśliła, że sprawa jest "stricte polityczna".
- Ja nie dopuszczam takiej możliwości, że to była sprawa związana z jakimś niedopełnieniem obowiązków. Mój mąż jest bardzo zasadniczy. Miał opinię człowieka krystalicznego i ja, będąc już z nim 30 lat, jestem przekonana, że nie zrobiłby nic złego w swoim urzędniczym życia dla kraju, w którym się urodził i który kocha - powiedziała żona b. wiceszefa KNF.
"Przyjechali po mnie"
Zapytana o to, jak wyglądało zatrzymanie jej męża, powiedziała, że "panowie przyjechali wcześnie rano, po godz. 6". - Mąż się zerwał, spojrzał przez okno i powiedział "przyjechali po mnie". To będzie jeden z momentów, który będę pamiętała do końca życia - dodała.
- Przez 5 minut próbowaliśmy się ogarnąć, wesprzeć. Otworzyłam drzwi. Panowie powiedzieli, że przyjechali po lub do męża. Panowie zaczęli czynności formalne - relacjonowała Kwaśniak.
Jak dodała, aktualnie nie ma z mężem kontaktu. Od adwokata usłyszała, że jej małżonek "trzyma się".
"Wyeliminować Kwaśniaka"
Wojciecha Kwaśniaka 16 kwietnia 2014 r. brutalnie pobito przed jego własnym domem. Jak ustalili śledczy, powodem napadu miało być "wyeliminowanie" Kwaśniaka "na dłuższy czas", aby przestał przeszkadzać (nadzorował działalność kas), a zleceniodawcą był Piotr P., były członek rady nadzorczej wołomińskiego SKOK.
Kilka miesięcy później Biuro Ochrony Rządu objęło ochroną szefa KNF i jego dwóch zastępców
W styczniu 2017 r. podczas posiedzenia sejmowej komisji finansów publicznych Kwaśniak powiedział posłom, że "to działania KNF doprowadziły do ujawnienia i udokumentowania przestępczej działalności, prowadzonej przez ten podmiot (SKON Wołomin - red.)". Przypomniał, że on tę działalność i zainteresowanie sprawą przypłacił pobiciem.
Od kilku lat opozycja domaga się powołania komisji śledczej, która miałaby wyjaśnić wydarzenia związane ze SKOK Wołomin.
1,5 mld złotych szkody
Prokuratura Regionalna w Szczecinie prowadzi śledztwo dotyczące niedopełnienia obowiązków przez byłego przewodniczącego KNF Andrzeja J. i podległych mu urzędników. W czwartek zatrzymano siedem osób w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków w okresie od 22 października 2013 roku do 15 września 2014 roku. Zarzuca im się m.in. działanie na szkodę interesu publicznego poprzez dopuszczenie do powstania ponad 1,5 mld zł szkody.
Oprócz Andrzeja J. i Wojciecha Kwaśnika są wśród nich: Dariusz T. (były dyrektor Departamentu Bankowości Spółdzielczej i Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Kredytowych UKNF), Zbigniew L. (były zastępca dyrektora), Halina M. (była zastępca dyrektora), Adam O. (były naczelnik) oraz Dorota Ch. (były naczelnik).
Zatrzymani zostali doprowadzeni do szczecińskiej prokuratury regionalnej, gdzie usłyszeli zarzuty dotyczące niedopełnienia ciążących na nich obowiązków.
PK: nie wywiązali się ze swoich obowiązków
"Podejrzani nie wywiązali się ze swoich obowiązków, pomimo posiadania wiedzy o tym, że w SKOK w Wołominie powstała sytuacja groźby nie spłacenia zobowiązań wobec klientów oraz pomimo stwierdzenia, iż działalność SKOK w Wołominie wykazywała rażące i uporczywe naruszanie przepisów prawa" - podała Prokuratura Krajowa.
Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Szczecinie Marcin Lorenc poinformował, że decyzje o ewentualnym wniosku o areszt dla podejrzanych zostaną podjęte po zakończeniu czynności ze wszystkimi zatrzymanymi. Powiedział, że ostatnia osoba będzie przesłuchiwana prawdopodobnie w piątek - z powodów zdrowotnych dopiero teraz jest przewożona do Szczecina.
Upadłość SKOK Wołomin
W lutym 2015 r. warszawski sąd ogłosił upadłość SKOK Wołomin. Bankowy Fundusz Gwarancyjny wypłacił do połowy 2015 r. 2 mld 200 mln zł klientom SKOK Wołomin. Natomiast szkoda z tytułu niespłaconych pożyczek i kredytów, jak wynika z danych prokuratury, wynosi około 3 mld zł.
Latem 2016 r. PK zdecydowała, że postępowania w sprawie przestępstw związanych z działalnością SKOK Wołomin poprowadzą dwa specjalne zespoły prokuratorów: jeden w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga, a drugi - w Prokuraturze Okręgowej w Gorzowie Wlkp. Sprawy związane ze SKOK w Wołominie prowadzone są też w Prokuraturze Okręgowej w Białymstoku.
W lipcu 2016 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła - po zawiadomieniu osoby fizycznej - śledztwo ws. domniemanego niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych, sprawujących nadzór z ramienia KNF nad działalnością SKOK Wołomin.
300 oskarżonych
Jak mówił wówczas prok. Przemysław Baranowski, miało to polegać na zaniechaniu odpowiednich środków nadzoru, w tym w związku ze zwłoką w podjęciu decyzji o ustanowieniu w Kasie zarządcy komisarycznego, w sytuacji zaistnienia niebezpieczeństwa zaprzestania spłacania przez nią zobowiązań wobec jej klientów.
Obecnie największe postępowanie ws. SKOK Wołomin prowadzi gorzowska prokuratura, w którym bada działalność grupy przestępczej mającej wyłudzić w ciągu kilku lat z tej Kasy pożyczki na kwotę ponad 1 mld zł. Jednym z głównych podejrzanych w sprawie jest b. oficer Wojskowych Służb Informacyjnych Piotr P., który zasiadał w Radzie Nadzorczej SKOK Wołomin i - według prokuratury - był "głównym pomysłodawcą i koordynatorem grupy przestępczej", ściśle współpracował on z członkami zarządu SKOK w Wołominie - prezesem Mariuszem G. i wiceprezesami Joanną P. i Mateuszem G.
Jak w lutym podawała Prokuratura Krajowa, we wszystkich postępowaniach dotyczących SKOK Wołomin, zarzuty usłyszało blisko 900 osób, zaś wobec ponad 300 skierowano już akty oskarżenia. Ponad 150 zostało już prawomocnie skazanych.
Czytaj więcej
Komentarze