Strajkujący pracownicy LOT-u twierdzą, że nie mogą korzystać z toalet. Rzecznik zaprzecza
"Leje, a nasz pracodawca żąda usunięcia zadaszenia. Zaraz zetną drzewa" - napisali na Twitterze strajkujący pracownicy PLL LOT. Jak twierdzą, zabroniono im korzystania z toalet w siedzibie firmy. - Związki zawodowe mają dostęp do własnej siedziby, która mieści się nieopodal miejsca, w którym pikietują - przekonuje rzecznik LOT Adrian Kubicki.
Pracownicy LOT strajkują od czwartku, od 5 rano. Celem strajku jest przywrócenie do pracy zwolnionej przewodniczącej Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego.
Związkowcy relacjonują przebieg strajku w mediach społecznościowych. W piątek poinformowali, że "pracodawca nie wpuścił strajkujących do siedziby firmy". Strajk przeniósł się więc przed budynek, w którym mieści się LOT.
W taki sposób zarząd PLL LOT @LOT negocjuje ze swoimi pracownikami. Na zewnątrz 10 stopni, drzwi do biurowca zamknięte @MorawieckiM @pisorgpl @tvp_info @RMF24pl @tvn24 @kubicki_adrian @iar_pr https://t.co/WrtZKlHyLX
— Martyna Pieczko (@MartynaPieczko) 19 października 2018
A my cały czas tu jesteśmy i jest nas coraz więcej💪💪💪 Dziękujemy wszystkim dobrym ludziom za wsparcie❤️❤️❤️ pic.twitter.com/ZtyN8qwi5b
— Związek Zawodowy Personelu Pokładowego i Lotni... (@ZwiazekZZPPiL) 19 października 2018
"Prezes pokazał, jak traktuje swoich ludzi"
W nocy z piątku na sobotę strajkujący napisali, że "prezes (Rafał - red.) Milczarski odciął (ich - red.) od dostępu do gorącej wody na herbatę". "Nie pozwolił ustawić koksownika. To nic. Poradzimy sobie, bo jesteśmy razem" - oznajmili.
"To jest strajk PRACOWNIKÓW. Prezes właśnie pokazał, jak traktuje swoich ludzi. W naszej firmie dzień pogardy. Zwykłym dniem. PR-owa gadka o sukcesie nie zapudruje rzeczywistości" - napisali na Twitterze.
W sobotę około południa strajkujący pracownicy poinformowali, że ich pracodawca "żąda usunięcia zadaszenia", mimo padającego deszczu. "Zaraz zetną drzewa" - dodali.
Zadeklarowany chrzescijanin Rafał Milczarski kazał złożyć zadaszenie chroniące nas przed deszczem. Nie dajemy się sprowokować@tvn24 @TVN24BiS @PolsatNewsPL @gazeta_wyborcza @RadioZET_NEWS @RMF24pl pic.twitter.com/Wqq8p15tu1
— Związek Zawodowy Personelu Pokładowego i Lotni... (@ZwiazekZZPPiL) 20 października 2018
"To już chyba przestępstwo?"
Związkowcy przekazali także informację dot. rzekomej stewardesy bez szkolenia BHP, która w czasie strajku miała polecieć do Genewy. "To już chyba jest przestępstwo?" - dodali.
"Właśnie nas ochrona poinformowała, ze nie możemy korzystać z toalet. Chojraki bały się zejść z góry, żeby osobiście poinformować. Na jutro zamawiamy toi toie. Będzie wojna o sedes" - napisali strajkujący około godz. 16.
Właśnie nas ochrona poinformowała, ze nie możemy korzystać z toalet. Chojraki bały się zejść z góry, żeby osobiście poinformować. Na jutro zamawiamy toi toie. Będzie wojna o sedes@gazeta_wyborcza@PolsatNewsPL@OnetWiadomosci@TygodnikWPROST@wPolityce_pl@NewsweekPolska
— Związek Zawodowy Personelu Pokładowego i Lotni... (@ZwiazekZZPPiL) 20 października 2018
"Rejsy odbywają się zgodnie z planem"
Rzecznik LOT Adrian Kubicki powiedział w rozmowie z polsatnews.pl, że wzmożona aktywność strajkujących w mediach społecznościowych wynika z faktu, iż "nic się nie dzieje, a strajk się nie udał".
Zapewnił, że wbrew informacjom przekazywanym przez związkowców, "wszystkie rejsy odbywają się zgodnie z planem". - Kilka rejsów zostało odwołanych, ale nie z tytułu braku załogi czy strajku. To nie jest tak, że my nie odwołujemy na co dzień rejsów. Mamy problemy techniczne z flotą samolotów Q400 - oznajmił rzecznik LOT-u.
Strajkujący poinformowali również, że w niedzielę dołączył do nich kapitan, który miał zrezygnować z lotu do Tokio. - Rejs się odbył. Miało miejsce jedynie 15 minut opóźnienia operacyjnego - powiedział Kubicki.
"Nie chcemy, by zakłócali innym pracę"
Rzecznik LOT-u odniósł się także do formułowanego przez strajkujących zarzutu zakazania im korzystania z toalet. - Związki zawodowe mają wyznaczoną przestrzeń biurową, która jest wyposażona we wszystkie węzły sanitarne. Ona nie znajduje się w głównym budynku, ale to nie jest tak, że LOT zamknął się przed związkami - podkreślił.
Jak dodał, "związki zawodowe mają dostęp do własnej siedziby, którą finansuje LOT".
- W naszym biurowcu toczą się prace, trwa także rekrutacja młodych stewardes. Nie chcemy, żeby osoby, które nie pracują w biurowcu, zakłócały prace osób pracujących - wyjaśnił.
Zdaniem rzecznika, strajk pracowników LOT-u odbywa się nielegalnie. - Osoby, które się do niego włączyły, złamały prawo pracy - dodał.
Płace zależą m.in. od wylatanych godzin
Głównym punktem sporu między związkami zawodowymi działającymi w LOT a władzami spółki jest wypowiedziany w 2013 roku regulamin wynagradzania z 2010 roku. LOT wówczas stanął na krawędzi bankructwa i musiał przeprowadzić restrukturyzację. Spółka otrzymała pomoc publiczną, którą notyfikowała Komisja Europejska. Stare zasady dot. wynagrodzeń zostały zastąpione nowymi, ramowymi - zdaniem związków - mniej korzystnymi dla pracowników. Obecnie płace zależą m.in. od wylatanych godzin. Związki zawodowe krytykują też władze spółki, że nowi pracownicy, np. stewardesy nie są zatrudniani na umowy o pracę, tylko na umowy cywilnoprawne lub prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą.
27 kwietnia br. zarząd LOT-u przesłał związkom postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie, który zdecydował, że zapowiadany przez związkowców na 1 maja br. protest, nie może się odbyć na podstawie wyników referendum strajkowego. Związki zawodowe przez trzy kolejne dni nadal informowały opinię publiczną, że nie zamierzają się zastosować do postanowienia sądu i nie odstąpią od rozpoczęcia strajku. Dopiero 30 kwietnia związki ogłosiły, że 1 maja zorganizują pikietę, a nie strajk.
Pod koniec kwietnia Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował, że zapowiadany na 1 maja przez związki zawodowe strajk nie może się odbyć. Stało się to po skierowaniu przez LOT wniosku, by sąd udzielił zabezpieczenia poprzez zakazanie pozwanym związkom ogłoszenia oraz przeprowadzenia strajku.
Trzecie podejście
W lipcu br. Sąd Apelacyjny jednak zdjął zabezpieczenie wydane wcześniej przez Sąd Okręgowy. Według LOT-u ta decyzja nie oznaczała wcale zgody na strajk. Sąd Apelacyjny zwrócił bowiem uwagę na bezpośrednią odpowiedzialność związków zawodowych za ewentualną akcję strajkową, która nadal może zostać uznana za nielegalną.
Sąd pouczył też związki zawodowe, że w swoich działaniach powinny kierować się zasadą proporcjonalności i adekwatności do przedmiotu toczonego sporu. Pod koniec września br. Sąd Okręgowy w Warszawie ponownie zakazał przeprowadzenia strajku w LOT do czasu zakończenia postępowania o ustalenie jego legalności. We wrześniu bowiem, związkowcy podjęli drugą próbę przeprowadzenia w tym roku akcji protestacyjnej w LOT.
Udziałowcami PLL LOT są: Skarb Państwa (99,856 proc. akcji) oraz TF Silesia (0,144 proc. akcji).
LOT zatrudnia prawie 3 tys. osób w kilkudziesięciu krajach na całym świecie.
Czytaj więcej