Pakistański rząd porozumiał się z islamistami. Koniec protestów po uniewinnieniu chrześcijanki
Dzięki zawarciu w nocy z piątku na sobotę umowy między islamistami a rządem Pakistanu w kraju tym zakończyły się protesty w związku z uniewinnieniem przez Sąd Najwyższy chrześcijanki Asi Bibi, skazanej w 2010 r. na śmierć za bluźnierstwo przeciwko Mahometowi.
Zgodnie z umową kobieta nie może opuścić Pakistanu, dopóki Sąd Najwyższy nie rozpatrzy wniosku o rewizję wyroku.
Po ogłoszeniu porozumienia zwolennicy utraislamistycznego ugrupowania Tehreek-e-Labbaik Pakistan (TLP) opuścili skrzyżowania i drogi, na których protestowali w największych pakistańskich miastach.
Minister ds. religii i harmonii międzywyznaniowej Noor-ul-Haq Qadri ogłosił, że władze nie pozwolą teraz Bibi opuścić kraju, dopóki Sąd Najwyższy nie dokona ostatecznej rewizji werdyktu. Złożono już w tej sprawie wniosek - podaje agencja Associated Press.
Bibi spędziła osiem lat w celi śmierci.
"Muszę pozostać przy życiu"
Na razie nie wiadomo, gdzie znajduje się uniewinniona kobieta i jej rodzina. Po ogłoszeniu wyroku 31 października przez Sąd Najwyższy rosły spekulacje, że Bibi opuści Pakistan wraz z rodziną, która ukrywała się przez większość z ostatnich ośmiu lat. Sąd nakazał uwolnienie kobiety, jeśli nie ciążą na niej inne zarzuty. Ta decyzja wywołała wściekłość islamskich radykałów i na ulice wielu pakistańskich miast wyprowadziła tysiące ich zwolenników. Agencje nie informowały, że doszło do zwolnienia kobiety.
Tymczasem jej adwokat Saif-ul-Mulook opuścił Pakistan w sobotę, twierdząc że obawia się o swoje życie po pogróżkach ze strony muzułmańskich ekstremistów - podaje agencja AFP. - W obecnej sytuacji nie mogę mieszkać w Pakistanie - powiedział adwokat AFP przed wejściem w sobotę na pokład samolotu.
- Muszę pozostać przy życiu, aby kontynuować walkę prawną o Asię Bibi - dodał mecenas, który nie otrzymał żadnej ścisłej ochrony po ogłoszeniu korzystnego dla swej klientki wyroku.
Gwałtowna reakcja ekstremistów na orzeczenie sądu była według niego "nieszczęsna, ale nie niespodziewana". - Spodziewałem się tego, ale bardziej bolesna jest reakcja władz. Nawet nie mogą (wykonać) orzeczenia sądu najwyższej instancji w tym kraju - zaznaczył.
"Jeszcze jeden rząd skapitulował"
Pięciopunktowy tekst umowy między pakistańskim rządem a islamistami przewiduje m.in., że rząd nie sprzeciwi się złożeniu wniosku o rewizję orzeczenia Sądu Najwyższego oraz podejmie procedurę zakazującą Asi Bibi opuszczenie kraju - precyzuje AFP.
Według Mulooka oznacza to, że kobieta będzie musiała pozostać w więzieniu lub w innym bezpiecznym miejscu, dopóki wniosek nie zostanie rozpatrzony. - Jej życie byłoby mniej więcej takie samo, czy to w więzieniu czy poza nim w odosobnieniu z powodu obaw o bezpieczeństwo - ocenił adwokat.
Za umowę z islamistami rząd został w sobotę ostro skrytykowany na łamach pakistańskiego dziennika "Dawn", ukazującego się w języku angielskim i gudżarati w Karaczi, największym mieście w kraju.
"Jeszcze jeden rząd skapitulował wobec brutalnych religijnych ekstremistów, którzy nie wierzą w demokrację ani w konstytucję" - czytamy w artykule wstępnym gazety. Wydaje się, że stanowcze słowa wobec islamistów wygłoszone w środę wieczorem przez nowego premiera Imrana Khana "już wylądowały na śmietniku historii" - podsumowuje "Dawn".
"Nieczyste naczynie"
Asia Bibi, a właściwie Asia Noreen, była pierwszą kobietą skazaną na śmierć na mocy drakońskiej ustawy za obrazę islamu lub proroka Mahometa. Jej sprawa ma początek w czerwcu 2009 roku, kiedy to Bibi poszła po wodę dla siebie i innych kobiet pracujących przy zbiórce owoców.
Dwie muzułmanki odmówiły picia z "nieczystego naczynia" używanego przez chrześcijankę. Następnie kobieta została pobita w swoim domu, gdzie według świadków miała przyznać się do bluźnierstwa.
Sprawa oburzyła chrześcijan na całym świecie i stała się źródłem podziałów w Pakistanie, gdzie dwóch polityków wysokiego szczebla, którzy chcieli pomóc kobiecie, zostało zamordowanych.
Czytaj więcej
Komentarze