Kuzyni z Polski zachwycili Amerykanów. Pokonali niemal cały kraj, by wesprzeć zwierzęta z Kalifornii
Dwaj imigranci z Polski, przemierzyli niemal całe Stany Zjednoczone, aby dotrzeć do spustoszonej przez pożary Kalifornii i przekazać pomoc dla zwierząt. "Potrzebujemy więcej takich imigrantów" - zachwycają się postawą kuzynów z Polski Amerykanie w mediach społecznościowych.
Pożary w Kalifornii wybuchły 8 listopada i szybko rozprzestrzeniły się na 620 kilometrów kwadratowych terenu. Przez kilka dni walczyły z nimi tysiące strażaków. Ogień w końcu udało się opanować, jednak w wyniku pożarów życie straciło 88 osób, a 249 wciąż jest zaginionych. Prawie 19 000 budynków uległo zniszczeniu.
W ogniu zginęło również wiele zwierząt, a dla tych które uratowano przed niszczycielskim żywiołem, brakuje pożywienia i schronienia.
"Niesamowita historia"
Los zwierząt poruszył m.in. dwóch kuzynów z Polski na stałe mieszkających w Chicago, którzy przemierzyli niemal całe Stany Zjednoczone, aby przewieźć karmę i siano.
Danny i Arek Zachara mieszkają w USA od kilkunastu lat, na co dzień prowadzą własną firmę budowlaną. Aby dotrzeć do celu swojej wyprawy - miasteczka Biggs w Kalifornii, musieli pokonać ponad 7 200 km w obie strony. Zajęło im to kilka dni. Na ciężarówce przywieźli siano i karmę dla zwierząt.
"Niesamowita historia. Przez ponad tydzień byłam z nimi w kontakcie, bo chcieli być pewni, że będziemy na miejscu. Przywieźli wielką przyczepę siana, paszę dla zwierząt oraz karmę dla psów i kotów. Szaloną częścią tej historii jest to, że odbyli 4 500 milową (ponad 7 200 km - red.) podróż z Chicago w Illinois (...). Droga do nas zajęła im wiele dni. Napotkali na swojej drodze deszcz, śnieg i wiatr, ale to ich nie powstrzymało. Parę nocy musieli spędzić w ciężarówce, by na postojach pilnować cennych skarbów dla naszych zwierząt. (...) Pragnę im powiedzieć w ich ojczystym języku 'dziękuję - napisała na Facebooku właścicielka rancza dla zwierząt Wheeler Ranch and Feed, gdzie trafiła większość darów, przywiezionych przez Polaków.
Krewni w rozmowie Wirtualną Polską przekazali, że nie uważają się za bohaterów. Deklarują, że jeśli zajdzie taka potrzeba, bez wahania jeszcze raz wyruszą z pomocą w taką samą trasę.
- Nigdy nie wiadomo, kiedy ty możesz potrzebować takiej pomocy. Ci ludzie i zwierzęta stracili w pożarach wszystko. Cały czas jesteśmy z nimi w kontakcie - powiedział Arek Zachara.
Pod wrażeniem dobrego serca Polaków są amerykańscy internauci. "Kolejny piękny przykład prawdziwych amerykańskich imigrantów. Potrzebujemy ich więcej. Witajcie w swoim nowym kraju, młodzi panowie!" - napisała jedna z użytkowniczek sieci.
Ktoś inny zwrócił uwagę, że bracia z Polski od lat pomagają również ofiarom huraganów, a jeden z nich wspiera także bezdomnych i zabiera ich do siebie na święta.
Czytaj więcej