Dominik W., wnuk b. prezydenta, winien naruszenia nietykalności kobiety
Pół roku ograniczenia wolności w postaci prac społecznych w wymiarze 20 godzin miesięcznie - taką karę orzekł w piątek Sąd Okręgowy w Gdańsku dla wnuka b. prezydenta RP Dominika W. za naruszenie nietykalności osobistej 20-letniej kobiety. Wyrok jest prawomocny.
Sąd Okręgowy utrzymał w mocy wyrok sądu niższej instancji.
W sierpniu Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał Dominika W. na pół roku ograniczenia wolności w postaci prac społecznych - po 20 godzin w miesiącu. Nakazał też oskarżonemu pisemne przeprosiny oraz zapłatę tysiąca złotych nawiązki na rzecz poszkodowanej, a także zwrot poniesionych przez nią kosztów pomocy prawnej (ponad 1,3 tys. zł). Odwołanie od tego wyroku złożył obrońca Dominika W.
Zarówno piątkowa rozprawa odwoławcza jak i uzasadnienie wyroku były niejawne.
Najpierw szarpanina
Sprawa dotyczy zdarzenia 30 października 2015 roku w centrum Gdańska. Wracająca z pubu grupka kobiet spotkała czterech młodych mężczyzn, wśród nich dwóch wnuków b. prezydenta RP - Bartłomieja W. i Dominika W. Mężczyźni zaczepili kobiety, wyzywając jedną z nich - byłą partnerkę Bartłomieja W.
W obronie koleżanki stanęły jej znajome. Incydent przerodził się w szarpaninę. Podczas niej, według prokuratury, Dominik W. miał przewrócić na ziemię Kingę P.
Kłopoty z prawem
Wobec wnuka byłego prezydenta toczy się inny proces. Według prokuratury, Dominik W. 25 lutego 2018 r., nie mając do tego uprawnień i będąc nietrzeźwy (w chwili zatrzymania miał w wydychanym powietrzu nie mniej niż 2,08 promila alkoholu), jechał autem jedną z ulic w Gdańsku-Oruni. Kierowany przez niego golf jechał od lewej do prawej krawędzi jezdni, wjeżdżał na chodniki, zmuszając pieszych do ucieczki, uderzał też w inne pojazdy. Dominik W. miał też znieważyć policjantów, którzy go zatrzymali i stosować przemoc wobec ochroniarza, który próbował to zrobić.
Proces w tej sprawie toczy się od lipca przed gdańskim sądem rejonowym. Podczas pierwszej rozprawy Dominik W. przyznał się do jazdy samochodem po pijanemu.
- To była głupota z mojej strony, zdarzyło mi się to pierwszy raz - wyjaśnił. Oprócz prowadzenia auta w stanie nietrzeźwym oskarżony przyznał się jeszcze do uszkodzenia jednego z pojazdów. 21-latek nie przyznał się zaś do znieważenia policjantów. Grozi mu do 12 lat więzienia.
- Nie groziłem i nie kierowałem obelg w kierunku do funkcjonariuszy. Może przeklinałem, ale na pewno nie do policjantów. Nie przyznaję się, że kopnąłem policjantkę. Jak mnie rzucili na podłogę, to mogłem kogoś kopnąć, ale tylko przypadkiem. Nikogo nie skrzywdziłem, raczej to oni mnie skrzywdzili - takie wyjaśnienia złożył podczas przesłuchania w prokuraturze Dominik W.
Jeden z pokrzywdzonych policjantów Radosław K. zeznał w sądzie, że oskarżony podczas zatrzymania, mimo zakucia w kajdanki, był bardzo agresywny. - Próbował uderzać głową w szybę boczną radiowozu. Odgrażał się słowami: »nie wiecie kim ja jestem, dziadek załatwi mi takich adwokatów, że nie będziecie pracować w policji«. W szpitalu odmówił pobrania krwi. Twierdził, że nie da sobie wbić igły, bo jego babcia została czymś zarażona podczas pobierania krwi. Stawiał opór i szarpał się do tego stopnia, że w szóstkę musieliśmy go przytrzymać na podłodze. Wyzywał nas. Podczas tej interwencji koleżankę kopnął w nogę - mówił policjant.
Czytaj więcej
Komentarze