Byli szef i członek zarządu Altus TFI opuszczą areszt. Rekordowe poręczenie majątkowe
Piotr Osiecki, były szef Altus TFI i członek zarządu Altus TFI Jakub Ryba mogą opuścić areszt - orzekł w poniedziałek warszawski sąd okręgowy. Przedstawiciel prokuratury zapowiedział, że odwoła się od decyzji sądu.
Sąd uwzględnił, jak poinformowała pełnomocnik Piotra Osieckiego Katarzyna Szwarc, rekordowe poręczenie majątkowe jej klienta, w wysokości 108 mln zł.
Podobna decyzja zapadła w przypadku b. członka zarządu Altus TFI Jakuba Ryby. Jak poinformował jego pełnomocnik Radosław Potrzeszcz, w jego przypadku poręczenie majątkowe wynosi milion złotych.
Obaj aresztowani mogą opuścić areszt 29 listopada br. Sprawa ma związek ze śledztwem w sprawie spółki GetBack.
"Sąd uzasadniając decyzję stwierdził po pierwsze, że nie można rozstrzygać na dzień dzisiejszy, iż jest uprawdopodobnione, że w dacie transakcji (między Altusem a GetBack - red.) wartość spółki EGB była istotnie zaniżona, że należy dokonać w tym zakresie wyceny, która została przez prokuraturę zlecona. W ocenie sądu to nie uzasadnia jednak zastosowania izolacyjnego środka zapobiegawczego i wystarczający jest środek w postaci zaproponowanego rekordowego w dziejach polskiego wymiaru sprawiedliwości poręczenia, w kwocie 108 mln zł, w postaci weksli" - mówiła dziennikarzom po rozprawie Katarzyna Szwarc, komentując decyzje sądu.
Poręczenie, jak dodała "złożyły osoby fizyczne i osoby prawne". Na złożenie poręczenia jest 30 dni. Piotr Osiecki jak dodała, "ma orzeczone postanowienie o tymczasowym aresztowaniu do dnia 29 listopada do godz. 6 rano". "Przed tym terminem będziemy chcieli złożyć to poręczenie, tak by 29 listopada o godz. 6 rano Piotr Osiecki opuścił areszt" - zapowiedziała pełnomocnik. Dodała, że sąd orzekł jako dodatkowy środek zapobiegawczy zakaz opuszczania kraju połączony z zabraniem paszportu.
Prokuratura wnosiła o przedłużenie aresztu dla Osieckiego i Ryby na kolejne trzy miesiące. Przedstawicielka prokuratury nie chciała rozmawiać z dziennikarzami, zapowiedziała jedynie, że prokuratura złoży zażalenie na decyzję sądu. Wniesienie zażalenia nie wstrzymuje jednak wykonania poniedziałkowego postanowienia, wstrzymać je może jedynie sąd.
Sprawa Osieckiego i Ryby przed warszawskim sądem okręgowym toczyła się od piątku.
Zarzuty wyrządzenia szkody GetBack
Byłym członkom zarządu Altus TFI postawiono zarzuty wyrządzenia szkody majątkowej GetBack. Prokuratura zarzuca b. prezesowi, a później szefowi rady nadzorczej Altus TFI Piotrowi Osieckiemu oraz b. członkowi zarządu Jakubowi Rybie, że między październikiem 2016 r. a początkiem sierpnia 2017 r. wyrządzili spółce GetBack ok. 160 mln zł strat, w związku ze sprzedażą GetBack spółki windykacyjnej EGB Investment za ponad 207 mln zł. Według prokuratorów jej wartość nie przekraczała 47 mln zł, a mężczyźni, sprzedając ją GetBack, mieli świadomość faktycznej niższej wartości firmy i działali wspólnie z innymi osobami dla osiągnięcia korzyści majątkowej.
Obaj są wśród 20 osób zatrzymanych w sprawie GetBack. Szefowie Altusa został zatrzymani 31 sierpnia i trafili do aresztu.
Dodatkowo 7 listopada agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego prowadzący czynności w tym śledztwie dokonali m.in. zabezpieczenia majątku małżeństwa O. - gotówki o równowartości ponad 100 tys. zł (w złotych i obcych walutach), wartościową biżuterię i kilka drogich zegarków.
Wówczas też Anna O. usłyszała zarzuty prokuratorskie - Prokuratura Regionalna w Warszawie, w której działa specjalny zespół do wyjaśnienia tej sprawy powołany przez prokuratora krajowego, nie wniosła o areszt kobiety i zastosowała wolnościowe środki zapobiegawcze - poręcznie majątkowe i zakaz opuszczania kraju. Śledczy ustalili, że Anna O. i b. prezes GetBack podpisali w styczniu 2016 r. umowę doradztwa finansowego. Z tego tytułu O. miała zarobić przez cały 2016 r. 5,2 mln zł. Według śledczych w ten sposób wyprowadzono pieniądze z GetBack.
Nad sprawą GetBack pracuje powołany przez Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego zespół śledczy wydziału I ds. przestępczości gospodarczej PR w Warszawie i agenci CBA. Do połowy września w śledztwie przesłuchano ponad 70 osób - w tym urzędników KNF i pracowników spółki GetBack, ujawniono i zabezpieczono należący do podejrzanych majątek o łącznej wartości prawie 80 mln zł i zgromadzono prawie 200 tomów akt - 70 segregatorów. Do połowy września było ok. 10 tys. wierzycieli GetBack.
Konrad K. głównym podejrzanym
Głównym podejrzanym w tej sprawie jest zatrzymany przez CBA na lotnisku w Warszawie po powrocie z Izraela b. prezes GetBack Konrad K. Zarzucono mu m.in. usiłowanie oszustwa na kwotę 250 mln zł, wyrządzenie spółce szkody majątkowej w wielkich rozmiarach - co najmniej ponad 185 mln zł GetBack i podejmowanie działań zmierzających do utrudnienia postępowania karnego i uniknięcia odpowiedzialności karnej.
Spółka GetBack zajmuje się zarządzaniem wierzytelnościami. Powstała w 2012 r., a w lipcu 2017 r. jej akcje zadebiutowały na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie w ramach przeprowadzonej pierwszej oferty publicznej.
W kwietniu GPW, na wniosek KNF, zawiesiła obrót akcjami GetBacku. Stało się to po tym, gdy 16 kwietnia rano firma podała, że prowadzi negocjacje z PKO BP oraz Polskim Funduszem Rozwoju ws. finansowania o charakterze mieszanym kredytowo-inwestycyjnym w wysokości do 250 mln zł. Z komunikatu spółki wynikało, że informację uzgodniono "ze wszystkimi zaangażowanymi stronami" tymczasem PKO BP i PFR zdementowały informacje, że prowadzą takie rozmowy. To wywołało reakcję KNF. W efekcie rada nadzorcza GetBack odwołała ze skutkiem natychmiastowym Konrada K. ze stanowiska prezesa spółki.
KNF zarzuciła byłemu kierownictwu spółki przeprowadzanie operacji finansowych, mających na celu uniknięcie realnej wyceny posiadanych przez spółkę pakietów wierzytelności.
Czytaj więcej
Komentarze