"To największa afera gospodarcza w historii III RP"
- Jak mówił mi prezes Leszek Czarnecki, pierwszy raz w życiu spotkał się z taką bezczelną ofertą korupcyjną. Zatkało go po prostu - powiedział w programie "Wydarzenia i Opinie" pełnomocnik właściciela Getin Banku, zapytany o to, dlaczego jego klient nie zadbał o mocniejszy dowód na nagraniu i nie skomentował podsuniętej mu, jak twierdzi, kartki z ofertą korupcyjną.
- Nie występuję w tej sprawie jako polityk i nie formułuję żadnych politycznych tez. Od początku w tej sprawie staram się zachowywać umiar i koncentruję się na tym, co jest moim zadaniem, a jest nim wyjaśnienie wszystkich okoliczności przestępstwa korupcyjnego, które zostało popełnione na szkodę mojego klienta oraz przestępstwa wymuszania ochrony poprzez zagrożenie dla przedsiębiorstwa - podkreślił w rozmowie z Dorotą Gawryluk Roman Giertych.
- Złożyliśmy dziś zawiadomienie dot. innego członka KNF, który według słów pana Chrzanowskiego miał niezgodnie z prawem naciskać na doprowadzenie do upadłości czy jakiś kłopotów banków Leszka Czarneckiego - dodał.
Według Giertycha "bardzo ważnym świadkiem w postępowaniu prokuratorskim jest prezes NBP" (Adam Glapiński). - To oczywiste, skoro chwilę później po rozmowie, panowie z nim rozmawiali - argumentował.
"Każdy sąd uzna, że mamy do czynienia z ofertą korupcyjną"
- 40 mln zł to jest wartość określona na tej kartce. Gdyby nie było kartki, mielibyśmy do czynienia ze zwykłą korupcją, a nie wielkich rozmiarów - powiedział mecenas. - Jeśli urzędnik, który nadzoruje dany podmiot, w tym przypadku bank, wymaga od przedsiębiorcy zatrudnienia danej osoby na stanowisku prawnika i jednocześnie ustala wartość wynagrodzenia tej osoby, to nie mam żadnej wątpliwości, że każdy sąd rozpoznając te słowa, bez tej kartki nawet, uzna, że mamy do czynienia z ofertą korupcyjną - stwierdził pełnomocnik Czarneckiego.
Na uwagę Doroty Gawryluk, że w stenogramach rozmów były już szef KNF mówi do Czarneckiego "nie chcę, by się pan czuł w jakiś sposób zobowiązany", Giertych odpowiedział: "no tak, ale mamy do czynienia z ofertą korupcyjną, która jest oczywista, która została przedstawiona w sposób dosyć klarowny".
- Pan prezes Czarnecki jest gotów poddać się badaniu wariograficznemu i co do tego jest absolutnie pewien. Nawet na taśmie jest taki moment zarejestrowany, że słychać podwójne stuknięcie długopisem. To jest ten moment, w którym pan Chrzanowski wskazuje tę kartkę i stuka w nią długopisem - zauważył Giertych.
"Chrzanowski będzie za to skazany"
- Jak mówił mi prezes Czarnecki, pierwszy raz w życiu się spotkał z taką bezczelną ofertą korupcyjną. Zatkało go po prostu - powiedział mecenas. - Każdy z nas, gdyby nadzorca, szef Komisji Nadzoru Finansowego zwrócił się z taką ofertą do kogokolwiek, każdy z nas byłby w szoku, bo to jest rzecz zupełnie niesłychana, jawna korupcja - dodał.
Jak podkreślił, na taśmach "jest bardzo wyraźnie powiedziane, że ten człowiek ma być zatrudniony z wynagrodzeniem uzależnionym od kapitalizacji". - To jest powiedziane na tej taśmie, to wystarczy do postawienia zarzutów korupcyjnych. A wysokość tej korupcji, czyli kara z tym związana, to jest wtórna rzecz, którą sąd będzie oceniał na podstawie wiarygodności zeznań obu osób. Jeśli chodzi o samo przestępstwo, to jest ono bezdyskusyjne - tłumaczył mecenas.
- Uważam, że pan Chrzanowski będzie za to skazany. Gdyby nie był skazany, to by oznaczało, że w naszym państwie w ogóle już nie funkcjonuje wymiar sprawiedliwości - dodał.
Taśmy przekazane prokuraturze
Na pytanie Doroty Gawryluk, czy jest usatysfakcjonowany tempem działania władz w tej sprawie, Giertych odpowiedział, że zawiadomienie złożył do prokuratury w ubiegłą środę i jego zdaniem śledztwo powinno być wszczęte szybciej. - Sprawa dotyczy tak wysoko postawionej korupcji, że powinno być to działanie szybsze. Kontaktował się ze mną już prokurator prowadzący i ustaliliśmy dalsze działanie. Taśmy już są przekazane wraz z drugim zawiadomieniem - poinformował pełnomocnik.
- Mój klient od marca przygotowywał się na tę burzę, która w tej chwili jest. Wszyscy wiedzą, że pieniądze lubią ciszę - tłumaczył Giertych. - Kancelaria parę dobrych tygodni przygotowywała to zawiadomienie - dodał.
Sprawa może dotyczyć też innych osób. "Podejrzewam, kto to może być"
- Sytuacja, w której urzędnik podaje się do dymisji z powodu "bezpodstawnych zarzutów", stawia pytanie co by, było gdyby te zarzuty miały jakąś podstawę, chyba by popełnił harakiri - stwierdził mecenas.
Dorota Gawryluk zapytała, czy sprawa jest rozwojowa i może dotyczyć także innych osób. - W zawiadomieniu, które złożyliśmy odnoszącym się do jednego z członków KNF, obejmujemy to takim zdaniem "innych nieustalonych osób, które działały wspólnie i w porozumieniu". Podejrzewam, kto to może być, ale jeszcze nie ujęliśmy tego. Mam nadzieję, że ustali to postępowanie prokuratorskie i pozwoli nam udzielić odpowiedzi na pytanie, kto stał za koncepcją, aby przejąć bank za złotówkę i zagrozić komuś, że jeśli nie zapłaci, to taki scenariusz będzie realizowany, następnie jak nie zapłacił, to realizować ten scenariusz, próbując przejąć majątek warty 4-5 mld zł. W tym znaczeniu to największa afera gospodarcza w historii III RP - zaznaczył Giertych.
- Moja wiara w prokuraturę zawsze jest dosyć ograniczona, chociażby z racji zawodu. Jeśli chodzi o to, czy ta sprawa będzie wyjaśniona, to będzie wyjaśniona do końca, pytanie - kiedy - podkreślił mecenas.
Dotychczasowe odcinki programu "Wydarzenia i Opinie" dostępne są w zakładce Nasze Programy.
Czytaj więcej