PLL LOT żąda od związkowca 200 tys. zł za naruszenie dóbr osobistych
"Odebrałem pozew od PLL LOT o ochronę dóbr osobistych, w którym firma domaga się ode mnie i interia.pl 200 tys. zł" - poinformował Piotr Szumlewicz, szef Rady OPZZ województwa mazowieckiego. Jak wyjaśnił, LOT uznał za fałszywe podawane przez niego informacje m.in. że z powodu oszczędności w działaniu spółki spada bezpieczeństwo lotów, firma łamie prawo pracy i jest coraz bliżej katastrofy.
Zdaniem PLL LOT dobra osobiste firmy zostały naruszone w materiale Szumlewicza opublikowanym na stronach portalu Interia. Chce od pozwanych 100 tys. zł tytułem zadośćuczynienia pieniężnego dóbr osobistych firmy oraz 100 tys. zł na rzecz Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia.
"PLL LOT przypisuje mi i uważa za fałszywe następujące tezy: Oszczędności w działaniu spółki i związany z nim spadek bezpieczeństwa lotów, PLL LOT jest coraz bliżej katastrofy, pracownicy zatrudnieni na umowach cywilno-prawnych mogą obniżyć bezpieczeństwo lotów, bo niekiedy pracują chorzy i zmęczeni, pogorszyła się punktualność lotów, za co odpowiada zarząd spółki, prezes PLL LOT upokarza i gardzi pracownikami, w firmie masowo łamie się prawo pracy, Monika Żelazik została zwolniona za krytykę firmy" - wyjaśnia przewodniczący Rady OPZZ województwa mazowieckiego.
"Zarząd prowadzi coraz bardziej antypracowniczą politykę"
Piotr Szumlewicz przekonuje, że "wszystkie powyższe tezy są prawdziwe, a zarząd PLL LOT prowadzi coraz bardziej antypracowniczą i antyzwiązkową politykę".
Związkowiec zauważa, że firma "masowo przenosi pracowników na umowy cywilno-prawne i samozatrudnienie, co m.in. zgodnie z raportami Państwowej Inspekcji Pracy, negatywnie wpływa na poziom stresu i jakość pracy pracowników".
"Stosowanie umów nieetatowych tam, gdzie spełnione są warunki pracy na etat, jest też bezpośrednio sprzeczne z art. 22 Kodeksu Pracy (gdy jest określone miejsce i czas pracy oraz podległość służbowa musi być umowa etatowa). Ponadto pracownicy zatrudnieni w ramach kontraktów w wyniku nieobecności w pracy tracą większą część wynagrodzenia od osób mających etaty, co sprawia, że nie opłaca się brać wolnego" - wyjaśnia Szumlewicz.
"Pracownicy skarżą się, że są obciążani nowymi obowiązkami"
Pozwany przez PLL LOT przypomina relacje pilotów przewoźnika, którzy informowali o spadku bezpieczeństwa lotów. "O tym też była mowa na posiedzeniu Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego, a stenogram z obrad został przekazany do kancelarii premiera i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W ostatnim czasie wzrosła też liczba obowiązków pracowników pokładowych PLL LOT, co może przyczynić się do obniżenia jakości usług, a co za tym idzie bezpieczeństwa lotów. Pracownicy PLL LOT sami skarżą się, że są obciążani nowymi obowiązkami. Zmieniła się też struktura spółki i jest mniej pracowników obsługi technicznej, na co również skarży się kadra latająca" - opisuje sytuację w firmie Szumlewicz.
Podkreślił, że istotne znaczenie w sprawie ma też stanowisko PIP, zgodnie z którym zwolnienie Moniki Żelazik było bezprawne, ponieważ pracodawca nie wysłuchał opinii związku zawodowego w jej sprawie.
Zostałem pozwany "za wskazywanie patologii w firmie"
PIP stwierdził, że "pracodawca związany jest stanowiskiem zarządu zakładowej organizacji związkowej", która zajęła negatywne stanowisko odnośnie zwolnienia działaczki związkowej. Inspekcja wyjaśniła, że "inspektor pracy wszczął na podstawie art. 32, ustęp 8 ustawy o związkach zawodowych, postępowanie dochodzeniowe w stosunku do zarządu PLL LOT SA".
Zdaniem Szumlewicza PIP wskazał, że w "PLL LOT niezgodnie z prawem funkcjonuje spółka córka, LOT CREW, będąca niezarejestrowaną agencją zatrudnienia, która nawiązuje współpracę z pracownikami poprzez ich samozatrudnienie".
Dziennikarz i związkowiec przekonuje, że został pozwany przez PLL LOT "za wskazywanie patologii w firmie" i jest to "kolejne działanie kompromitujące zarząd narodowego przewoźnika".
Szumlewicz apeluje do premiera o natychmiastową dymisję zarządu firmy
"W tej sytuacji jedynym rozwiązaniem pozostaje natychmiastowa dymisja zarządu firmy i pilna interwencja ze strony premiera, Mateusza Morawieckiego, który sprawuje nadzór nad PLL LOT. PiS obiecywał w wyborach, że poprawi sytuację na rynku pracy, tymczasem od wielu miesięcy rząd wspiera skrajnie antypracowniczego, antyzwiązkowego prezesa, który uosabia wszystkie najgorsze patologie polskiego rynku pracy" - przekonuje Piotr Szumlewicz.
Czytaj więcej
Komentarze