"Washington Post" o poszlakach w sprawie roli saudyjskiego księcia w zabójstwie Chaszodżdżiego
Saudyjski książę Muhammad ibn Salman i jego najbliższy współpracownik, który nadzorował ekipę Saudyjczyków będących w Stambule w czasie zabójstwa Dżamala Chaszodżdżiego, kilkanaście razy kontaktowali się wówczas ze sobą - pisze we wtorek "Washington Post".
"Zgodnie z analizą CIA, którą widział »Wall Street Journal«, książę (Salman) przynajmniej 11 razy wymienił wiadomości ze swoim najbliższym współpracownikiem, w czasie gdy zespół (15 Saudyjczyków - red.) nadzorowany przez tego współpracownika wszedł do saudyjskiego konsulatu i zaczaił się na Chaszodżdżiego" - czytamy w komentarzu redakcyjnym "WP".
"Już wcześniej wiadomo było, że tym 15-osobowym oddziałem kierował Maher Mutreb, z bliskiego otoczenia Muhammada ibn Salmana, a w jego skład wchodziło co najmniej czterech innych mężczyzn związanych z osobistą ochroną księcia. Wiadomo było, że Mutreb dzwonił z konsulatu do Sauda al-Kahtaniego, najbliższego współpracownika następcy tronu, i powiedział mu: »powiadom swojego szefa«, że Chaszodżdżi nie żyje. Teraz wiemy też, że Kahtani i Muhammad ibn Salman w tym samym czasie wymienili między sobą liczne wiadomości" - wyjaśnia waszyngtoński dziennik.
Gazeta przytacza ocenę dziennika "WSJ", według którego jest "mało prawdopodobne, by ten zespół przeprowadził taką operację bez pozwolenia" następcy saudyjskiego tronu.
"Prezydent (USA Donald) Trump i jego najbliżsi współpracownicy wciąż podkreślają, że nie ma »bezpośredniego dowodu«(...), który wiązałby saudyjskiego następcę tronu (...) z morderstwem" Chaszodżdżiego - pisze "WP". "Tak, nie ma »bezpośredniego dowodu«, ale każda rozsądna analiza musi doprowadzić do wniosku, że książę jest odpowiedzialny (za to morderstwo - red.). To, że administracja Trumpa nie chce wyciągnąć takich wniosków, oznacza, że jej polityka wobec królestwa oparta jest na zaprzeczaniu rzeczywistości" - czytamy w komentarzu.
Chaszodżdżi był saudyjskim dziennikarzem, który współpracował m.in. z "WP", a w swoich komentarzach krytykował saudyjski rząd i następcę tronu. 2 października został zabity w saudyjskim konsulacie w Stambule, a jego ciało rozczłonkowano.
"Washington Post" apeluje o przeprowadzenie w tej sprawie międzynarodowego śledztwa. "Jeśli Muhammad ibn Salman nie zostanie ukarany i powstrzymany, będzie nadal szkodził interesom USA na Bliskim Wschodzie i dlatego Kongres musi zadziałać" - wzywa redakcja dziennika
Czytaj więcej
Komentarze