Zdanowska: o tym, czy będę mogła być prezydentem, zdecyduje niezawisły sąd
- Moje skazanie nie jest związane z pełnioną przeze mnie funkcją (...) Uważam, że to, co się zadziało wokół mojej osoby, ma tylko i wyłącznie charakter polityczny - powiedziała w programie "Polityka na Ostro" w Polsat News Hanna Zdanowska. Prezydent Łodzi podkreśliła, że "szukano i szuka się" na nią "różnych haków".
Wojewoda łódzki Zbigniew Rau ocenił, że Hanna Zdanowska jako osoba prawomocnie skazana za przestępstwo karne nie może być burmistrzem, ani prezydentem miasta. - Gdyby nie fakt, że jej kadencja dobiega końca, wszcząłbym postępowanie zmierzające do wygaszenia jej mandatu - poinformował.
Wojewoda wzywa do rezygnacji z kandydowania
Dodał, że przychyla się do tych głosów opinii publicznej, które wzywają Hannę Zdanowską, "by dla dobra wspólnego, dobra łodzian, zrezygnowała z ubiegania się o fotel prezydenta Łodzi".
W odpowiedzi na słowa wojewody, przedstawiciele Komitetu Wyborczego Wyborców Hanny Zdanowskiej złożyli wniosek o jego odwołanie przez premiera Mateusza Morawieckiego.
W czwartek Zdanowska była gościem programu "Polityka na Ostro", w którym powiedziała, że słuchała słów szefa Państwowej Komisji Wyborczej Wojciecha Hermelińskiego i usłyszała "jednoznaczną wypowiedź".
- Mogę kandydować - stwierdziła w rozmowie z Agnieszką Gozdyrą.
- O tym, czy będę mogła (w razie wygranej objąć funkcję prezydenta Łodzi - red.), czy nie, nawet jeśli dojdzie do próby wygaszenia mojego mandatu przez wojewodę, zadecyduje - chcę w to wierzyć - niezawisły sąd - podkreśliła Hanna Zdanowska.
"Jesteśmy kontrolowani dzień w dzień"
Urzędująca prezydent Łodzi zwróciła uwagę na fakt, że jej skazanie nie jest związane z pełnioną przez nią funkcję publiczną.
- Uważam, że to, co się zadziało wokół mojej osoby, ma tylko i wyłącznie charakter polityczny - dodała.
Zdaniem Zdanowskiej, "nie byłoby tej sprawy, gdyby nie była prezydentem i gdyby nie rządziła ta opcja polityczna, która rządzi". - Bieg sprawy został nadany z chwilą, gdy funkcję Prokuratora Generalnego objął pan prokurator z obecnie rządzących - dodała prezydent Łodzi.
- Szukano i szuka się różnych "haków" na moją osobę. Jesteśmy jako urząd kontrolowani dzień w dzień - powiedziała Zdanowska. Jak dodała, wie, że nie zrobiła nic złego.
- Powtarzam moim współpracownikom, którym paraliżuje się codzienne obowiązki, że powinni się cieszyć z jednego: że praktycznie każda decyzja jest oglądana z każdej strony, analizowana przez wszystkie służby - stwierdziła prezydent Łodzi.
- Dla mnie to bezpieczeństwo, że nic złego w urzędzie się nie dzieje, ale chyba nie na tym to polega, bo moi urzędnicy zaczynają się zwyczajnie bać podejmować jakikolwiek decyzje - wyjaśniła.
"Nie chce mi się wierzyć, że wojewoda nie wiedział"
Ewa Przybyło, burmistrz Rabki-Zdroju, skazana - podobnie jak prezydent Łodzi Hanna Zdanowska - także ubiega się o ponowny wybór. Jednak wojewoda małopolski nie wezwał jej do rezygnacji z kandydowania.
Przybyło, choć bezpartyjna, była asystentką posła PiS. Małopolski wojewoda zapewniał jednak, że "nie miał informacji o wyroku".
- Z tego, co wiem, to nie była jedna grzywna, a szereg - powiedziała Zdanowska w "Polityce na Ostro".
Jak dodała, nie chce jej się wierzyć, że "wojewoda nie miał świadomości, jaka była rzeczywista sytuacja". Podkreśliła również, że burmistrz Rabki-Zdroju została prawomocnie skazana 11 miesięcy temu i dlatego przedawnienie, jak chciał Jarosław Sellin (PiS) nie miało jeszcze miejsca.
Z kolei Marek Sowa, poseł Nowoczesnej, podkreślił w drugiej części programu, że o sprawie burmistrz Przybyło "wiedzą wszyscy" i wojewoda o tej sprawie "nie mógł nie wiedzieć".
- Jestem z Małopolski, znam tę sprawę doskonale. Ona się ciągnęła 7 lat - dodał.
Sowa podkreślił, że "jeśli wojewoda nie wiedział, to znaczy, że jest kompletnie niekompetentną osobą i nie powinien zajmować swojej funkcji".
Poświadczenie nieprawdy w dokumentach
Pod koniec września Sąd Okręgowy w Łodzi uznał Zdanowską za winną poświadczenia w 2008 r. nieprawdy w dokumentach w celu uzyskania kredytu przez jej partnera i skazał ją na karę 20 tys. zł grzywny.
Zgodnie z kodeksem wyborczym obecna prezydent miasta może startować w wyborach, jednak obejmowania urzędu osobom prawomocnie skazanym za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego zakazuje ustawa o pracownikach samorządowych.
W takim wypadku wojewoda może złożyć wniosek o wygaszenie mandatu Zdanowskiej. Zgodę na to musi wyrazić Rada Miejska. Jeśli radni nie przyjmą wniosku wojewody, rozporządzeniem zastępczym wygasza on mandat. To rozporządzenie podlega zaskarżeniu najpierw do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, a kolejną możliwością zaskarżenia jest skarga kasacyjna do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Orzeczenie NSA jest ostateczne.
W Łodzi o urząd prezydenta miasta walczy dziewięć osób. Według sondaży, m.in. lokalnych mediów, największą szansę na zwycięstwo - i to już w pierwszej turze, z dużą przewagą nad rywalami - ma Hanna Zdanowska, która sprawuje ten urząd obecnie.
Czytaj więcej