Duda dla "Bild": chcę więcej demokracji w Europie
- Chcę więcej demokracji w Europie; UE powinna być wspólnotą państw narodowych, w której decydującą rolę odgrywają demokratyczne instytucje państw członkowskich - mówił w wywiadzie dla "Bild am Sonntag" prezydent Andrzej Duda.
W wywiadzie dla "Bild am Sonntag", prezydent Duda był pytany o fakt, iż Polska jest największym odbiorcą netto środków unijnych, a jednocześnie Warszawa należy do najtwardszych krytyków Brukseli.
Prezydent oświadczył, że Polacy są zadowoleni z członkostwa w Unii Europejskiej oraz że Wspólnota jest dla nas synonimem wolności i otwartych granic. "My, Polacy, bardzo to sobie cenimy. W końcu przez 50 lat znajdowaliśmy się za Żelazną Kurtyną" zauważył Duda.
Jednak - jak stwierdził - "pewne rzeczy nas niepokoją". "I tu nie jesteśmy w UE sami. Dlatego chcemy naprawiać Unię. Tym bardziej, że już zaszły tak niepokojące zjawiska, jak Brexit. Gdyby społeczeństwo brytyjskie było zdania, że z UE wszystko jest w porządku, nie opowiedziałoby się za jej opuszczeniem. W tej chwili narastają spory Komisji Europejskiej z wieloma państwami członkowskimi, jak np. z Włochami, ponieważ Komisja zakwestionowała budżet tego kraju. Napięcia w Unii rosną, a nie maleją" - wskazał Duda.
"Unia powinna być wspólnotą państw narodowych"
Prezydent ocenił, że w tym kontekście "szczególnie niepokojące" jest to, że "obywatele Europy nie uważają, iż Komisja jest demokratyczna, albo że zachodzące w niej procesy są przejrzyste". "Dlatego też" - podkreślił - "Unia powinna być wspólnotą państw narodowych, w której decydującą rolę odgrywają demokratyczne instytucje państw członkowskich".
"Chcę więcej demokracji w Europie. Oznacza to większą rolę instytucji demokratycznych na poziomie państw członkowskich i na poziomie europejskim. Do tych drugich zaliczam nie tylko Parlament Europejski, ale i Radę Europejską, którą tworzą szefowie państw i rządów wybierani w sposób demokratyczny w swoich krajach" - zaznaczył prezydent.
Prezydent był także pytany o spór w UE o politykę wobec uchodźców. Duda podkreślił, że Polska odrzuca narzucony przez Unię system przymusowego podziału uchodźców. 'Jednocześnie" - mówił prezydent - "Polska wypełnia swoje zobowiązania jeśli chodzi o ochronę zewnętrznej granicy UE". "Wnosimy też wkład w pomoc uchodźcom. Jesteśmy i zawsze byliśmy państwem otwartym. Według Eurostatu w ubiegłym roku Polska wydała najwięcej w całej Unii zezwoleń na pracę i pobyt stały" - wyliczał.
"Jesteśmy to winni obywatelom"
Dopytywany, czy dotyczy to również muzułmanów z Syrii lub z Iraku, prezydent odpowiedział, że "nikomu nie wypominamy jego pochodzenia", ale - jak zaznaczył - nie może się to odbywać wbrew woli ludzi. - W 2015 roku do Polski sprowadzono kilkadziesiąt syryjskich rodzin. Otrzymały one mieszkania i pracę, dzieci mogły uczęszczać do szkół. I co się stało? Wszystkie te rodziny wyjechały do Niemiec. Żeby tego uniknąć, musielibyśmy trzymać ich pod przymusem i zamknąć granicę z Niemcami. Na to nie może być zgody. Otwarte granice to symbol wolności oraz możliwości swobodnego wyboru miejsca zamieszkania i pracy - mówił prezydent.
Prezydent odniósł się także do faktu, iż w Niemczech mieszka 750 tys. Polaków. - Polacy w Niemczech nie tylko pracują, ale także inwestują i tworzą miejsca pracy. Ostatnio odwiedziłem jeden z zakładów pracy prowadzony przez polskiego inwestora w Niemczech. Natomiast chciałbym, aby ci, którzy wyjechali do Niemiec czy Wielkiej Brytanii, pewnego dnia do nas wrócili - zaznaczył.
W tym kontekście prezydent był pytany o to, że Brytyjczycy nie chcą zgodzić się, aby po Brexicie obywatele UE mieli możliwość swobodnego wyboru miejsca pracy, chcą jedynie zapewnić swobodny przepływ towarów. "Wolny handel i swobodny wybór miejsca pracy, to niezbywalne podstawowe wolności, i z polskiego punktu widzenia, największy skarb Europy. W porozumieniu na temat Brexitu oba te prawa muszą być zagwarantowane. Jesteśmy to winni naszym obywatelom" - odpowiedział Duda.
65 lat - jest normalnym wiekiem emerytalnym
Trybunał Sprawiedliwości UE podjął 19 października decyzję o zastosowaniu tzw. środków tymczasowych i zawieszeniu stosowania przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym dotyczących przechodzenia w stan spoczynku sędziów SN, którzy ukończyli 65. rok życia. Chce m.in. przywrócenia wysłanych na emeryturę sędziów. Zgodnie z postanowieniem TSUE, Polska ma też powstrzymać się od wszelkich środków mających na celu powołanie nowego pierwszego prezesa czy osoby pełniącej jego obowiązki.
Andrzej Duda podkreślił, że TSUE w kwestii przechodzenia w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego nie rozpoznał jeszcze sprawy merytorycznie. "Ja osobiście absolutnie nie uważam, że obecnie obowiązujące przepisy ograniczają prawa sędziów lub że są sprzeczne z normami prawnymi" - ocenił prezydent. Jak dodał, wiek przejścia sędziów w stan spoczynku - 65 lat - jest "normalnym wiekiem emerytalnym w Polsce".
"W polskim rządzie prowadzone są prawne analizy decyzji podjętej przez Trybunał Sprawiedliwości UE. Po ich zakończeniu będziemy mogli mówić o dalszych krokach. Jako państwo praworządne realizujemy wszystkie decyzje podjęte na podstawie i w granicach prawa" - oświadczył prezydent.
Andrzej Duda przyznał, że w środowisku sędziowskim potrzebna jest zmiana pokoleniowa. "Część sędziów wydawała wyroki jeszcze w czasach komunistycznych represji. Wskutek wprowadzonych przez nas przepisów sędziowie, którzy orzekali w czasie stanu wojennego, przechodzą na emeryturę. Trzydzieści lat po demokratycznych przemianach w Polsce, najwyższy na to czas" - podkreślił. Służby prasowe TSUE poinformowały w piątek, że Trybunał przeprowadzi 16 listopada wysłuchanie stron w sprawie decyzji dotyczącej zawieszenia stosowania przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym.
"Kwestia reparacji nie jest rozstrzygnięta"
"Umówiliśmy się z Prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem, że nasze kraje wspólnie upamiętnią wybuch II wojny światowej wywołanej napaścią na Polskę Niemiec sprzymierzonych ze Związkiem Radzieckim. Od kilku miesięcy trwają przygotowania. Wstępnie uzgodniliśmy, że duże uroczystości rocznicowe odbędą się w polskim mieście Wieluń" - poinformował Andrzej Duda. Jak zaznaczył, właśnie na to miasto spadły pierwsze niemieckie bomby, które przyniosły wielkie ofiary wśród ludności cywilnej.
Na pytanie, czy kwestia niemieckich reparacji na rzecz Polski została ostatecznie rozstrzygnięta, prezydent odpowiedział: "Moim zdaniem kwestia reperacji nie jest rozstrzygnięta; w polskim parlamencie, w Sejmie, tematem tym zajmuje się grupa ekspertów. Posłowie będą nad tym debatować i podejmą decyzję co dalszych działań".
Dopytywany, jakie jest jego osobiste zdanie, Andrzej Duda odparł, że śp. prezydent profesor Lech Kaczyński był w posiadaniu ekspertyz, według których "straty poniesione przez Polskę podczas wojny nigdy nie zostały zrekompensowane". "Ekspertyzy te dotyczyły przede wszystkim strat poniesionych przez stolicę Polski - Warszawę, która została zrównana z ziemią. Także dotychczasowe ustalenia parlamentarnej grupy ekspertów potwierdzają, że poniesione przez nas straty nie zostały zrekompensowane. Jest to zatem kwestia prawdy i odpowiedzialności" - zaznaczył.
Prezydent był też pytany o zasiadającą w niemieckim parlamencie AfD; jak zauważono, jej przewodniczący Alexander Gauland, "bagatelizuje nazistowski terror, określając go mianem »ptasiego kleksa«, a inny polityk AfD domaga się "zmiany o 180 stopni w kulturze pamięci". W tym kontekście padło pytanie, co to oznacza dla relacji polsko-niemieckich.
- Żaden uczciwy, prawy Niemiec, który poważnie traktuje historię, nie powinien mówić czegoś takiego. Odpowiedzialność hitlerowskich Niemiec za wybuch wojny, za Holokaust, za śmierć niemal sześciu milionów polskich obywateli jest oczywista. To, że dotychczas żadna niemiecka partia nie kwestionowała winy Niemiec, umożliwiło wielki proces pojednania pomiędzy Polską i Niemcami" - powiedział prezydent. Jak zaznaczył, "fakt, że mamy dziś tak dobre relacje zawdzięczamy temu, że myślimy o przeszłości i temu, że stanowi ona dla nas przestrogę".
Czytaj więcej
Komentarze