Samolot z Melanią Trump zawrócił do Waszyngtonu. Dym na pokładzie
Gdy dym pojawił się w kabinie agenci Secret Service w pośpiechu ruszyli w stronę przodu maszyny, gdzie znajdowała się pierwsza dama - relacjonowali przebywający na pokładzie dziennikarze. Po chwili zdecydowano się zawrócić na lotnisko Sił Powietrznych Joint Andrews w Waszyngtonie.
Dym pojawił się w kabinie po około 10 minutach lotu do Filadelfii. Był zauważalny i wyczuwalny. Nie sprecyzowano jak dotąd, co go wywołało. Amerykańskie media informują jedynie, że był efektem "mechanicznej usterki".
Z powodu zadymienia pasażerom rozdano mokre ręczniki.
Rzecznik Białego Domu zapewniła, że w wyniku incydentu nikt nie ucierpiał. Na udostępnionym w internecie nagraniu widać, że po wylądowaniu Melania Trump nieśpiesznie opuściła samolot.
EARLIER: @FLOTUS Melania Trump's plane returns to Joint Base Andrews because of a "mechanical problem" https://t.co/m1tjsLAz2g pic.twitter.com/t6CCdfBfeY
— The Hill (@thehill) 17 października 2018
Pierwsza dama podróżowała bez męża. W Filadelfii miała m.in. odwiedzić szpital, który od 45 lat udziela pomocy uzależnionym od twardych narkotyków matek i ich nowo narodzonym dzieci.
Czytaj więcej