"Z rozbawieniem słucham wygibasów opozycji, która chce udowodnić, że wygrała wybory"
- Samodzielną większość mamy w sześciu województwach, Koalicja Obywatelska w jednym. W woj. dolnośląskim dopóki nie ma zawartej umowy koalicyjnej, nie można niczego przesądzić. Toczą się rozmowy, ona są obiecujące. Jest szansa, że w kilku województwach PiS zbuduje większość i Koalicja Obywatelska zostanie odsunięta od władzy - powiedział w programie "Śniadanie w Polsat News" Jacek Sasin z PiS.
- Z lekkim rozbawieniem słucham wygibasów opozycji, która chce udowodnić, że wygrała wybory, chociaż je przegrała, bo liczby są tutaj bezwzględne - powiedział polityk PiS.
- W tej chwili dopiero jesteśmy na wstępie pewnych rozmów, które się toczą w wielu miejscach - podkreślił Sasin. Jak dodał, "duże miasta nigdy nie były miejsce, gdzie PiS wygrywało wybory". - Nie zakładaliśmy, że teraz to się jakoś zmieni - tłumaczył szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Jak podkreślił, "bardzo ambitnie walczyliśmy o te duże miasta, kampania Patryka Jakiego jest tego najlepszym dowodem". - Wyborów parlamentarnych nie wygrywa się tylko w dużych miastach - zauważył.
"Na tym polega demokracja"
Zdaniem ministra z Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dery, wybory samorządowe "wygrali mieszkańcy poszczególnych małych ojczyzn, bo wybrali władzę na nową kadencję". - Partyjne wyniki to były wyniki do sejmików i tu wynik jest jednoznaczny. Wygrało PiS z najlepszym do tej pory wynikiem w historii wyborów do sejmików - zaznaczył Dera.
Jak dodał, "lokalnie wygrali mieszkańcy miast, miasteczek i wsi. Wybrali tych, których chcieli wybrać. Na tym polega demokracja".
"Zmienia się nastrój w stosunku do PiS-u"
Zdaniem Marcina Kierwińskiego z PO, "PiS niemal w żadnym dużym mieście nie potrafi nawiązać walki z kandydatami demokratycznymi". - A co to są kandydaci demokratyczni? - zapytał Sasin.
- Wy jesteście niedemokratyczni - odpowiedział Kierwiński. - To my wygrywamy w wyborach demokratycznych, czy jakiegoś zamachu stanu dokonaliśmy? Bardzo proszę, żeby nie używał pan tego typu określeń - zwrócił uwagę posłowi PO polityk PiS.
Kierwiński podkreślił, że wynik Koalicji Obywatelskiej "jest dobry, powyżej tego, co oczekiwaliśmy". - Widać po tych wyborach jedną zasadniczą rzecz. Zmienia się nastrój w kraju w stosunku do PiS-u. Że kłamliwa propaganda, rozdawnictwo pieniędzy, szantaże już na Polaków nie działają - zaznaczył poseł PO.
"Pocałunek śmierci od PiS"
Marek Sawicki z PSL uważa z kolei, że "największym przegranym tych wyborów są ośrodki badania opinii publicznej, które przekonywały nas jeszcze na tydzień przed wyborami, że zupełnie inne są proporcje poparcia i że PSL po raz pierwszy na tydzień-dwa przed wyborami uzyskało wynik powyżej progu wyborczego".
- I tak jak pani marszałek Beata Mazurek mówiła, że trzeba wyeliminować PSL ze sceny politycznej, mogę podejrzewać, że część ośrodków badania opinii publicznej w tym procederze eliminowania uczestniczyła - tłumaczył Sawicki.
Podkreślił, że jest "zwolennikiem samodzielności PSL" w nadchodzących wyborach - do Europarlamentu i parlamentarnych. - W terenie odbywają się dyskusje na temat budowania koalicji, w województwach mamy deklarację, że nie będziemy budować koalicji z PiS - dodał.
Zdaniem posła PSL, "gdybyśmy rzeczywiście zawarli jakieś koalicje z PiS-em, to za chwilę, na drugi dzień bylibyśmy oskarżeni o sprzedajność, obrotowość, etc.". - To jest pocałunek śmierci, który PiS chciało nam złożyć, ale nie został przez PSL przyjęty - dodał.
"Z trzech tweetów robi pan zagrożenie państwa"
Agnieszka Ścigaj z Kukiz'15 została zapytana o wulgarne wpisy, które w nocy z piątku na sobotę pojawiły się na Twitterze lidera ruchu Pawła Kukiza. Przewodniczący tłumaczył, że utracił kontrolę nad kontem. Posłanka nie chciała komentować sprawy. - Proszę o to pytać Pawła Kukiza i Marka Jakubiaka - podkreśliła.
Zdaniem Kierwińskiego sprawa nie jest błaha, ponieważ Kukiz jest członkiem komisji ds. służb specjalnych. - Jeśli członkowi tak ważnej komisji zdarzają się tego typu utraty kontroli nad kontem, czy samym sobą, to ta sprawa jest poważna - tłumaczył.
- Z trzech tweetów robi pan zagrożenie państwa - odpowiedziała Ścigaj. - Z tych trzech tweetów można zobaczyć, że przewodniczący pani ruchu, członek komisji ma jakiś problem i to zawsze rodzi pytania - zaznaczył Kierwiński.
Na uwagę prowadzącego Dariusza Ociepy, że wpisy Kukiza mogą świadczyć o konflikcie wewnątrz ruchu i powodują pytania o przyszłość Kukiz'15, Ścigaj odpowiedziała: "od trzech lat pojawiają się pytania". - Przetrwaliśmy, przetrwamy i będziemy budować nową jakość w polityce - zaznaczyła.
"Sprawa Zdanowskiej prawdopodobnie skończy się w sądzie"
Sasin został zapytany, czy będzie chciał "wygaszenia" mandatu wybranej kolejny raz na prezydenta Łodzi Hanny Zdanowskiej, którą pod koniec września Sąd Okręgowy w Łodzi uznał za winną poświadczenia w 2008 r. nieprawdy w dokumentach, w celu uzyskania kredytu przez jej partnera i skazał na karę 20 tys. zł grzywny.
- To jest pytanie do wojewody, który musi podjąć w tej chwili decyzję - opowiedział Sasin zaznaczając, że jego zdaniem "prawo jest w tej sytuacji jednoznaczne" i obecnie wobec Zdanowskiej mają już zastosowanie przepisy ustawy o urzędnikach samorządowych. W związku z tym Zdanowska "mandatu objąć nie powinna".
Według Sasina "prawdopodobnie cała sprawa skończy się w sądzie, bo wiemy, że jest tu pewien spór prawny". - NSA był dotąd w takich sprawach bezwzględny, stwierdzał wygaszenie mandatów samorządowców, mamy nadzieję, że teraz będzie tak samo. Bo nie ma takiego przełożenia, że jak ktoś jest popularny, to prawo go nie obowiązuje. Polska jest państwem równości wobec prawa i nawet bardzo popularny polityk czy celebryta podlega takim samym przepisom prawnym jak inni".
"Kruk krukowi oka nie wykole"
Odpowiadając na uwagi polityków opozycji Marcina Kierwińskiego i Marka Sawickiego, którzy twierdzili, że nie ma powodu, by Zdanowska nie objęła mandatu, Sasin zaznaczył, że gdyby to był kandydat z PiS, to pewnie zdanie polityków opozycji byłoby inne. - Kruk krukowi oka nie wykole - zauważył.
Z kolei prezydencki minister Andrzej Dera był pytany o pomysł, by prezydent Andrzej Duda z własnej inicjatywy ułaskawił Zdanowską tak, by rozwiązać problem prawny prezydent Łodzi. Dera odpowiedział, że "nie jest wróżką" i że nie będzie się wypowiadał na temat sytuacji, szczególnie w momencie, gdy nikt nie zwrócił się do prezydenta z takim wnioskiem.
Hanna Zdanowska wygrała w pierwszej turze wybory na prezydenta Łodzi, zdobywając 70,22 proc. głosów. Drugie miejsce zajął kandydat Zjednoczonej Prawicy poseł PiS Waldemar Buda z poparciem 23,65 proc. głosów.
Protest w PLL LOT "to nie jest coś nadzwyczajnego"
Politycy rozmawiali także o sytuacji w PLL LOT. W nocy w piątku na sobotę władze spółki i strajkujący związkowcy poinformowali o zawieszeniu strajku.
Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów został zapytany, czy premier Mateusz Morawiecki "wejdzie do gry" ws. sytuacji LOT i czy jego zdaniem będzie potrzebna wymiana prezesa spółki.
- W tej chwili mamy uspokojenie sytuacji wyraźne w LOT. Po pierwsze, to nie był strajk całości załogi, tylko części związków zawodowych działających w LOT, w tej chwili trwają rozmowy, protest jest zawieszony i wszystko jest na dobrej drodze, by konflikt pomiędzy zarządem a częścią pracowników został rozwiązany - powiedział Sasin.
Pytany, co się stanie, jeśli protest mimo to będzie się przeciągać, odpowiedział: "Nie mówimy tu o żadnym »jeśli« w tej chwili; spółka ma swoje organy, działający w kancelarii departament skarbu państwa monitoruje tę sytuację w LOT. Natomiast w tej chwili nie widzimy potrzeby, by w jakiś nadzwyczajny sposób w tę sprawę wkraczać, wszystko jest na dobrej drodze, by ten protest się zakończył".
Pytany, czy premier, który nadzoruje bezpośrednio LOT "patrzy na sprawę ze spokojem", Sasin potwierdził. "Premier patrzy ze spokojem przede wszystkim dlatego, że LOT osiąga bardzo dobre wyniki finansowe i podźwignął się upadku, w którym był za poprzednich rządów" - powiedział.
Jak ocenił, trwający protest "to nie jest coś nadzwyczajnego". - Takie protesty mieliśmy też w innych liniach lotniczych w innych państwach, to się zdarza; to jest protest płacowy, dotyczący warunków zatrudniania, natomiast LOT osiąga dobre wyniki - dodał szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.
"Nie żałujcie Polakom wolnego dodatkowego dnia"
W piątek Senat poparł z poprawkami ustawę o święcie narodowym z okazji 100. rocznicy odzyskania niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej, ustanawiającą 12 listopada br. dniem wolnym od pracy. W tej sytuacji projekt musi wrócić do Sejmu.
Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin podkreślił w programie, że parlament zdąży przyjąć tę ustawę przed 12 listopada. Na pytanie, co Polacy mają planować na ten dzień, odparł, że "odpoczynek i świętowanie". - Apeluję do opozycji, żeby nie krytykowała tej inicjatywy, nie żałujcie Polakom tego jednego wolnego dodatkowego dnia z okazji wyjątkowego święta - mówił.
Dopytywany, czy prezydent podpisze tę ustawę, prezydencki minister Andrzej Dera podkreślił, że jeśli ta ustawa wpłynie do prezydenta, ten podejmie stosowną decyzję. Jak mówił, jeżeli jest większość parlamentarna, która chce świętować z okazji stulecia niepodległości, on sam nie widzi "przeszkód formalno-prawnych". Dera podkreślił jednak, że nikt nie chciałby być zaskakiwany "takim przymuszeniem terminowym". - Że jeżeli nie zrobisz tego w pierwszym lub drugim dniu, to właściwie ustawa jest bezprzedmiotowa, bo ona dotyczy incydentalnej daty 12 listopada 2018 r., na pewno nie jest to komfortowe - ocenił.
"Dziadowska legislacja"
Marek Sawicki z PSL, przekonywał, że ustawa jest przykładem "dziadowskiej legislacji". Przypomniał, że powołano pełnomocnika rządu ds. obchodów stulecia i funkcję ten pełni Jarosław Sellin. - Jeśli planowaliście tak godnie i uroczyście to obchodzić, jeżeli planowaliście robić to także wspólnie z opozycją, to ten wolny dzień powinniśmy już w Sejmie uchwalić co najmniej rok temu - mówił.
W podobnym tonie wypowiadał się Marcin Kierwiński. - Przecież od dwóch lat mówi się o hucznych obchodach stulecia odzyskania niepodległości. Jest pełnomocnik, komitety - zresztą przy panu prezydencie powołane - i nagle okazuje się, że wszystko jest robione na ostatnią chwilę. Może jest po prostu tak, że tak świetnie przygotował rząd to stulecie odzyskania polskiej niepodległości, że rzeczywiście jedyną formułą zainteresowania Polaków jest odwrócenie uwagi i przyznanie tego dodatkowego dnia wolnego - ocenił.
Zdaniem wicemarszałek Sejmu Barbary Dolniak z Nowoczesnej projekt ustanawiający 12 listopada dniem wolnym został przygotowany na kolanie. - Bo wymyśliliście sobie państwo, że oto mamy okres wyborczy, więc trzeba jeszcze jeden sposób znaleźć, żeby przekonać wyborców - oceniła.
Dotychczasowe odcinki programu "Śniadanie w Polsat News" dostępne są w zakładce Programy.
Czytaj więcej
Komentarze