Nieskończenie niepodległa, odc. 46. Konstytucja
2 kwietnia 1997. W ósmym roku III RP zyskuje ustawę zasadniczą. Po konstytucjach sanacyjnej i peerelowskiej, jej preambuła staje się wyrazem rzeczywistej demokracji.
Rozdrobnienie sceny politycznej, a następnie dominacja formacji wywodzących się z otoczenia władzy w Peerelu – utrudniają na początku lat 90. uzyskanie konsensusu, niezbędnego dla ustanowienia konstytucji. Zadanie utrudnia małe doświadczenie polityków w praktykowaniu demokracji i reguł parlamentarnych. Gdy jednak zawiązuje się koalicja, mająca realne szanse na sformowanie ustawy zasadniczej, prace Parlamentu nabierają mocy – na bazie siedmiu zgłoszonych projektów.
Tekst Konstytucji, przyjętej 2 kwietnia 1997 przez Zgromadzenie Narodowe, uzyskuje formalną aprobatę społeczeństwa, głosującego w referendum. Ta akceptacja przesądza o demokratycznym wymiarze wprowadzonych regulacji. Następne lata mają potwierdzić, że uregulowania nowej Konstytucji – o ile są stosowane – zapewniają normalną dynamikę przemienności władzy. Ustawa staje się podstawą państwa prawa.
Poseł Aleksander Kwaśniewski (przewodniczący Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego) w Sejmie
Sprawa konstytucji i praca nad konstytucją mają swoją historię. Wszystko rozpoczęło się w roku 1989 i od tego momentu w gruncie rzeczy za każdym razem są wysuwane bardzo twarde argumenty polityczne, które uniemożliwiają przyjęcie konstytucji. W trakcie kadencji obejmującej lata 1989–91 był to argument o kontraktowości Sejmu. […] W I kadencji, w latach 1991–93, było tak wielkie rozdrobnienie Wysokiej Izby, że również przyjęcie konstytucji okazało się praktycznie niemożliwe. W tej kadencji mówi się nam, że również ze względu na brak pełnej pluralistycznej palety – żeby użyć już tej metafory – także nie można czy nie powinno się przyjmować konstytucji. […] Moja opinia jest taka: ten Sejm nie tylko nie powinien zastanawiać się, nie powinien dyskutować, czy może, czy nie może, czy powinien, czy nie powinien – uważam, że najwyższym obowiązkiem Sejmu tej kadencji jest przygotowanie jak najlepszej konstytucji oraz zaproponowanie takiej procedury pracy, aby rzeczywiście „urodziła się” konstytucja dobra, konstytucja obywatelskiego kompromisu.
Warszawa, 20 stycznia 1994
[Wypowiedzi na posiedzeniach Sejmu RP II kadencji, Biblioteka Sejmowa, sejm.gov.pl]
Z informacji w „Gazecie Wyborczej”
Zgromadzenie Narodowe – Sejm i Senat – rozpoczęło debatę nad siedmioma projektami konstytucji [także obywatelskim, firmowanym przez „Solidarność”]. Nowa ustawa zasadnicza zastąpi wreszcie małą konstytucję [z 1992 roku] i wciąż obowiązujące zapisy konstytucji z 1952 roku. [...] W pracach nad konstytucją najwięcej emocji budzą trzy kwestie: ile władzy dla prezydenta, jak uregulować stosunki państwo – Kościół katolicki, czy konstytucja powinna zakazać aborcji.
Warszawa, 21 września 1994
[Agata Nowakowska, Siedem konstytucji, „Gazeta Wyborcza” z 22 września 1994]
Z informacji w „Rzeczpospolitej”
Projekt nowej konstytucji jest już gotowy. [...] Komisja Konstytucyjna zakończyła trwający dwa i pół roku etap prac konstytucyjnych. Polegał on na wypracowaniu jednego tekstu na podstawie siedmiu projektów [...]. Jak powiedział przewodniczący poseł Marek Mazurkiewicz (SLD), wypracowana przez Komisję propozycja nowej konstytucji ma charakter republikański, demokratyczny, przewiduje się w niej parlamentarno-gabinetowy system rządów. Uprawnienia prezydenta są stosunkowo mniejsze od obecnych, jednak konstytucja wyznacza prezydentowi rolę arbitra w systemie politycznym. Odgrywałby on więc zasadniczą rolę w procedurze tworzenia rządu, w sytuacjach kryzysowych i zagrożenia dla kraju.
W nowej ustawie zasadniczej kładzie się duży nacisk na prawa obywatela i człowieka oraz gwarancje praworządności. Jej podstawą jest koncepcja demokratycznego państwa prawnego, cechującego się pluralizmem, tolerancją, sprawiedliwością społeczną.
Warszawa, 19 czerwca 1996
[Projekt konstytucji gotowy, „Rzeczpospolita” z 20 czerwca 1996]
Tadeusz Mazowiecki (lider Unii Wolności, członek Komisji Konstytucyjnej) w wywiadzie
Dla mnie sprawa konstytucji daleko wykracza poza kwestie wyborów. Trzeba się zdecydować: czy podporządkować wszystko bieżącej polityce, a więc wyborom, czy też są sprawy szczególnie ważne dla kraju, których nie można widzieć w perspektywie jednej kadencji. Do takich należy ustawa zasadnicza. [...] Wszędzie na świecie w sprawie konstytucji osiągano kompromis, np. między chrześcijańską demokracją i komunistami we Włoszech, co nie przekreśliło zasadniczych różnic między nimi. Porozumienie konstytucyjne nie dotyczy przecież rządzenia, tylko fundamentalnej sprawy dla obywateli i państwa.
Warszawa, 16 lutego 1997
[Dobrochna Kędzierska, Jerzy Sławomir Mac, Polska na huśtawce, „Wprost” z 16 lutego 1997]
Z informacji w „Rzeczpospolitej”
Połączone izby opowiedziały się za przyjęciem preambuły w wersji zaproponowanej przez Tadeusza Mazowieckiego. [...] „My, Naród Polski, Wszyscy Obywatele Rzeczpospolitej, zarówno wierzący w Boga, będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i niepodzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł […] w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem lub przed własnym sumieniem […] ustanawiamy Konstytucję Rzeczpospolitej Polskiej […]”. W kompromisowym tekście preambuły znalazło się nawiązanie do tradycji chrześcijańskich, odwołanie do historii I i II Rzeczpospolitej, podkreślenie gwarancji praw obywatelskich wywodzących się z godności ludzkiej, a także przypomnienie okresu, gdy prawa te były łamane.
Warszawa, 21 marca 1997
[Konstytucja z Bogiem i Narodem, „Rzeczpospolita” z 22–23 marca 1997]
Prezydent Aleksander Kwaśniewski w Zgromadzeniu Narodowym, po uchwaleniu konstytucji
Nie przeceniam znaczenia tej preambuły, ale nie mam wątpliwości, że każdy Polak znajdzie w niej to, co najlepsze, co niezbędne dla wspólnego pojmowania obywatelskości, co określa naszą wrażliwość wobec ojczyzny. [...] Obszarem konstytucyjnego kompromisu stały się problemy światopoglądowe. Stosunki między państwem a kościołami, zwłaszcza Kościołem katolickim, ochrona życia ludzkiego, neutralność władz publicznych, prawo do milczenia w sprawach wyznaniowych – to ważne kroki na drodze narodowego porozumienia. [...]
Niech każdy z nas oceni, czy prawa, jakie gwarantuje mu Konstytucja, są takie, jakich oczekuje. Jesteśmy już bliscy ostatecznego, najważniejszego elementu i warunku – poddania Konstytucji społecznej akceptacji.
Warszawa, 2 kwietnia 1997
[Wypowiedzi na posiedzeniach Sejmu RP II kadencji, Biblioteka Sejmowa, sejm.gov.pl]
Marian Krzaklewski (przewodniczący NSZZ „Solidarność”) w wywiadzie
Targowicą jest, że Unia Wolności i postopozycyjna część Unii Pracy – ugrupowania posierpniowe – dogadały się z postkomunistami przeciwko pozostałym ruchom posierpniowym w sprawie pierwszej konstytucji III Rzeczpospolitej. [...] Przed referendum konstytucyjnym Polska powinna więc zobaczyć plakaty z podpisem „Koalicja konstytucyjna”, na których widniałoby zdjęcie z – poprzedzającego uchwalenie konstytucji SLD–UW–UP–PSL – spotkania Kwaśniewskiego z udziałem Mazowieckiego i Geremka.
Warszawa, 6 kwietnia 1997
[Krzysztof Grabowski, Bogusław Mazur, Cegiełki zamiast kamieni, „Wprost” z 6 kwietnia 1997]
Z informacji w „Rzeczpospolitej”
Za Konstytucją opowiedziało się 52,71 procent głosujących, przeciw – 45,89 procent. Frekwencja wyniosła 42,86 procent. [...] W niedzielnym głosowaniu wzięło udział 12.139.790 osób z 28.324.965 uprawnionych. Z tego głosy nieważne (brak krzyżyka lub dwa krzyżyki) oddało 170.035 (1,4 procent).
Warszawa, 25 maja 1997
[Konstytucja przyjęta, „Rzeczpospolita” z 27 maja 1997]
Krzysztof Wolicki (publicysta) na łamach „Kultury” paryskiej
Jego [referendum] wynik był z pewnością ciężką klęską prawicy i wspierającej ją hierarchii kościelnej, zwłaszcza zważywszy na nakład emocji i temperaturę argumentów. Nie był natomiast, ze względu na stosunkowo niską frekwencję, [...] zbyt przekonującym sukcesem czteropartyjnej „koalicji konstytucyjnej”. Okazało się więc, że sprawy nie były tak proste, jak sobie wyobrażali przeciwnicy konstytucji, ani tak wiekopomne jak sobie pochlebiali jej autorzy.
Wielu wyborców, mając do czynienia ze skomplikowanym produktem pracy legislacyjnej i piętrowych kompromisów, nie miało ochoty odpowiadać „tak” bądź „nie”. Zarazem obywatele młodego państwa nie mieli bynajmniej poczucia, iżby konstytucja była czymś tak bardzo doniosłym. Dlaczegóż by mieli mieć to poczucie? Czyż którykolwiek przełom, jakich pokolenia Polaków znały aż nadto, był związany z uchwalaniem konstytucji? Wchodziły wojska, wychodziły wojska, zmieniały się ustroje, ale ustawy zasadnicze bywały przecież tylko nalepkami na faktach, a kiedy raz w dziejach (3 Maja) zdarzyło się, że miano fakty kreować, to fakty nie zdążyły.
Warszawa, 14 czerwca 1997
[Krzysztof Wolicki, Referendum, pielgrzymka, lato i wybory, „Kultura” nr 7–8/1997]
Czytaj więcej