Straciła rodzinną kopalnię przez budowę drogi. Od 8 lat nie otrzymała odszkodowania
Pani Agnieszce Skopek z Radomia odebrano kopalnię kruszywa pod budowę drogi ekspresowej. Od lat trwa batalia o wysokość odszkodowania. Kobieta wartość kopalni wyceniła na 1,2 mln zł. Urzędnicy najpierw proponowali jej jedną czwartą tej kwoty, a później stopniowo ją podwyższali, dochodząc do 568 tys. zł. Kobieta się zgodziła, ale pieniędzy i tak nie otrzymała.
18 lat temu Agnieszka Skopek i jej mąż zainwestowali wszystko co mieli, w kopalnię piasku w Szydłówku. Kobieta dostała koncesję na wydobywanie kruszywa do 11 metrów w głąb ziemi przez 22 lata.
Radość z kopalni nie trwała długo
- Kiedyś taką działalność, kopalnię prowadził mój teść i właśnie posłuchałam teścia, żeby ruszyć, że to jest źródło dochodowe na wiele, wiele lat - opowiada Agnieszka Skopek.
Ale radość z kopalni nie trwała długo. W 2010 roku plany wydobywcze państwa Skopków pokrzyżowała budowa drogi ekspresowej S7. Kopalnię pani Agnieszki przejęto.
- W 2012 r. dostałam pierwszy operat, na kwotę 170 tys. zł. Za działkę budowlaną dawali 90 zł za metr kwadratowy, a mnie tu proponowano za kopalnię 58 zł - wspomina pani Agnieszka.
48-letnia kobieta na taką kwotę się nie zgodziła. Bo ma operat, z którego wynika, iż wartość jej kopalni to prawie 1,2 mln zł. Kobieta odwołała się więc od krzywdzącej wyceny.
Ministerstwo przyznawało rację właścicielce
- I wówczas dostałam drugie tyle, to było niecałe 300 tys. zł. O ile dobrze pamiętam, pan rzeczoznawca sugerował się tym, że to jest nierentowne i metodą porównawczą wziął pod uwagę kopalnię, która została wydobyta w 95 procentach - opowiada pani Agnieszka.
Sprawa trafiła do ministerstwa, które decyzję wojewody uchyliło, bo uznało, że operat jest nieprawidłowy. Wojewoda wydał kolejną decyzję - wartość kopalin podwyższył do 400 tys. zł. Pani Agnieszka znowu się nie zgodziła. Odwołała się kolejny raz i ministerstwo ponownie stanęło po jej stronie wskazując na nieprawidłowe wyceny kopalin.
- Urząd wydaje decyzje odszkodowawcze na podstawie operatu szacunkowego sporządzonego przez rzeczoznawcę, tak że nie ma mowy o żadnym celowym działaniu urzędu na szkodę strony. Rzeczoznawcy są wybierani w drodze przetargu - odpowiada Ewa Filipowicz z Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego.
Jakość pracy rzeczoznawców budzi wątpliwości
- Na temat mojego operatu wypowiedziała się na komisja, stwierdzając, że nie nadaje się do wydania decyzji (odszkodowawczej) i myślę, że to wszystko na ten temat. Nikt nie jest nieomylny. Kopalnię wyceniałam pierwszy raz - opowiada jedna z biegłych.
Kobieta w jednym z dokumentów wskazała, że wiedzę na temat wyceny czerpała między innymi… od swego męża, który kiedyś pracował w kopalni granitu.
- To jest tylko jedno ze źródeł pozyskiwania danych. To nie jest źródło, na którym ja się opierałam. To była konsultacja z osobą, która się zna na danej dziedzinie – tłumaczy.
Od wyceny odwołała się GDDKiA, ministerstwo zmieniło zdanie
Ostatnia decyzja wojewody wyceniała kopalnię pani Agnieszki na 580 tys. zł. Chociaż to połowa ceny z operatu pani Agnieszki, zmęczona walką kobieta chciała na to przystać. Ale tym razem od wyceny odwołała się Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
- Wycena zupełnie odbiegała od cen rynkowych i zawierała pewne nieścisłości, na które wskazywaliśmy już w trakcie operatu. Musieliśmy zgłosić tutaj skargę - informuje Jan Krynicki z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
- Oni idą linią jak mniejszego oporu, że może się uda, zostanie im więcej pieniędzy - ocenia Paweł Skopek, mąż pani Agnieszki.
Ale prawomocnej decyzji nie ma i póki co nie będzie. Bo 5 listopada ministerstwo stanęło po stronie Generalnej Dyrekcji. To oznacza, że po 6 latach cała sprawa zaczyna się od początku.