Nowoczesna składa zawiadomienie ws. Biereckiego. Senator odpowiada wnioskiem ws. Lubnauer
Nowoczesna zapowiedziała, że w czwartek, zawiadomi prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez senatora PiS Grzegorza Biereckiego. Według posłów Nowoczesnej, należy sprawdzić, czy "Bierecki lub osoby z nim powiązane były zaangażowane w pranie brudnych pieniędzy". Senator uważa, że zawiadomienie jest bezzasadne i przygotowuje własny wniosek do prokuratury.
O złożeniu takiego wniosku, napisanego na podstawie informacji zawartych we wtorkowym artykule "Gazety Wyborczej" - poinformowała w czwartek dziennikarzy w Sejmie szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer.
"W związku z informacjami dotyczącymi chęci zdeponowania w Getin Banku znacznej sumy przez Grzegorza Biereckiego(...) zwracam się o podjęcie wszelkich czynności dążących do ustalenia, czy senator Bierecki lub osoby z nim powiązane były zaangażowane w pranie brudnych pieniędzy" - napisała szefowa Nowoczesnej we wniosku skierowanym do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, którego skan został zamieszczony na Twitterze.
Wątkiem #aferaKNF który trzeba wyjaśnić jest kwestia SKOK i senatora Biereckiego. Wg. nagrania senator chciał w marcu 2015 zdeponować w Getinie 60-70 mln złotych. Miesiąc później w oświadczeniu majątkowym widać max. połowę tej kwoty. A więc - czyje to były pieniądze⁉️#aferaPiS pic.twitter.com/2NAzEbNe9z
— Marek Szolc (@MarekSzolc) 15 listopada 2018
We wniosku zacytowany jest fragment zapisu rozmowy - o której napisała "GW" - ówczesnego szefa KNF Marka Chrzanowskiego i właściciela Getin Noble Banku Leszka Czarneckiego. "On przyszedł do nas do banku z prośbą włożenia depozytu. Już w tej chwili nie pamiętam, 60-70 mln zł. Na początku powiedzieliśmy mu, że to za duży depozyt. Ostatnia rzecz, jakiej chciałem, to przyjmować depozyt od Biereckiego, to był szczyt tej całej awantury, widocznie chodził po wszystkich bankach" - brzmi fragment wypowiedzi Czarneckiego z rozmowy przytaczany we wniosku.
Skok Wołomin
Czarnecki mówił też, że dla jego banku był to spory problem, bo zgodnie z prawem nie mógł odmówić przyjęcia depozytu i wyrażał poważne obawy co do pochodzenia tych pieniędzy; przekonywał, że nie chciał ich przyjąć. Twierdził też, że napisał pismo do KNF, w którym uzasadniał fakt, że nie przyjął do swojego banku tak dużego depozytu, bo "nie chciał być ewentualnie wiązany z procederem prania brudnych pieniędzy".
Lubnauer we wniosku zwróciła uwagę, że cytowana rozmowa dotyczyła okresu luty-marzec 2015 r., kiedy to doszło do ogłoszenia upadłości SKOK Wołomin, co - jak stwierdziła - przyniosło stratę w wysokości 2,2 mld zł, które musiały zostać wypłacone z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego na pokrycie roszczeń osób, które straciły swoje depozyty. Przypomniała, że Bierecki to współzałożyciel Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych i b. prezes Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej.
Szefowa Nowoczesnej podkreśliła, że choć ze stenogramu wynika, że Czarnecki odmówił przyjęcia depozytu i do prania pieniędzy nie doszło, to - jak oceniła, "należy wnikliwie zbadać skąd pochodziły znaczące kwoty, które Bierecki chciał zdeponować i co wydarzyło się z nimi później, gdy okazało się, że nie mogą się one znaleźć w Getin Banku".
Odwołanie Biereckiego
Przypomniała też art. 299 Kodeksu karanego stanowiący, że "kto środki płatnicze, instrumenty finansowe, papiery wartościowe, wartości dewizowe, prawa majątkowe lub inne mienie ruchome lub nieruchomości, pochodzące z korzyści związanych z popełnieniem czynu zabronionego, przyjmuje, posiada, używa, przekazuje lub wywozi za granicę, ukrywa, dokonuje ich transferu lub konwersji, pomaga do przenoszenia ich własności lub posiadania albo podejmuje inne czynności, które mogą udaremnić lub znacznie utrudnić stwierdzenie ich przestępnego pochodzenia lub miejsca umieszczenia, ich wykrycie, zajęcie albo orzeczenie przepadku, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".
Ponadto Lubnauer poinformowała dziennikarzy, że Nowoczesna wystosowała do prezydium Senatu pismo, w którym domaga się odwołania Biereckiego z funkcji przewodniczącego senackiej Komisji Budżetu i Finansów Publicznych.
Inny z polityków Nowoczesnej, Marek Szolc powiedział, że oświadczenie majątkowe, złożone przez Biereckiego, nie wskazuje, by posiadał on tak znaczące sumy jak te, które miał chcieć zdeponować w Getin Banku. "Skąd zatem były te pieniądze?" - pytał.
"Przygotowywane jest zawiadomienie"
Bierecki zapowiedział w czwartek, że przygotowywane jest zawiadomienie "dotyczące bezpodstawnego zawiadomienia przez panią Lubnauer prokuratury o przestępstwie, to jest art. 238".
Art. 238 Kodeksu karnego stanowi, że "kto zawiadamia o przestępstwie, lub o przestępstwie skarbowym organ powołany do ścigania wiedząc, że przestępstwa nie popełniono, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
- Pani Lubnauer ma świadomość wszystkich okoliczności, wie jakie są procedury bankowe dotyczące przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy, i z tą pełną świadomością, że nie zostały one uruchomione, złożyła bezpodstawne zawiadomienie. Gdyby zachodziło podejrzenie, że doszło do prania pieniędzy, to bank jest zobowiązany zawiadomić Generalnego Inspektora Informacji Finansowych o takim podejrzeniu. To, że takiego zawiadomienie nie ma świadczy o tym, że takiej sprawy nie było. Niezawiadomienie o takiej okoliczności w momencie, gdyby on zaszła, powoduje się narażanie się na odpowiedzialność karną - zaznaczył Bierecki.
"Muszą liczyć się z konsekwencjami"
- Lubnauer i wszyscy, którzy taki zarzut powielają, muszą się liczyć z konsekwencjami - oświadczył senator PiS.
Bierecki poinformował też, że skierował do "Gazety Wyborczej" żądanie sprostowania artykułu w części, która go dotyczy. Dodał, że udzielił też pełnomocnictwa ws. ewentualnego pozwu, jeśli "GW", takiego sprostowania nie zamieści.
Senator PiS odniósł się też do pisma skierowanego do prezydium Senatu, w którym posłowie Nowoczesnej domagają się, by Bierecki przestał pełnić funkcję szefa senackiej komisji finansów. Bierecki powiedział, że Nowoczesna - jako, że nie ma swojego przedstawiciela w Senacie - nie powinna kierować takich wniosków.
Dymisja szefa KNF
We wtorek po południu Marek Chrzanowski złożył dymisję z funkcji przewodniczącego KNF. Premier Mateusz Morawiecki dymisję przyjął. Miało to związek z wtorkową publikacją "Gazety Wyborczej", która napisała, że według Czarneckiego, Chrzanowski - wówczas szef KNF - i w marcu 2018 r. zaoferował przychylność dla tego banku w zamian za około 40 mln zł.
Także we wtorek prokurator generalny Zbigniew Ziobro poinformował, że tego dnia polecił wszcząć śledztwo ws. podejrzenia popełnienia przestępstwa przez szefa KNF. Podkreślił zarazem, że od długiego czasu prokuratura "jest zainteresowana" działaniami niektórych podmiotów z grupy Getin.
Czytaj więcej