Wystawa ubrań osób zgwałconych. Obala mit, że winne są ofiary, bo prowokują strojem
- Opuściłam kilka dni pracy po tym, jak to się stało. Kiedy powiedziałam mojemu szefowi, zadał mi to pytanie: „”jak się ubrałaś?”. Powiedziałam: "T-shirt i dżinsy, su.o. Co nosisz do gry w koszykówkę?" Wyszłam i nigdy nie wróciłam do tej pracy - brzmi opis jednego z zestawów ubrań. Wystawę zorganizowano na uniwersytecie w Kansas City w USA.
Każdy zestaw ubrań opatrzony jest krótkim wspomnieniem jego właściciela.
"Ulubiona żółta koszulka. Nie pamiętam, jakie miałam na sobie spodnie. Byłam zmieszana, chciałam jak najszybciej opuścić pokój brata i wrócić do oglądania moich kreskówek" - napisała po latach dziewczyna, którą - gdy była dzieckiem - zgwałcił brat.
Inna ofiara wspomina: "Opuściłam kilka dni pracy po tym, jak to się stało. Kiedy powiedziałam mojemu szefowi, zadała mi to pytanie: „”jak się ubrałaś?”. Powiedziałam: "T-shirt i dżinsy su..o. Co nosisz do gry w koszykówkę?" Wyszłam i nigdy nie wróciłam do tej pracy".
"Miałam na sobie zwykłą sukienkę. Kilka miesięcy później moja matka stała przed moją szafą i narzekała, że już nigdy nie noszę żadnej z moich sukienek. Miałam sześć lat" - przyznaje kobieta, która została zgwałcona w dzieciństwie.
Today in Lawrence: 18 innocent outfits symbolize 18 sexual assault victims in 'What Were You Wearing?' display. Story on @fox4kc at 6. pic.twitter.com/pIJrYg1SLD
— Rebecca Gannon (@GannonReports) 13 września 2017
Według amerykańskiego portalu Huffingtonpost zwiedzający "oglądają wystawę w ciszy i ze łzami w oczach".
Ich zdaniem, ekspozycja obala funkcjonujący w przestrzeni publicznej mit "że kobieta, jest sama sobie winna, ponieważ ubrała się wyzywająco".
W rozmowie z lokalnymi mediami organizatorzy wystawy przekonują, że chcieli pokazać, iż winę za napaść seksualną zawsze ponosi gwałciciel.
Czytaj więcej