Paweł M. "Misiek" usłyszał zarzuty, m.in. kierowania grupą przestępczą. Sąd zdecydował o areszcie
Do 16 stycznia pozostanie w areszcie Paweł M. pseudonim "Misiek" - zdecydował w sobotę krakowski sąd. Mężczyzna uważany za lidera pseudokibiców Wisły Kraków usłyszał zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą oraz przestępstw narkotykowych. Nie przyznał się i odmówił wyjaśnień. W czwartek polska policja przywiozła go do Polski z Mediolanu we Włoszech, gdzie się ukrywał.
Zarzuty, z którymi nie zgadza się "Misiek" to zorganizowanie i kierowanie grupą przestępczą oraz obrót znaczną ilością środków odurzających.
Będzie przesłuchiwany w sprawie rozbojów i pobicia
W odniesieniu do zarzutu kierowania grupą przestępczą, obrońca Pawła M. powiedział dziennikarzom, że "dowody, które nam przedstawiono nie są wiarygodnymi, obiektywnymi".
To jednak nie koniec zarzutów. Paweł M. zostanie w przyszłym tygodniu przewieziony do śląskiego oddziału Prokuratury Krajowej, gdzie - jak powiedziała prok. Ewa Bialik - będą z nim wykonywane czynności procesowe. Prokuratura w Katowicach poszukiwała "Miśka" by przedstawić mu zarzuty także związane z kierowaniem grupą przestępczą, ale i przestępstw "przeciwko życiu i zdrowiu" takich jak rozboje, pobicie skutkujące ciężkim uszkodzeniem ciała oraz "przestępstw przeciwko mieniu".
- Prokuratorzy w Katowicach chcą postawić M. zarzuty dotyczące m.in. brutalnego pobicia i ataków z użyciem maczet na kibiców innych drużyn - poinformował reporter Polsat News Bartosz Jastrzębski.
"Misiek" nie przyznaje się
- Mój klient nie przyznał się do stawianych mu zarzutów - powiedział dziennikarzom adwokat Andrzej Mucha reprezentujący Pawła M. "Miśka". Potwierdził także, że Paweł M. będzie jeszcze przesłuchiwany w Wydziale Zamiejscowym Prokuratury Krajowej w Katowicach. - Nie mamy szczegółów i nie wiemy, kiedy takie przesłuchanie nastąpi - powiedział dziennikarzom.
Przypomniał, że we Włoszech wciąż jeszcze toczy się procedura związana z zażaleniem na Europejski Nakaz Aresztowania.
Pytany, czy Paweł M. rzeczywiście planował we Włoszech ucieczkę, Andrzej Mucha powiedział, że nic mu na ten temat nie wiadomo. - Ja takich informacji nie mam. Po zwolnieniu przez sąd apelacyjny w Rzymie pan Paweł M. stawiał się codziennie na wyznaczony dozór i został zatrzymany właśnie wtedy, gdy stawił się na taki dozór. Realizował wszystkie swoje obowiązki nałożone na niego przez sąd w Rzymie - mówił Mucha.
Rzucił "motylkiem" we włoskiego piłkarza
"Misiek" uważany jest za lidera gangu niebezpiecznych pseudokibiców z Krakowa. Zatrzymano go pod koniec września we Włoszech na podstawie europejskiego nakazu aresztowania wystawionego przez polskie organy ścigania. Po zatrzymaniu M. czekał w areszcie na ekstradycję. Decyzją tamtejszego sądu po kilkunastu dniach wyszedł na wolność i w ramach dozoru miał obowiązek codziennie zgłaszać się na policję.
Paweł M. był wcześniej karany m.in. za to, że w 1998 roku, w czasie meczu Wisły Kraków z włoskim klubem AC Parma, rzucił nożem w piłkarza Dino Baggio, raniąc go. W 2001 roku Sąd Najwyższy utrzymał za ten czyn wyrok 6,5 roku więzienia, orzeczony wobec M. w 2000 roku. Wniosek o kasację został wtedy odrzucony.
Przed tą sprawą Paweł M. był dwukrotnie karany przez krakowskie sądy: w maju 1997 roku na półtora roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata za pobicie mieszkańca Krakowa (karę później odwieszono), a w marcu 2000 roku na rok więzienia za pobicie policjanta.
WIDEO - "Misiek" jest już w areszcie:
polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej