W przyszłym roku nie będzie likwidacji zmiany czasu. "Dyskutowana data to 2021 rok"
- Zaproponowana przez Komisję Europejską data likwidacji zmiany czasu, czyli 2019 r. jest zbyt wczesna dla większości krajów - powiedział minister transportu sprawującej przewodnictwo w Komisji Europejskiej Austrii Norbert Hofer. Dyskutowana obecnie data to 2021 rok.
Projekt zmiany dyrektywy w sprawie zniesienia sezonowych zmian czasu w Europie został przedstawiony na początku września, gdy w konsultacjach publicznych w tej sprawie zebrano 4,6 mln głosów.
Ludziom nie podoba się zmiana czasu
Zdecydowana większość z nich wskazywała na negatywne efekty związane z przestawieniem zegarków i konsekwencjami tego zabiegu dla organizmów dwa razy do roku.
Komisja, która przez lata była dość obojętna na apele w tej sprawie, po tych wynikach postanowiła zrobić z tego jeden ze swoich kluczowych projektów politycznych. Spełniona obietnica zmiany systemu tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego miała pokazać obywatelom, że UE jest skuteczna i potrafi podejmować szybko decyzje oczekiwane przez europejskie społeczeństwa.
Unijne stolice nie podzieliły jednak tego entuzjazmu. Minister transportu sprawującej przewodnictwo Austrii Norbert Hofer powiedział w poniedziałek, że zaproponowana przez KE data, czyli 2019 r. jest zbyt wczesna dla większości krajów.
- Będziemy musieli znaleźć kompromis, ponieważ niektóre kraje, a tak właściwie większość, mają obiekcje co do zmiany systemu w 2019 r. - podkreślił jeszcze przed nieformalnym spotkaniem ze swoimi odpowiednikami w Grazu.
"Oszczędności są minimalne"
Propozycja KE miałaby zapewnić, że wszelkie zmiany byłyby dokonywane w sposób skoordynowany pomiędzy sąsiadującymi krajami, tak aby czuwać nad odpowiednim funkcjonowaniem rynku wewnętrznego i uniknąć fragmentacji. Jednak przeprowadzenie takiej operacji w ciągu kilku miesięcy jest skomplikowane z punktu widzenia niektórych sektorów gospodarki. Komisja chciała, by rządy zdecydowały do kwietnia, z którym czasem chcą zostać - letnim, czy zimowym. Jednak wiele stolic zgłosiło szereg problemów do rozwiązania. Same tylko linie lotnicze potrzebują 18-miesięcznego okresu, by przygotować się do zmiany systemu.
- Zmiana czasu została wprowadzona w czasie I wojny światowej, celem było oszczędzanie energii. Moda na zmianę czasu wróciła podczas II wojny światowej z tego samego powodu. Później znowu zmiana czasu została wprowadzona w latach 70. w czasie kryzysu naftowego. Dziś oszczędności z manipulacji czasem są minimalne - mówiła na konferencji prasowej po dyskusji ministrów unijna komisarz ds. transportu Violeta Bulc.
Jak tłumaczyła, ostatnie badania pokazują, że oszczędności wynoszą między 0,1-0,2 proc. rocznej konsumpcji energii elektrycznej. Zapewniała, że celem Komisji jest utrzymanie zharmonizowanego czasu w UE. "Nie proponujemy, żeby cała UE przeszła na stałe albo na czas standardowy, albo na letni. Zostawiamy ten wybór krajom członkowskim. Ale w tym samym czasie przypomniałam państwom członkowskim, że już teraz mamy 3 strefy czasowe w UE i to dobre ramy, w których możemy dyskutować o zharmonizowanym rozwiązaniu" - zaznaczyła Bulc.
Resort ma zlecić sondaż
Wśród sceptyków, którym proponowane rozwiązania się nie podobają, są: Szwecja, Wielka Brytania oraz Polska. Wiceszef ministerstwa przedsiębiorczości i technologii Marcin Ociepa zapowiedział, że Polska popiera postulat odejścia od zmian czasu.
Według "Politico", słowackie ministerstwo pracy już zaleciło stały czas zimowy, aby zmaksymalizować godziny dzienne. Polska natomiast skłaniać się ma ku czasowi letniemu.
Ociepa powiedział, że nie ma jeszcze ostatecznej decyzji w tej sprawie. W celu jej podjęcia resort ma zlecić sondaż.
- Jeśli się chce, to można szybko podjąć taką decyzję - powiedział cytowany przez "Politico" estoński minister gospodarki Kadri Simson. - Ale jeśli się chce negocjować, to bez problemu można to robić nawet przez kilka lat - dodał.
Dyskusja była nieformalna
- Z dyskusji jasno wynika, że państwa członkowskie potrzebują więcej czasu, żeby podjąć ostateczną decyzję - podkreśliła unijna komisarz ds. transportu. KE chciałaby, aby kompromis w tej sprawie znaleźć jeszcze w czasie austriackiej prezydencji.
Norbert Hofer mówił na konferencji prasowej, że austriacka prezydencja zaproponowała zabezpieczenia, by zapewnić harmonizację, ale kraje członkowskie i poszczególne sektory potrzebują więcej czasu na przygotowanie się do tej zmiany. - Mam nadzieję, że w grudniu będziemy mogli osiągnąć podejście ogólne - oświadczył minister.
Poniedziałkowa dyskusja ministrów była nieformalna, dlatego nie podejmowano żadnych decyzji. Następne posiedzenie, na którym mógłby być wypracowane stanowisko jest zaplanowane na 3 grudnia.
"Politico" podkreśla jednak, że jednym ze skutków likwidacji zmiany czasu może mieć skomplikowanie sytuacji Irlandii Północnej po Brexicie. Nowe zasady nie miałyby bowiem zastosowania do Wielkiej Brytanii po opuszczeniu przez nią UE - w Republice Irlandii, na tej samej niewielkiej wyspie, czas różniłby się od czasu północnoirlandzkiego o godzinę przez pół roku.
Czytaj więcej
Komentarze