"Gang Olsena" to przy nich bystrzaki. Napad jak z komedii w Belgii
Sześciu młodych mężczyzn chciało obrabować sklep z e-papierosami w Brukseli. Sprzedawca zachował zimną krew i przechytrzył grupę rabusiów. Poradził im, by przyszli później, to będzie więcej pieniędzy w kasie. Bandyci posłuchali, ale gdy wrócili, zamiast oczekiwanych łupów - czekała na nich policja.
Grupa rabusiów przyszła do sklepu z elektronicznymi papierosami po południu. Zażądali pieniędzy, ale sprytny sprzedawca przekonał ich, że w tej chwili nie ma dużego utargu i zaproponował, aby przyszli po zamknięciu sklepu, gdy w kasie będzie więcej pieniędzy.
Złodzieje posłuchali, jednak wrócili trochę wcześniej. Wtedy po raz kolejny zostali zbyci przez sprzedawcę i ponownie opuścili sklep. - Powiedziałem im, że powinni sobie kupić zegarki, bo 17:30 to nie 18:30 - relacjonował stojący tego dnia za ladą Didier.
Widząc, że złodzieje są zdeterminowani, sprzedawca zawiadomił policję. Funkcjonariusze początkowo nie wierzyli, że sprawcy zjawią się w sklepie po raz trzeci.
- Policjant powiedział, że oni nigdy nie wrócą, a ja powtórzyłem, że myślę, że jednak będą. Policjant zapytał, dlaczego tak sądzę. Odpowiedziałem, że jestem dobrym sprzedawcą oraz obserwatorem i nie sądzę, żeby ci złodzieje byli zbyt bystrzy - powiedział sprzedawca w rozmowie z belgijskimi dziennikarzami.
Złodzieje po godzinie rzeczywiści wrócili po raz kolejny do sklepu. Jednak tym razem oprócz sprzedawcy czekała na nich również policja. Trzy wizyty rzezimieszków zarejestrowały kamery monitoringu.
Czytaj więcej
Komentarze