Mosbacher pisze ws. śledztwa o materiale dot. urodzin Hitlera. Gowin odwołał z nią spotkanie
Ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher miała wysłać do premiera Mateusza Morawieckiego list ws. materiału TVN o środowiskach neonazistowskich w Polsce i śledztwa, które toczy się w tej sprawie - napisało "Do Rzeczy". Wg Mosbacher, niedopuszczalny jest fakt, że osoby publiczne podważają wiarygodność stacji. Tygodnik informuje też, że wicepremier Jarosław Gowin odwołał spotkanie z ambasador.
Jak dowiedział się tygodnik, ambasador USA przesłała na ręce premiera Mateusza Morawieckiego list komentujący polskie śledztwo ws. śledztwa dotyczącego środowisk neonazistowskich w Polsce oraz materiału telewizji TVN na ten temat.
"Trudno uznać ten list za pismo mające charakter dyplomatyczny. Ton pisma jest niezwykle arogancki" - powiedziała tygodnikowi jedna z osób z bliskiego otoczenia premiera.
Jak w poniedziałek poinformowało "Do Rzeczy", ambasador Mosbacher pisze w liście, że Stany Zjednoczone nie będą tolerować - wypowiadanych publicznie przez polskich polityków - krytycznych słów pod adresem dziennikarzy stacji TVN, którzy zrealizowali materiał o funkcjonowaniu domniemanego nazistowskiego środowiska w Polsce.
"Osoby publiczne podważają wiarygodność stacji"
Mosbacher miała - według autora publikacji - napisać, że za niedopuszczalny uważa fakt, iż osoby publiczne podważają wiarygodność stacji TVN. W jej ocenie wyrażane przez polityków publicznie wątpliwości - co do rzetelności materiału - mają być atakami na "niezależnych dziennikarzy".
"Skomplikowana sprawa. Pani ambasador poczyna sobie, jakby była nie w Polsce, ale w Bantustanie. I to nie jest kwestia tego, że ostatnie trzy lata amerykańskich dyplomatów nauczyły, że mogą sobie pozwolić na takie zachowanie, ale że po prostu są od lat przyzwyczajeni, że ulegamy ich naciskom" - powiedział "Do Rzeczy" człowiek związany z gabinetem Morawieckiego.
Akapit dotyczący szefa MSWiA
Z informacji tygodnika wynika, że specjalny akapit w liście ambasador poświęciła szefowi polskiego MSWiA Joachimowi Brudzińskiemu.
Szef polskiego MSWiA napisał kilka dni temu na Twitterze "Kiedy w polskim Sejmie mówiłem o ludziach którzy pod zdjęciem Hitlera i swastyką hajlują to byłem przekonany, że to garstka idiotów i imbecyli. Byłem naiwny. Wygląda na to, że była to ohydna, odrażająca i dewastującą wizerunek Polski w świecie prowokacja. Co na to właściciele TVN?" - przypomniał tygodnik na swej stronie internetowej.
Szef MSWiA miał w ten sposób odnieść się do ujawnionych przez portal wpolityce.pl zdjęć, na których ma widnieć - wykonujący pod flagą ze swastyką gest nazistowskiego pozdrowienia - Piotr Wacowski, operator telewizyjny, wspólnie z Anną Sobolewską nagrywający imprezę neonazistów w lesie pod Wodzisławiem Śląskim.
Prokuratura Krajowa: zarzuty przedwczesne
W piątek do domu Wacowskiego weszli funkcjonariusze ABW, którzy wręczyli mu pismo od prokuratury. W piśmie zawarte były zarzuty o propagowanie nazizmu (z art. 256 par. 1 kodeksu karnego) w związku z realizacją reportażu wcieleniowego na temat polskich neonazistów - poinformowała stacja w oświadczeniu.
Wacowski miał być przesłuchany w charakterze podejrzanego w Prokuraturze Okręgowej w Gliwicach. Prokuratura Krajowa poinformowała jednak, że stawianie zarzutów operatorowi jest przedwczesne.
TVN w oświadczeniu podkreśliło, że "autorzy reportażu postępowali zgodnie ze wszystkimi standardami dziennikarstwa śledczego". Ponadto telewizja poinformowała, że w piątek został złożony pozew "przeciwko tym, którzy insynuowali w ostatnim czasie, że materiał był inscenizowany".
Przedstawiciele rządu nie chcą komentować listu
Według "Do Rzeczy" ambasador USA w Polsce oceniła komentarz szefa polskiego MSWiA dotyczący tej sprawy jako "niesłychany". W liście mają padać sugestie, że ambasador Mosbacher nie godzi się na krytykę dziennikarzy stacji TVN. "Do Rzeczy" przypomina ponadto, że większościowym właścicielem grupy TVN jest amerykańska spółka Discovery Communications.
Tygodnik pisze, że oficjalnie przedstawiciele polskiego rządu nie chcą listu komentować. Tłumaczą, że będą o nim rozmawiać dopiero po ewentualnym jego upublicznieniu, a decyzja w tej sprawie należy do premiera Mateusza Morawieckiego. Mimo tego, jak dowiedział się wcześniej tygodnik "Do Rzeczy", wicepremier oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin odwołał spotkanie z ambasador Mosbacher.
Do rozmów miało dojść z inicjatywy ambasador. Według źródeł "Do Rzeczy", powodem odwołania spotkania była wypowiedź Mosbacher dotycząca ostrej reakcji amerykańskiego Kongresu w przypadku ewentualnego łamania wolności słowa w Polsce. Wicepremier Jarosław Gowin również odmówił komentarza w sprawie listu amerykańskiej ambasador.
"Wolność prasy. I Nie mogę tego mocniej wyrazić"
Chodzi o wypowiedź Mosbacher z członkami zespołu parlamentarnego Polska-Stany Zjednoczone. Agencja Informacyjna Polska Press dotarła do treści nagrania, na którym ambasador pytała: "Czy będzie jakiś procedowany projekt, co do którego państwo myślicie, że należy się zainteresować, czy też coś może nas niepokoić? (...) Powinniście mieć świadomość, że jedna rzecz, co do której Kongres amerykański się zgadza zarówno Demokraci, jak i Republikanie, to jest wolność prasy. I nie mogę tego mocniej wyrazić".
AKTUALIZACJA: We wtorek treść listu opublikował dziennikarz "Dziennika Gazety Prawnej".
Czytaj więcejA tak wygląda list Pani Ambasador do premiera pic.twitter.com/MUbYuGzTLA
— Bartek Goduslawski (@BGoduslawski) 27 listopada 2018